Tak, nieudolne, nawet biorąc pod uwagę, że to kino niezależne (stąd ocena 4, a nie niższa). Skrzyżowanie to w ogóle nie trzyma w napięciu, tak schematyczne, że od początku można przewidywać wydarzenia w promieniu 20-30 min, a w połowie już jasne jest zakończenie. Wykreowało ono wpisanych w te utarte schematy bohaterów, których można podzielić (SPOJLERY, ALE NIE DLA WYROBIONYCH WIDZÓW) na trzy grupy:
- demonicznych (gość w masce, Janusz-szatan)
- neutralnych w tym względzie (ksiądz, ekspert)
- idiotów (całą resztę z gł. bohaterem na czele, który morduje kilka osób, by zatrzeć ślady po zabójstwie w samoobronie i jego współpracownikiem z redakcji, którego - tym razem zamierzona - głupota świetnie współgra z beznadziejną grą aktora).
Wszystko wzbogacone pseudomuzyką rodem z kiepskich amerykańskich thrillerów klasy B z lat 90-tych.

http://www.youtube.com/watch?v=A1Ecj9gME00
http://www.youtube.com/all_comments?v=A1Ecj9gME00

Dlaczego go tak zjechali? Powiedział prawdę. Poza tym nie zjechał filmu z góry na dół, tylko wytknął mu jego słabość.
Miłośnikom filmu, którzy nie widzieli pierwowzorów polecam Harry'ego... i Lost Highway, a przy okazji trochę słabszego Adwokata diabła, z którego zerżnięta jest końcówka. I jeśli wśród takich znajdzie się banda frustratów (których w XXI-wiecznej nowomowie hejterami się zowie) zamierzających mi pod tym postem ubliżać, tak jak panu Gonerze ubliżali, niech najpierw obejrzą oni tamte i (być może) Drabinę, którą mam zamiar zobaczyć w najbliższym terminie, aby mieć porównanie podrobionej tandety do prawdziwej sztuki filmowej (Angel, Zagubiona...), czy nawet dobrej rozrywki (The Deil's Adocate).