W kategorii western - gniot
W kategorii film Tarantino - słabiutko
Chcialbym, ale nie potrafię znaleźć niczego co w tym filmie ujęłoby mnie. No moze poza tym momentem gdy na ekranie pojawia sie prawdziwy Django i pyta murzyna jak ten sie nazywa, po czym dodaje, iż wie, że "D" jest bezdźwięczne. To jednak zdecydowanie za mało dla fanów westernów , w szczególności dla fanów spaghetti, oraz fanów Tarantino. Po 3 latach oczekiwania dostalem gniota.
Nieważle ile klakierzy będą klaskać. Ten film jest zwyczajnie słaby. Zdecydowanie najgorszy film Tarantino.
To ze napisalem swoją opinię znaczy, że niby uważam się za autorytet? Dziwna interpretacja. Nigndzie nie napisalem że nie masz racji i nie napisalbym, co najwyzej napisalbym, że mam inne zdanie. A ocena jest jak napisałeś calkowicie indywidualna i w pelni subiektywna, więc nie wiem o co masz pretensje.
Każdy ma prawom do swojej własnej oceny i nic Ci do tego trollu, więc takie teksty to weź zachowaj dla siebie. Myślisz ze ty jesteś tu autorytetem? Nie jesteś. I co zrobisz? Napiszesz mi że nie mam racji?
masz racje, ja oceniłem go 9 na 10 gwiazdek, Ty natomiast dałeś 10 na 10!!
SENTEZA UDANA PROWOKACJA :)
Lee Van Cleef pośle ci kulke za to, że opatrzyłeś swój avatar jego fotografią! fjufjufjufju, znasz ten gwizd! :)
zapomniałeś dodać że otrzymał złoty glob za scenariusz!!!!:)))))))))))) Buhahahaha....uhahahahaa.........przepraszam ale nie wytrzymałem....
W pełni się zgadzam. Ale pytanie pozostaje. Co z tego? Większe nieporozumienia się zdarzały, więc nie robi to na mnie wrażenia.
Mocna ocena, ale muszę przyznać, że bardziej się do niej przychylam niż do wypowiedzi w stylu "arcydzieło". Osobiście bardzo mi się podobała muzyka i niektóre zdjęcia. Oczywiście gra Jamiego Foxxa bardzo dobra ułatwiła mi wysiedzenie prawie 3 godzin w kinie!! Film niepotrzebnie rozciągnięty, a przy tym akcja robi się mało płynna. Powiem szczerze, że się zawiodłam. Nie wiem, czy już nie warto chodzić na filmy sygnowane sławnymi nazwiskami, można by powiedzieć "pewniaki", a tu zawód... jestem zmieszana tym bardziej, że wszyscy mi tak polecali...
Kino Tarantino jest specyficzne i jeśli znany jest ci ten reżyser z dobrej strony tym bardziej dziwię się, że Django ci się nie podobał. Film był dokładnie w jego stylu a co kryteriów to trudno go bezpośrednio przypisać do Westernu. Fakt akcja dzieje się na dzikim zachodzie, dobry odważny główny bohater, wątek miłosny. Brakuje natomiast motywu Indian, niezłomnego szeryfa właściwe jeden drobny epizod z szeryfem, o którym nic nie można powiedzieć, odważnej dziewczyny - raczej żona Django to kompletny niewypał, niespecjalnie dużo obrazów przyrody, tylko migawki. Niemiec, którego grał Waltz - jako chyba jedyny sprawiedliwy. Więcej uwagi twórcy poświęcili strojom i aranżacji wnętrz, zdjęcia dworków, pokoi i bezpośrednich posiadłości. Z wyjątkiem początku filmu nie ma akcji w saloonie, żadnych strzałów. No i murzyn jako główny bohater. Bardziej gatunek tego filmu określiłbym jako parodię westernu albo thriller kostiumowy. To po pierwsze. Po drugie film był właśnie w stylu Tarantino, o czym świadczy akcja w domu Di Caprio. Nikt nie daje za wygraną, mnóstwo strzelaniny, interesujące dialogi z udziałem Waltza, podobnie jak w Bękartach wojny i czy rola Samuela L. Jacksona w Pulp Fiction. Ja bym powiedział, że Kill Bill to raczej jeden ze słabszych filmów Tarantino. No może Jackie Brown był gorszy. Na Django nie wynudziłem się tak jak na Kill Bilu. Prawie 3h a mi się wydawało, że film jest dość krótki. I jeszcze jedno - to nie jest zdecydowanie film dla fanów Westernów ale dla fanów Tarantino zdecydowanie. Uwielbiam Pulp Fiction, Wściekłe Psy, Bękarty Wojny, Cztery pokoje też jak dla mnie niezłe i na Django również się nie zawiodłem. Dla mnie Pulp Fiction będzie zawsze na pierwszym miejscu mimo to Django to dobry film. Co do Oscarów - to chyba najmniej obiektywna nagroda więc nie ma co się nad nią zbytnio rozwodzić. Naprawdę dobre filmy są doceniane głównie w Cannes.
