PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=419862}

Droga do szczęścia

Revolutionary Road
2008
7,2 129 tys. ocen
7,2 10 1 129176
7,5 54 krytyków
Droga do szczęścia
powrót do forum filmu Droga do szczęścia

Według mnie - pewnie zostanę za to zlinczowana - postać Pani Wheeler jest postacią negatywną. Jest destrukcyjna, wyrahowana. Aż mnie dreszcze przechodzą jak myślę o jej zachowaniu. Przez błędy młodości niszczy życie dzieciom i mężowi. Zgadzam się z tym, że być może on nie poświęcił jej wystarczająco dużo czasu, siebie, ale należy wziąć pod uwagę fakt, że oddał się całkowicie pracy i pogodził się z tym, że do końca życia będzie robił to czego nigdy nie chciał aby zapewnić poziom życia rodzinie. Ale jej reakcja na to wszystko jej moim zdaniem za bardzo histeryczna. Wyjazd do Francji był, może i dobrym pomysłem ale trzeba pamietać po co ona go wymyśliła- niby po to0 aby mąż mógł zacząć się realizować. Natomiast gdy już zaczął, na miejscu ona spanikowała, że nie wyjedzie i zaczęła robić te straszne rzeczy. Seks z sasiadem był doskonałym przykładem jak wyrahowana była, nie czułą żadnych wyrzutów sumienia po. To straszne. Grała świetnie lecz muszę powiedzieć, że tak mnie rozzłościła ta postać, że aż chciałam tu napisać. Co Wy o tym myślicie?

ocenił(a) film na 6
asieeek

Rozumiem twe odczucia, April mnie też w pewnych momentach drażniła i wszystkie te ich kłótnie źle wpłynęły na mój odbiór tego filmu ...

6/10

_natka

Niby prawda, ale zastanówcie się co wy byście zrobiły na jej miejscu?

olga_wesola

Zająłbym się jakim hobby.
Np.:
A może ktoś w Nowym Jorku jest biedny, chory i potrzebuje pomocy?
Może warto przyłaczyć się do jakiejś organizacji?

ocenił(a) film na 10
wlodzimierz_ilicz

a jakim hobby byś się zajął? to już zapomnieliście, ze Frank zabił jej pasje mówiąc, ze jest beznadziejną aktorką? po tym incydencie April nie miała już nieczego, to była jej największa miłość, pasja..

ocenił(a) film na 8
devotchka

Po pierwsze, Frank nie powiedział, że jest beznadziejną aktorką, tylko że sztuka, w której zagrała była beznadziejna. Wcale nie zabił jej pasji. Miał bardzo realne podejście do życia.
Po drugie myśląc o Paryżu April wcale nie planowała kariery aktorskiej, lecz chciała dostać pracę jako sekretarka w dobrej placówce.
Po trzecie jej postać choć denerwująca, tak naprawdę jest bardzo smutna, ponieważ April nie mogła się realizować tak jakby chciała.
Ogólnie, film bardzo dobry, choć przeraźliwie smutny, ale za to prawdziwy.

ocenił(a) film na 10
renja0203

Nie zupełnie, wprost oznajmił podczas kłótni w samochodzie, iż nie ponosi winy, że (April) nie jest urodzoną aktorką! Wheeler był egoistą - gdyż praca na dom i jego utrzymanie stanowiło w latach '70 standard - Mocno skrytykował prace aktorską żony, mimo, iż wiedział, że odkąd się poznali była to jej jedyna pasja. On ją "zdłamsił" psychicznie. April nie była dość silna by sobie z tym poradzić, a wyjazd był jedynie chęcią ucieczki i próbą rozpoczęcia wszystkiego na nowo, poszukując kolejnej "drogi szczescia"...

