7,3 24 tys. ocen
7,3 10 1 24094
5,8 36 krytyków
Dom dobry
powrót do forum filmu Dom dobry

Dom dobry (2025).
Zacznijmy od Wojtka Smarzowskiego. Na jego filmy się po prostu chodzi. Czy wiecie, że zaczynał od sitcomów - Na wspólnej, BrzydUla, Londyńczycy by wywrócić w końcu ustalony stolik znanych filmowców arcygenialnym długometrażowym Weselem (2004)? Smarzowski tworzy obrazy, które ciężko zapomnieć, ostre, bezkompromisowe w swym wyrazie z brutalnymi, dosadnymi scenami przemocy (Róża, Wołyń, Kler), które zarazem są głosem sumienia, mają nami wstrząsnąć ale nie dla przyjemności podekscytowania, mają nas poruszyć aby wzbudzić w nas refleksje.
Uwielbiam mrugnięcia okiem do widza, nawiązania, reminiscencje, zazębianie się różnych historii, uwielbiam to w Kieślowskim. Rolę księdza udzielającego ślubu i póżniej mediującego powrót do domu gra Arkadiusz Jakubik. U Smarzowskiego po raz trzeci (Kler, Ksiądz), to tak jakby był nicią łączącą te różne historie. Kolejna pojawia się na poziomie tytułu. Ale czy „Dom dobry” oznacza opozycję wobec tematyki „Domu złego”?
Niestety nie.
To ironiczne określenie setek takich „dobrych” domów.
Temat przemocy domowej nie przypominam aby się doczekał w polskiej filmografii pełnometrażowego obrazu. Wiedząc, że zabrał się za to Smarzowski oczekiwałem dobitnego, dewastującego bezkompromisowością dzieła.
Po pierwsze – aktorzy.
Agata Turkot, świetnie odtwarza kobietę, która zakochuje się w osobowości by później zrozumieć, że znalazła się w klatce. Dwie różne osoby, ta szczęśliwa i ta złamana przemocą oddane bardzo dobrze.
Ale jest tu rola przykuwająca całą uwagę.
Rola przypominająca mi kreację Hopkinsa w Milczeniu Owiec.
Tomasz Schuchardt wystarcza, że jest.
Już jego potężny wygląd wzbudza lekki dreszcz. Gra świetnie wygrywając wszelkie niuanse psychopatycznego przemocowca, który osacza swoją ofiarę ciepłem, dobrem by gdy wyczuje, że ofiara jest w jego sieci i nie ma wsparcia w rodzinie, pokazać swoje prawdziwe oblicze.
Sceny przemocy fizycznej, psychicznej są wstrząsające ale jest coś dużo bardziej budzącego grozę.
Kontekst społeczny, ludzie wokół widzący co się dzieje i ich reakcja.
Mąż wykorzystuje bowiem koneksje, jest politykiem, zna policjantów, prominentne osoby, dodatkowo ofiara jest słaba bo nie ma odpowiedniego wsparcia w bliskich zajętych swoimi problemami.
Najbardziej porażająca jest scena gdy siostra przy gościach pyta – Dlaczego ja tłuczesz? Cisza i zamiatanie problemu pod dywan, to nie nasza sprawa, nie wtrącamy się, wychodzimy.
To właśnie przez owe podejście, „to nie nasza sprawa”, dzieją się rzeczy złe, a ludzkie potwory czują się bezkarni.
I to wcale nie tylko tacy są mężczyźni.
Za to też jestem wdzięczny Smarzowskiemu. Nie wskazuje, że przemoc domowa to tylko domena płci brzydkiej. W ośrodku swoją historię opowiada też Leszek. Mężczyzni też są ofiarami demonicznych partnerek.
Niestety mam zarzut formalny.
Zle mi się oglądało ten film od pewnego momentu. Nie chodzi, o to, że tematyka boli. Chodzi o realizację. Smarzowski bowiem nie trzyma się linearnej formy przekazu, dodatkowo wplata projekcję marzeń a może formę alternatywnej opowieści, robiąc czasowe przeskoki, czasami nawet kilkusekundowe, przez co w pewnym momencie można się pogubić. Według mnie niepotrzebne, rozmywające odbiór.
Ważny temat, dobry film.
Nigdy nie bądźmy obojętni. Każda przemoc obdarzona obojętnością rośnie w siłę.