Kompletnie mi się ten film nie podobał. Pamiętam, że jak oglądałam to marzyłam by ta parodia się skończyła. Egoistka Lara i Jurij przyprawiali mnie o mdłości. Prawie 4 godziny męczenia.
A wiesz co naprawdę jest nieporozumieniem? Publiczne wydawanie negatywnych opinii o czymś, do zrozumienia czegoś trzeba trochę dorosnąć, nie fizycznie lecz mentalnie. Pożyj kolejne kilkanaście lat, zbierz jakiś bagaż doświadczeń, a potem to obejrzyj jeszcze raz. Może nawet uda Ci się kiedyś zapoznać z pierwowzorem literackim (nota bene literacka Nagroda Nobla, zresztą nigdy nie odebrana gdyż władze uznały utwór za antyradziecki i rozpoczęły gnębienie autora), którego epickiej skali żaden film, choćby najdłuższy, nie będzie nigdy w stanie oddać. Polecam jako pierwszą obejrzeć jednak ekranizację z 1965 roku, która ma m.in. tę przewagę, że jest "aż" o pół godziny krótsza! :) http://www.filmweb.pl/film/Doktor+%C5%BBywago-1965-31892 (a Omar Sharif rządzi!)
Myślę, że ani Omar ani ten drugi leszcz z remaku nie "rządzą". Z pojemności głębin powieści pozostały filmowe płycizny. Amerykanie nie posiadają być może tej wrażliwości, która pozwala na stanięcie w środku słowiańskiej mentalności dalekiej im Europy. Niemniej jednak w przypadku tej klasy powieści, którą u schyłku życia Pasternak pozostawił jako swe jedyne dzieło epickie, zderzenie amerykańskiej powierzchowności z powieścią z zupełnie innego świata uwydatnia porażkę prób reżyserskich. Powinny być one opatrzone dopiskiem do tytułu: "inspired by...".
Sama zaś książka to szczyt literatury, z rzadko spotykanym językiem, który choć zasadniczo jest prozą powieści, to w przeciągu całej jej fabuły płynie pograniczem lirycznej poezji i wykwintnej prozy. Same wiersze Jurija Żywago zamykające powieść w jej epilogu wydają mi się spełnieniem intencji Pasternaka, by móc na sam koniec wyrazić idee swego dzieła w czysto lirycznym przekazie. Zanim jednak to następuje, poetyckość słowa przenika całą strukturę powieściowego języka.