Film zrobiony z "Umarłej klasy". Rozumiem co to znaczy polska epopeja- knajacka burda. Pan Tadeusz to kłócenie się tylko o stare graty. Norwida w
tym filmie nawet nie ma. Świadczy to tylko o tym, że dostał to, czego chciał. Był niemoralny jak
każda wielka gwiazda, tyle że postawił na bardzo długie, okropne samobójstwo. Film jest cudownie
monotonny, brzydki i pusty. Świadczy tylko o tym, że mieszkać w takim miejscu o niczym nie
świadczy. Kantor i Beckett mieli obsesję na punkcie takiego miejsca.