Jak słusznie zauważył John, oboje byli siebie warci! Należy jednak zwrócić uwagę, iż podjęli walkę o ich związek a żaden wyjazd w niczym by nie pomógł, wszystko bowiem siedziało w ich głowach...

ocenił(a) film na 9
renja0203

" It strikes me, that there's a considerable amount of bullshit going on here.... And there's one or two things I'd like to clear up. Number one, it's not my fault the play was lousy. Number two, it's sure as hell not my fault you didn't turn out to be an actress, and the sooner
you get over that little piece of soap opera better off we'll both be."

to między innymi powiedział frank w samochodzie, po sztuce; no jak dla mnie to dał jej jasno do zrozumienia, że aktorstwo jej nie wychodzi.
tylko ja nie znajduję w tym "aktorzeniu" april wielkiej pasji, szczerze mówiąc. ona próbowała zająć czymś myśli. musimy pamiętać, że to lata '50 (reakcja sąsiadów na fakt, że ona będzie pracować, a on nie sama mówi za siebie). kobiety nie miały łatwo, nie mogły się realizować, a dodatkowo miały jeszcze na karkach panie pokroju heleny givings. nie podzielam opinii, że on był egoistą, a ona wyrahowaną jędzą. dla mnie oni zwyczajnie byli nieszczęśliwi, smutni; każdy pragnie szczęścia dla siebie i najbliższych (oboje wiedzieli, że nie dają sobie szczęścia nawzajem, że nie mogą sobie niczego więcej zaoferować i niczego dostać, to budziło frustracje, itd., itd.). tak ja to widzę, dla mnie to problem bardziej złożony i nie można go sprowadzić to stwierdzenia, że ta czy ta postać była zła, to postąpiła źle. ta historia nie jest aż tak płytka.

zgadzam się z opinią, że bardzo dobry, że bardzo smutny i bardzo prawdziwy.
a aktorstwo z najwyższej półki; zwłaszcza pierwsza kłótnia zagrana rewelacyjnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

ocenił(a) film na 8
_natka

To że was postas April drażniła to wielka zasługa Winslet która zagrała rewelacyjnie! ( zresztą 2008 należy do niej - The Reader również genialny!)


--

A ogólnie April - jak kwiecień - raz słońce raz deszcz! Imię świetnie dobrane.

ocenił(a) film na 8
lain_coubert

absolutnie się zgadzam! Winslet rewelacyjna!

ocenił(a) film na 9
asieeek

Film miał uderzyć i uderza. Myślę, że Pani Wheeler to dwie odrębne postacie - "postać żywa" i "postać martwa" z wyjazdem do Paryża jako symboliczną granicą. Film próbuje opowiedzieć historię osoby, która świadomie zgodziła się ponieść koszty, których nie była w stanie udźwignąć. Pokazuje jak wiele zniszczeń w naszych wnętrzach może nieść działanie wbrew sobie samym. Pokazuje jak pozornie wspaniałe życie może być jednocześnie koszmarem i jak pozornie cienka bariera może stać się barierą naszego życia. Zaczynamy obcować z "lekkawym dramacikiem" by w dalszej części wchłaniać thiller psychologiczny ciężkiego kalibru, który drażni i "gwałci" :-) Zgadzam się z Tobą "martwa Mrs. Wheeler" jest postacią wybitnie negatywną ale oceniając ją, ciężko zapomnieć mi o czasie kiedy "umarła" i kim była wcześniej.

ocenił(a) film na 7
mimominu

Zanim zrobiła co zrobiła myślałam że ,,są siebie warci,, . Nawet się cieszyłam że nie było tak jak w większości filmów- czyli jedno jest dobre drugie złe... I spokojnie większość małżeństw mogłaby się z nimi utożsamiać, a przynajmniej znaleźć wiele wspólnych cech... Do czasu oczywiście...

