Jestem po seansie i rozmowie z reżyserem oraz główną aktorką.
Film obejrzałam z bolącym brzuchem, w środku kotłowało się we mnie mnóstwo emocji, łzy cisnęy mi się do oczu. Kto dorastał w przemocowym i alkoholowym środowisku ten wie o czym mówię.
Film taki jak ten ogląda się raz w życiu i nigdy więcej się do niego nie wraca. Dla mnie był mocny, ale ja odbieram go też bardzo osobiście.
Czy scen przemocy było dużo? Owszem.
Momenty ciszy w tym filmie były upiornie niekomfortowe. Ta cisza zwiastowała koszmarne momenty.
Wiecie co najbardziej przeraża mnie w tym filmie?
Żadna scena przemocy nie była zmyślona. ŻADNA.
Reżyser spotykał się z ofiarami przemocy domowej , długo z nimi rozmawiał. Starał się zrozumieć co tak naprawdę oznacza przemoc domowa. Na bazie ich wspomnień powstał scenariusz do tego filmu.
Ten film zostanie ze mną na długo.
Byłem i obejrzałem. Moja ocena to 3/10. Byłoby 2/10, ale doceniam grę aktorską i dobry dźwięk (co w przypadku polskiego kina nie jest takie oczywiste), więc 3/10. Film skrajnie powierzchowny. Każdy facet to świnia, bo bije, pije alkohol, gwałci, wykorzystuje, zdradza. Zdradza nawet ten, który jest cipą (określenie użyte w filmie). Film powierzchowny jak "Fakty" TVN, gdzie od informacji ważniejsze jest wskazanie kto jest dobry, a kto zły. Kogo należy słuchać, a kogo nie. Wiele osób tego nie pamięta, ale środowisko Gazety Wyborczej już w latach 90-tych ubiegłego stulecia stosowało "cancel culture", wykluczając z debaty o Polsce pewne osoby, bo nie każdemu należy się prawo głosu, nie każdemu należy podać rękę w geście szacunku. W najnowszym filmie Smarzowskiego "Dom dobry", nie ma dobrego i uczciwego mężczyzny. Za to wszystkie kobiety są dobre (w filmie nie pokazano kochanki tego faceta, który zdradził żonę, a wcześniej został nazwany cipą). Konstrukcja filmu jest prosta jak budowa cepa. Nie chodzi o to, że mężczyźni nie biją swoich żon czy też partnerek. Biją i wykorzystują na wiele innych sposobów. Po seansie wychodzi się z kina z przekonaniem, że w zasadzie nie ma mężczyzn, którzy są w porządku wobec kobiet. Nawet mundur policyjny tego paradygmatu nie zmienia. Facet to świnia i basta. U Smarzowskiego rządzi manichejskie podejście, to czy jesteś zły czy dobry, jest z góry narzucone i określone poprzez fakt czy narządy rozrodcze masz wewnątrz czy na zewnątrz. Myślę, że film znajdzie swoich fanów, którzy lubią proste odpowiedzi na trudne pytania, bez wchodzenia w niuanse. Taki widz z dużym prawdopodobieństwem wyjdzie z seansu jeśli nie zachwycony, to przynajmniej zadowolony.
Przecież ten gość nie ma nic do powiedzenia i nigdy nie miał. Złapał natomiast kluczyk do portfeli widzów - ich pragnidnie uczestniczenia w seansach nienawiści, oglądania brutalnyvh treści, tortur itp. Żeby mogli zamsakować przrd sobą fascynację przrmocą, patolohią itp. Smarzowski wskazuje im - zawsze zgodnego z mainstreamową narracją - winnego, grupowego winnego. Wcześniej był nim policjant, ksiądz, Polak a teraz mężczyzna. Widownia racjonalnym umysłem nienawidzi sprawcy przemo y, natomiadt tak nsprawdę jej pragnie - bardxo prymitywnych pidniet oglądania obrazów ze sfery tabu, oglądania tortur, przemocy itp. Taki jest sens smarzowskuego - on schlebia najbardziej prymitywnym, zwuetzęcym instynktom ludzi, którzy to oglądają. Obiektywnie te filmy nie mają fabuły, ani nawet przekazu, mają tylko zlepek bruralnych obrazów, bo tsgo pragnie widz, widzka ;) i tyle. Nic więcej w tym nie ma.
