Jestem zwolennikiem klasycznych westernów amerykańskich. A ten film zawiera wszystkie elementy, których nie cierpię - zwłaszcza w spaghetti westernach. Właściwie, to nawet trudno to uznać za western. Bardziej przypomina włoski film mafijny. Jest tu wszystko, co film o takiej tematyce powinien zawierać. Klimat prawdziwie sycylijski, między innymi niby meksykańskie kobiety, a tak naprawdę nakryte czarnymi chustami głowy, żywcem wzięte z sycylijskich wiosek. Ale niesamowicie wkurza mnie co innego: mdła i typowo włoska ilustracja muzyczna, słabo pasująca do akcji, tysiące powłóczystych spojrzeń rzucanych w dal przez bohaterów filmu, ich posuwisty krok zamiast normalnego chodzenia, zatrzymywanie się ni stąd ni z zowąd i głębokie zamyślenia tychże bohaterów, no i te spojrzenia w trakcie rozmowy. Prawie nigdy w oczy rozmówcy, tylko gdzieś za daleki horyzont. Do tego mój "ulubiony" antybohater - psychopatyczny (nie tylko na ekranie!) Klaus Kinsky. Brrr.........
Z trudnością doczekałem końca i nie polecam wszystkim, którzy mają podobne zdanie o tym podgatunku filmowym.