ocenił(a) film na 9
mimominu

Zgadzam się z Tobą... Ale może jej życie stało się koszmarem dlatego że miała inne wyobrażenie tego życia z Frankiem. Frank jawił się jej jako ktoś wyjątkowi, April wydawało się że ich miłość jest czymś szczególnym... A tu zjawiło się "przypadkiem" dziecko i Frank zachował się jak przyzwoity mężczyzna i stał się głową rodziny. Myślę że April była bardzo rozczarowana tym życiem a także Frankiem, dlatego zaczęli mieć problemy w małżeństwie. Nie potrafili się cieszyć z drobnych rzeczy, nie doceniali tego co mieli, a przede wszystkim April... czyż trzeba jechać do Paryża żeby ratować małżeństwo?? Wydaje mi się że Paryż był tylko odskocznią, od monotonnego i zwykłego życia jakie wiedzą ich znajomi... Wydaję mi się że nie mogła się pogodzić z tym że nie są "wyjątkowi"... :( April była niedojrzała a wręcz dziecinna,czasami zachowywała się irracjonalnie... bez wątpienia jest negatywna postać....

ocenił(a) film na 10
sephrenia

Frank zachował się jak przyzwoity mężczyzna??????? A co to? Gdzie rownouprawnienie itp? 50/50 A co!?! chlop ma sie zarzynac tylko!?

ocenił(a) film na 9
peterson23

"Frank zachował się jak przyzwoity mężczyzna??????? A co to? Gdzie rownouprawnienie itp? 50/50 A co!?! chlop ma sie zarzynac tylko!?"

nie zapominaj w jakich realiach osadzona jest ta opowieść! o jakim równouprawnieniu ty prawisz?

ocenił(a) film na 9
sephrenia

Negatywnie to w tym filmie przedstawiona jest zbytni racjonalizm, chyba o tym on byl, o posiadaniu tej odwagi, zeby zachowac sie irracjonalnie, dziecinnie i niedojrzale, zaryzykowac i cos w tym zyciu zmienic. Mi jej jest zal, myslala, ze jej maz jest podobny, a okazalo sie, ze niestety: zero zrozumienia, zyje z czlowiekiem, ktoremu sie podoba wygodne zycie, posadka i strzyzony trawniczek. Nic tylko rodzic trzecie dziecko, do konca zycia ukladac sobie wlosy w sztywne loki i zamieniac dom w zdezynfekowana dekoracje, a wszystko to z bananem na twarzy rodem z reklamy zupy w puszcze Campbella. Och jak ja rozumiem te kobiete...

mimominu

rewelacyjnie powiedziane. ja dodam już tylko - otóż to...

asieeek

a mi bylo od początku zal April, o wiele bardziej denerwowal mnie Pan Wheeler! Wraz z April przezywalem i mialem nadzieje ze wszystko bedzie ok,on ją te zdradzał i to kilka razy!, postąpiła jak postąpiła ale byla strasznie zagubiona i zniszczona przez zycie, zal mi jej....

urson1

mi rownież jest jej żal. myślę jednak, że jej zachowanie trudniej usprawiedliwic (chociaż ja patrzę na to z perspektywy faceta, moze to robi roznicę).
w każdym razie zgadzam się z panem Wheelerem, że po pewnym czasie stała się - jak to on sam określił - skorupą kobiety...

ocenił(a) film na 8
urson1

Muszę przyznać, że więcej sympatii wzbudził we mnie zdecydowanie Pan niż Pani Wheeler choć jestem pewna, że intencją reżysera nie było uczynienie jednej strony negatywnej a drugiej pozytywnej a obwinienie ich fifty fifty.

Ale tak serio, wyobraźcie sobie, że macie 30+ lat, męża/żonę i dwójkę dzieci, dobrze płatną acz nudną pracę, możecie zaliczyć się do klasy średniej. I nagle Wasz małżonek oświadcza, że wpadł na świetny pomysł i uważa, że powinniście przeprowadzić się np. do Tokio. Nie, wcale nie zaproponowano mu żadnej pracy, nie macie tam też rodziny ani znajomych. Nie, nie mówicie płynnie po japońsku. Po prostu wydaje mu się, że będziecie tam szczęśliwi. Poza tym raz byliście tam na wycieczce i do dziś wspominacie to bardzo przyjemnie...
Co już rzucacie wszystko i pakujecie manatki?

