Treść istotna, problematyka ważna. Rozumiem emocje większości kobiet. Rozumiem promocję filmu, bo koszty muszą się zwrócić. Doceniam twórczość reżysera , pomimo filmów pod tezę i często nachalnej wizji. Doceniam grę głównych wykonawców, choć postać Grześka trochę spłaszczona, szkoda, że nie było psychologicznej analizy działań męża.
Co mi jeszcze przeszkadzało: za dużo cięć, narracyjnego szatkowania, fragmentaryczności i popisów montażowych w póżniejszym etapie, przez co opowieść gubi wiarygodność, spójność, tworząc zamęt. Film byłby mocniejszy, gdyby to zjawisko domowej przemocy eskalowało stopniowo, powoli, coraz głębiej bez nieliniowych zaburzeń i niepotrzebnych przeskoków w czasie. Smarzowski w pewnym momencie chciał pokazać wszystko, wszędze, naraz i narobił trochę fabularnego bałaganu.
Przy okazji: te opinie o grobowej ciszy w kinach, ja akurat tego nie zauważyłem, po seansie ludzie też normalnie dyskutowali przy opuszczeniu sali podczas napisów końcowych, nie było wstrząsów, omdleń czy płaczu...
Dom dobry to stary Smarzowski w nowym opakowaniu ze swoimi zaletami i wadami.
6 ,5