W zasadzie film W.S ,to nic nowego.Nie do końca rozumiem zamieszanie wokół tego obrazu, choć szybko dojść można do wniosku, że podlane sosem histerii ze strony kobiet szczególnie zawsze dobrze się sprzedaje. Oczywiście temat ważny i jak to zwykle u Smarzowskiego bywa- ton brutalny,bez upiększeń nie stanowi jednak nowego głosu o przemocy w czterech ścianach. Film uważam za ,co najwyżej dobry i nie zrobił na mnie szczególnego wrażenia,a momentami nawet nudził,bo był tak bardzo przewidywalny i nastawiony na naturalizm, który w historii kina przerabiano niezliczoną ilość razy. Cały czas nie mogę doczekać się filmu o przemocy kobiet wobec mężczyzn,a jak ujawniają socjolodzy, jest to zjawisko częste i dość wstydliwe, choć koszmar męskiej części wcale nie jest łagodniejszy, niż to,co nakręcił pan Wojciech.Czy można polecić ten film komukolwiek? Zapewne młodym,naiwnym, choć nie tylko- kobietom, które tak bardzo ufają i wierzą pierwszym wrażeniom poznanych mężczyzn.Ale wątpię bardzo,czy cokolwiek to zmieni,bo człowiek i jego agresywna natura często bierze górę nad rozwagą i inteligencją emocjonalną i niczego tu nie zmieni fakt, że się dużo o tym filmie mówi i że bije rekordy frekwencji.Moim zdaniem Smarzowski jest sprytnym graczem kinowym,wie w jaki sposób zainteresować widza,by mógł przyjść do kina i wydać te 35 zł,a jeśli kasa się zgadza,to reszta jest bez większego znaczenia.