Po pierwsze wiele osób na tym forum kieruje się stereotypem, że oto zły samiec zamknął artystyczną duszę w domu z dzieciakami żeby gotowała mu smaczne obiadki. Wszak utrzymuje rodzinę, ale przecież pieniądze to nie wszystko. On jej nie rozumie, nie wspiera itd. Ale czy ona go wspiera? Pan Wheeler przecież też jest znudzony swą pracą, ale wykonuje ją bo wie, że musi zapewnić byt rodzinie. Czy Frank zabronił Helen pracować? Może coś przeoczyłam, ale na początku jest pokazane, że praca tez nie dawała April zbyt dużej satysfakcji. W jednej z pierwszych scen reżyser "poinformował" nas, że Pani Wheeler nie jest jednak zbyt dobrą aktorką. Taki chyba był cel tej sceny w teatrze (tak mówili widzowie, a jej niezadowolenie tylko to potwierdza). Moim zdaniem to on ją nawet wspierał przychodząc na sztukę, próbując pocieszyć po jej klapie. Z tego co pamiętam, to Helen wręcz wyżywała się na nim za swoje niepowodzenia. Wnioskuję zatem, że rozczarowana zrezygnowała sama. W końcu gdyby chciała kontynuować karierę aktorską, dzieci mogłaby zostawić pod opieką niańki lub posłać do szkoły. John nie jest więc typem faceta, który nakazuje żonie siedzieć w domu.

Poza tym dość szybko zgodził się na wyjazd. Kolejny dowód, że jest w stanie zrobić coś do czego nie jest do końca przekonany, byle ją tylko uszczęśliwić. Jej ciąża musiała ich jednak zmusić do ponownego rozpatrzenia tej decyzji. Nie udawajmy, że trzecie dziecko nic nie zmienia. Pomysł aborcji nie mógł nie zrobić na nim wrażenia. Tu trudno mi być obiektywną bo we mnie aborcja budzi niesmak, w dodatku w jej sytuacji : zamężnej, ustawionej, “dojrzałej “kobiety. Jest to czysty egoizm bo jeśli nie to co nim jest?

Poza tym nie wydaje mi się, że decyzja Franka była ostateczna. Ich ostatnia wspólna scena pozwala myśleć, że zrobiłby wszystko żeby żona poczuła się lepiej. Myślę, że w końcu uległby żonie…
Nie dziwmy się, że Frank podchodzi z dystansem do pomysłów April. Widać, że kobieta jest w depresji, na skraju załamania nerwowego i desperacko trzyma sie tego Paryża jako ostatniej deski ratunku. On musi myśleć trzeźwiej bo to facet niestety jest odpowiedzialny za utrzymanie rodziny. Możemy mówić sobie o równouprawnieniu, ale tak już jest, tego się powszechnie od nich oczekuje. Gdyby wyjechali i wszystko poszło dobrze mogliby zasłużyć na miano rewolucjonistów. Gdyby jednak wszystko stracili wyszliby na nieodpowiedzialnych frajerów. Przypomniało mi się, że April chciała pracować tam w jakiejś agencji rządowej, co było jednak trochę naiwne. Nie mogła oczekiwać, że taka intratna posadka będzie na nią czekać i dostanie ją z marszu.

Właściwie czym miał być ten Paryż co by uszczęśliwiło April? Przecież gdyby nawet dostała tę upragnioną posadę w agencji rządowej, stałaby się takim samym urzędasem jak jej mąż w USA. A tym zdaje się gardziła. Chodziło więc o sam Paryż jako piękne, romantyczne miasto, w którym nie trzeba się trzymać konwenansów? Paryż był dla niej jakąś utopią. Sądzę, że po paru spędzonych tam miesiącach znowu ogarnęłaby ją pustka, przestraszyła rutyna i myśl, że jej życie nie jest wyjątkowe.

