Oglądanie ich staje się coraz bardziej męczące – ciągle ta sama przemoc, wulgaryzmy, brudna rzeczywistość. Wszystko już w jego kinie było, a teraz to tylko odgrzewane kotlety. Zero świeżości, zero nowych emocji, tylko powtarzanie utartych schematów. Smarzowski w najnowszym wydaniu przypomina mi Patryka Vegę na sterydach – szok dla samego szoku, bez głębszego sensu. Kino, które zamiast otwierać oczy, po prostu nuży albo szokuje dla szokowania. Po jego filmach mam tylko ból głowy.
Ależ oczywiście, że Ty zacząłeś, on krytykował twórczość reżysera, a Ty jedziesz po nim osobiście.
W domu pewnie też lejesz żonę, a potem wmawiasz jej, że ona zaczęła.
^Widzisz jak to działa?
Też mnie męczą jego filmy. I ta latająca kamera, filmowanie z łapy.... Równie dobrze mogłem obejrzeć Piłę V.
smarzo powinien nagrać świat islamu babki w burkach jako przedmioty kuchenne to coś chce Europe zdominować przez migra podbój i nie krytykuj