Wszystko fajnie, ale Django powinien być biały a nie czarny. Jak powszechnie wiadomo, kolorowi aktorzy prezentują bardzo drętwą grę aktorską. Bardziej by się nadawali np. do obozu pracy albo na plantację bawełny. Dodam, że nie jestem rasistą, tylko obiektywistą. Pozdrawiam serdecznie!
Taki widocznie urok Tarantino. Jedni wychwalają w niebiosa, inni są zniesmaczeni. Choć przyznam, że to dopiero drugi jego film którym bardzo się zawiodłem.
Zgadzam się z każdym słowem.
Tandeta i emanowanie popularnym nazwiskiem, a film jest przewidywalny, nie zaskakuje i jedynie dwie role mogą zwrócić naszą uwagę:
- Samuela L. Jacksona
- Leonarda Di Caprio
Reszta zagrała poprawnie i niczym się nie wyróżniają.
Szczególnie bardzo słaby w tym filmie Foxx i wiecznie ten sam Waltz.
Nic dodac, nic ująć. Porównywanie tego przereklamowanego, politycznie poprawnego usypiacza z filmami Sergio Leone to obraza dla włoskiego reżysera. Jako film Tarantino też wypada blado w porównaniu z Pulp Fiction. Prawdę mówiąc od 1995 udały mu się tylko Bękarty. Nie wiem czy stać tego reżysera na kolejny udany film...
Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że od 95udały mu się tylko Bękarty. Może nie wszystkie filmy były arcydziełami, ale Jackie Brown i Kill Bill to świetne produkcje.
O ile Jackie Brown dało się jeszcze obejrzeć, o tyle Kill Bill jest dla mnie antykinem pokroju Grindhouse. Stąd moje zdanie o Pulp Fiction i Bękartach jako jego jedynych udanych produkcjach.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że różni "znawcy" filmowi, uważają różne tytuły za nieudane.
Jest może zgodność w przypadku Wściekłych psów i Pulp Fiction - wiadomo, klasyki. Ale patrząc po nowszych tytułach to można dojść do wniosku, że Tarantino nie udało się już nic. Zawsze pojawi się jakiś autorytet, który stwierdzi, że ten film Tarantino się nie udał. Jeden powie że ten, drugi, że tamten. Strach się bać, same "wyrocznie filmowe" na FW.
Wyrażania mojej subiektywnej oceny nie uważam za przejaw jakiegokolwiek "znawstwa". Nikomu się nie karzę z tym zgadzać ale chętnie wysłucham kogoś kto spróbuje obronić "Django" jako dobry film.
Jak ktoś napisze, "nie podobał mi się", to ok. Jeżeli jednak ktoś pisze:
"Stąd moje zdanie o Pulp Fiction i Bękartach jako jego jedynych udanych produkcjach." - to musi mieć jakąś wiedzę w tym zakresie, bo żeby odróżnić coś nieudanego od udanego często potrzeba eksperta. Podpiąłem się akurat pod Twoją wypowiedź, ale nie odbieraj tego personalnie, piszę ogólnie o tendencjach na tym forum.
