Ponieważ odbierają poruszanie takich tematów jako atak w stronę mężczyzn, umacnianie "stereotypu" agresywnego partnera i pogłębianie przepaści pomiędzy kobietami i mężczyznami. Większość mężczyzn ogólnie ma problem z tym tematem, odbierając go jako personalny atak, jakby film/tekst/reportaż/cokolwiek całowało palcem bezpośrednio na nich i mówiło "tak, to o tobie". Czasami odnoszę wrażenie, że są źli na przemocowych mężczyzn, za to, że tworzą te statystyki, tylko źle ukierunkowują swój gniew, w efekcie czego obrywają osoby, które te tematy poruszają. Przyznaję jednak, że mamy bardzo mało filmów poruszających przemoc psychiczną i fizyczną wobec mężczyzn, którzy na dodatek są w o tyle gorszej sytuacji, że mogą spotkać się z jawnym wyszydzanien, bo "jak facet może dać się pobić kobiecie". Problemem jest to, że wielu mężczyzn nie rozumie, że te tematy mogą istnieć obok siebie, bez rywalizowania o to, kto ma gorzej i często przypominają sobie o swoich problemach płciowych, gdy kobiety poruszają swoje. Bez tego sami mają to dosłownie gdzieś