Otóż nie zgadzam się, też w pewnym momencie tego filmu pomyślałam jak bardzo są mężczyźni demonizowani, ale były też postaci pozytywne, jak pielęgniarz, który wyrzucił Grześka z sali poporodowej czy taksówkarz, który został oskarżony o przemoc, gdzie to jego żona była po prostu psychicznie chora. Poza tym pokazano również kobiety w negatywnym świetle - matka, która od najmłodszych lat gnębiła Gośkę (stąd pewnie jej brak stabilności emocjonalnej i szybka decyzja o przeprowadzce do Grześka) czy dziewczyna jej przyjaciółki z Berlina, która naśmiewała się z jej angielskiego albo mówiła, że jest głupia. Tak czy inaczej uważam, że te zabiegi były zbyt delikatne na tle całego filmu i jego tematu, ale nic nie było tam czarne lub białe. Widzę jakiś wysryw mężczyzn, że film be, bo przedstawia ich w złym świetle, ale sama doświadczyłam w poprzednim związku naprawdę podobnych sytuacji i do wczorajszego seansu nie byłam świadoma tego, jak toksyczni ludzie są podobnie zdefiniowani. Ale pomimo złych wspomnień i filmu - wychodząc z kina tym bardziej mocno złapałam mojego męża za ręka i pomyślałam sobie jakie szczęście mnie spotkało, że za drugim razem trafiłam już na normalnego, wspaniałego mężczyznę. Także to nie jest tak, że teraz każda kobieta będzie demonizować przeciwną płeć, ale warto o tym problemie rozmawiać.
A co z postacią Janka, kolegi z liceum? Był przedstawiony jako właśnie pozytywna postać męska, wtedy, kiedy pojawiał się na ekranie. Nie umiał pomóc Gosi, to jedyny zarzut.
Inteligentni ludzie uciekają z e środowiska przemocowego i alkoholowego,a nie tkwią. 7 czy dłużej lat z damskim czy męskim bokserem,nie rozumiem jak można dawać się tyle lać i mowić że nikt nam nie pomaga skoro wystarczy gnoja wyrzucić za drzwi,iść na policję i zmienić miejsce zamieszkania by zacząć wszystko od nowa,przemoc była zawsze trzeba z głową a nie ci.. wybierać partnerów jak dajemy powód i jesteśmy miękkie pi...y to nas leja proste trzeba oddawać i gnoj* zabić w obronie własnej jak jest ku temu potrzeba :D
Kurde ale to proste. Dobrze że to wymyśliłaś. Teraz przejdź się po ofiarach przemocy domowej i opowiedz im że to bardzo proste i wystarczy wywalić gnoja za drzwi.
Powiedz 50kg kobiecie, która 100 kg maz bije, żeby mu oddała..
No ale po co żyć z sadysta 7,10 czy 50 lat jak można go się pozbyć w prosty sposób? Kobiety muszą walczyć o siebie same,a CH... z tymi przydupasami można wziąć rozwód,zmienić miejsce zamieszkania i zacząć nowe życie z kimś lepszym :D
Nic nie zrozumiałeś z tego filmu. Nie umniejszaj ofiarom przemocy domowej, po drugie obejrzyj uważnie film i przyjrzyj się czy aby na pewno nie było tam dobrego męskiego aktora bo chyba z gruntu postanowiłeś przywalić tak niesprawiedliwą oceną. Poczytaj też statystyki, bo ewidentnie masz braki w tym zakresie
Czytając niektóre odpowiedzi na Twój wpis mam wrażenie,że Ty, ja i oni (ich wpisy) oglądadliśmy zupełnie inne filmy - powielany mit o alkoholu - oprócz matki alkoholiczki ów partner,mąż jest niepijący. Wygodniej jest wypierać coś co czai się za rogiem. Łatwiej udawać,że nie ma problemu. Ten film boli. Bardzo.
Film w którym upychamy na raz tysiąc sposobów na przemoc domową traci narracyjną i fabularną ciągłość, a robi się poszatkowaną klipami składką scen nie różniącą się od "Botoksu", tam przecież też są trudne sceny, a i prawdziwe.