PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=5186}

Dr T i kobiety

Dr. T & the Women
5,2 7 050
ocen
5,2 10 1 7050
4,8 6
ocen krytyków
Dr T i kobiety
powrót do forum filmu Dr T i kobiety

Są filmy, na które chodzi się do kina nie ze względu na treść czy gatunek, ale na nazwisko. I chociaż ciągle jeszcze nie wiemy, co potrafi kino i nie doceniają go nawet najpoważniejsi pisarze, kilku ludzi na świecie wie, o co chodzi. Taki na przykład Robert Altman. On wie swoje. I ma swoich odbiorców. Poza tym jeszcze Altman lubi, by w jego filmie było nie jedno czy dwa, ale kilkanaście nawet znanych, cenionych i lubianych nazwisk. Podobnie jest i w tym przypadku.

Niemiecko-amerykański komediodramat zawdzięcza swój urok nie tyle fabule, ile postaci głównego bohatera, doktora Sullivana Travisa (Richard Gere - ekranowy odtwórca słodkiego brutala, potrafiącego śmiać się z samego siebie, idealnie trafia w gusta widzów, gorzej z krytykami, którzy na grę Gere'a reagują alergicznie), znanego w całym Dallas ginekologa, idola bogatych i znudzonych żon milionerów. Pacjentki garną się do przystojnego lekarza, wymyślając różne dolegliwości byle tylko mieć okazję do intymnej rozmowy. Doktor T. otacza bowiem opieką także ich dusze. Konsekwencją tej popularności są bardzo duże sumy pieniędzy, ale Travis wcale nie wydaje się tym być zmanierowany. Kocha swoją żonę Kate (Farrah Fawcett nareszcie utarła nosa wszystkim tym, którzy powątpiewali w jej aktorskie umiejętności) oraz dwie dorosłe córki - Connie (Tara Reid) i Dee Dee (Kate Hudson). Mottem życia słynnego ginekologa jest uszczęśliwianie wszystkich kobiet. Lecz któregoś dnia wszystko zaczyna pogrążać się w chaosie.

Reżyser nie goni za sensacją, nie epatuje śliskim erotyzmem (scena gdy naga Farrah Fawcett kąpie się w fontannie w miejscu publicznym jest na szczęście króciutka). Może nawet zbyt wiele tu sentymentalizmu, ale równoważy go spory ładunek dyskretnego humoru, z jakim Altman obserwuje oryginalny związek bohaterów. Tymczasem postaci instynktownie dążą ku sobie, wchodzą w orbitę wzajemnego przyciągania i - poniekąd - jakby zaczynają odwracać swoje role. Bo jest to reżyser, który lubi improwizować na planie, zakłada spontaniczność zdarzeń, pewną nonszalancję w rysunku postaci, tła obyczajowego. U Altmana liczy się przede wszystkim bystrość obserwacji, wyrazistość opisu, autentyzm ponad wszelkie reguły dramaturgiczne. Raz po raz pojawiają się w filmie dygresje obyczajowe i psychologiczne, rozbijające tok głównych wydarzeń. Ważne jest zachowanie pewnej zbiorowości ludzkiej.

Przed dosłownością i dosadnością rysunku postaci obronili się odtwórcy ról - dowcipna Shelley Long jako pielęgniarka Carolyn, oszczędna w grze Laura Dern jako Peggy, subtelna i rozumiejąca Helen Hunt jako Bree Davis, a także charakterystyczna Lee Grant jako Dr Harper.

Naczelną intencją staje się doprowadzenie do świadomości widza odczuć jednostkowych złożonych komplikacji psychicznych bohatera. Z tego powodu może się łatwo natknąć na zarzuty, że Altman ulega tanim gustom i robi kino masowe o niezbyt przyzwoitym poziomie, co wobec ostatnich osiągnięć reżysera jest nie do przyjęcia. Przy takich sądach warto pamiętać, że zgodnie z poczciwymi założeniami starego Freuda erotyzm jest główną siłą napędową ludzkich poczynań.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones