Miał być szczęśliwą przystanią dającą schron przed trudnymi relacjami rodzinnymi, a stał się największym koszmarem.
Wojciech Smarzowski ponownie podejmuje niewygodne tematy i wybiera do tego idealny moment – staje w kontrze do świątecznych filmów o szczęśliwej miłości, ukazując relację toksyczną, pełną manipulacji, dominacji i chorej zazdrości. W filmie widzimy przemoc w różnych środowiskach, lecz główny wątek skupia się na z pozoru dobrym domu – człowieku ze znajomościami i wysokim stanowiskiem, który z łatwością realizuje żądzę kontroli. Czy kamery zainstalowane w domu nie są oczywistą bronią wymierzoną przeciwko sobie, dowodem w sprawie? W świecie pełnym pieniędzy i układów – nie. Smarzowski wymierza tu cios wszystkim skorumpowanym ludziom przy władzy.
Mocnym zabiegiem jest przeplatanie wątków – początkowo widzimy tylko fragmenty historii, które później uzupełniane są o brakujące sceny, wbijające w fotel.
Nie jest to łatwy film i nie jest to film dla każdego, ale jest ważny i potrzebny.