Znajdą się również tacy którzy powiedzą , że Pulp Fiction to slaby film. I o czym to świadczy? O niczym. Tu każdy wyraża swoje subiektywne zdanie, a nie prawdę objawioną i uniwersalną. Czy to, że ktoś napisze negatywną opinię o filmie to znaczy, że on się nie udał? Nie zgadzam się z tym. Nikt się tu nie kreuję na wyrocznie, a po prostu opisuje własne odczucia odnośnie filmu. To tyle, po co robić z tego wielkie halo?
Podzielam zdanie, że to najgorszy film Tarantino. Westernów nie lubie, choćby nie wiadomo kto tam grał a tutaj..myślę- obejrzę, tylko dlatego, że gra tam mój ulubiony aktor. Jednak film słaby, choć może to kwestia gustu. Dalem mu 3 gwiazdki a tu patrzę, tyle filmowych nagród !
Titanic otrzymał 11 oscarów. Ja uważam ten film za słaby, a nagrody przez niego otrzymane za jakiś żart. Też napiszesz mi, że się nie znam?
To był żarcik, nie spinaj się tak. Titanic na 11 oscarów może nie zasłużył, ale filmem słabym też go nazwać nie można.
Dlaczego nie można nazwać go słabym? Odpowiedz szczerze: podobał Ci się ten film (Tytanic), czy okroiłbyś go do scen samej katastrofy by podziwiać to co nie ukrywajmy było w tym filmie najlepsze?
Tytanic jest bardzo dobrym filmem, proponuje przerzucić się na filmy akcji z J.Chanem tam tez jest rozpierducha. Widocznie nie rozumiesz gatunku filmowego jakim jest melodramat
Tu nie chodzi o "rozpierduchę". Miałem na myśli efekty specjalne, które były w tej scenie rewelacyjne. Wybacz ale tu nie ma nic do rozumienia. Nawet wśród melodramatów ten film barzo odstępuje od "Przeminęło z wiatrem" o "Ostatnim tangu..." ne wspominając.
Zimny nie gorączkuj się tak, albo obłóż się lodem.
ja sie nie goraczkuje:) czy odstepuje czy nie od innych filmów to kwestia indywidualnej oceny (co kto bardziej lubi), jak tobie w tytanicu podobały sie tylko efekty specjalne to nie ma sensu dalej dyskutować
Otóż to. Mnie podobała sie tyliko scena katastrofy. Jeśli Tobie podobał się jako całość to ok. Każdy ma inny gust.
popieram w 100%
Świat widziany oczyma niedouczonego prymitywnego gimnazjalisty o IQ zestawu "hamburger z colą"
Q.T. zaczął jako bileter i jako bileter powinien skończyć - w kinie porno
Może nie jest AŻ tak zły, ale arcydzieło to na pewno nie jest, raczej western z elementami czarnej komedii
O co chodzi z tym prawdziwym Django? Był jeszcze jeden oprócz Foxa? A i proszę mi wytłumaczyć o co chodzi z tym spaghetti bo tez nie jestem w temacie. (o to ze się kiedyś westerny dluzyly jak makaron ze spagheti? :) ) A jeśli chodzi o ocenę filmu to faktycznie troszkę można się rozczarować. Chociaż początek mega obiecujący - Schultz na początku wspaniały. Może tarantiono chciał trochę odejść od Tarantino? Może we filmie trzeba sie doszukiwać czegoś więcej i wtedy będzie miał on większy sens i wyższa ocenę :). Szczególnie podobają mi się posty z 1i3.12. w tym wątku http://www.filmweb.pl/film/Django-2012-620541/discussion/to+film+o+nas+%28+albo+ o+was+%29+-+o+czarnuchach+systemu.+Schulz+to+pan+B%C3%B3g-JezusChrystus,2559149 pana szalencaznozem.