Podsumowując to April miała większy udział w rozpadzie ich małżeństwa i była większą egoistką. Obwinianie męża za zawodowe niepowodzenia i nudne życie, pomysł wyjazdu do Paryża, który ma wszystko odmienić, pomysł i realizacja aborcji, zdrada męża bez wyrzutów sumienia (wiem, że on ją zdradził wcześniej, ale ona o tym nie wiedziała), poza tym nie liczy się ani z uczuciami swojej przyjaciółki, z którą przed chwilą się bawiła, a za chwilę przespała się z jej mężem ani nawet z uczuciami kochanka bo on ewidentnie się w niej kochał i dla niego było to coś więcej.

Dla mnie April była znudzona swoim mężem, rodziną, otoczeniem. Chciała coś zmienić, uparła się na ten Paryż. Ale tam też przecież też dopadłaby ja proza życia. Mimo to potrafię zrozumieć jej frustracje, rozczarowania i pragnienie uczynienia swojego życia wyjątkowym. Sama jestem osoba której się wydaje, że gdzieś tam byłabym szczęśliwsza. A wyjeżdżając mam wrażenie, że zaraz odmieni się całe moje życie, na wszystkich polach a życie nabierze sensu. Rozumiem jej uczucia, ale nie pochwalam czynów i sposobu traktowania innych. Frank ją kochał, sąsiad ja kochał, ale czy ona kochała kogokolwiek? Oczywiście to nie zmienia faktu, że sama jest postacią tragiczną.

Wiem, wiem, że przydługawe…

ocenił(a) film na 9
asieeek

Wiesz... wydaje mi sie, ze ona chyba az tak bardzo wyrachowana nie byla. to nie dla siebie chciala wyjechac do Paryza. wiedziala, czego w zyciu pragnie, ale jej nie wyszlo. ogladala potem zdjecia przeciez, gdzie Frank stal w tle mając wieze Eiffle'a. i jaki on szczesliwy byl na tym zdjeciu. wyjazd do Paryza mial byc dla niego. jej sie nie udalo, chciala mu dac szanse odnalezc to, co bedzie dla niego sensem, widziala, jak on nienawidzi swojej pracy. i okres, gdy razem planowali swoj wyjazd - byl okresem, ktory ponownie ich do siebie zblizyl, gdy z prawdziwa przyjemnoscia potrafili o tym rozmawiac, smiac sie, ekscytowac. a on... on wybral awans, lepsza kase, rezygnujac z odnalezienia swojego miejsca w zyciu - na rzecz dobr materialnych. ona chciala pracowac jako sekretarka (fakt, ze za dobre pieniadze) - ale zrozumcie - pracowac jako po prostu sekretarka, majac dusze artystki?! chciala wziac cale utrzymanie na siebie, byle by on mogl odnalezc swoje szczescie. wybral awans. niby racjonalnie myslal. ale byl człowiekiem wewnetrznie pustym, byl nikim. nie zawalczyl o swoja tozsamosc. a ona bedac niespelniona artystka nie byla w stanie tego zrozumiec. byla w stanie usunac ciaze - byleby mu dac mozliwosc odnalezienia siebie. uwazacie, ze zrobilaby to dla siebie? co ona mogla w tym Paryzu? co jej ten Paryz mogl dac? jedynie poczucie szczescia - widzac swojego meza szczesliwego.

on chcial dac szczescie swojej rodzinie, zapewnic im wysokie standardy zycia. a ona - chciala pozwolic mu odnalezc to, co sprawialoby mu satyskacje. obojgu chodzilo o szczescie... no ale ich droga sie rozminela.

nie uwazam April za negatywna postac. ona po prostu byla gleboko rozczarowana zyciem. po kilku latach malzenstwa uswiadomila sobie, ze nie kocha mezczyzny, z ktorym zalozyla rodzine.

i przyznam ze bywala irytujaca, bo on sie staral, a ona wiecznie wszczynala klotnie ;)

ocenił(a) film na 9
Dejzi

A mnie się właśnie wydaje że to dla siebie chciała wyjechać, żeby jak to sama zresztą określiła wyrwać się z tej bezsensownej pustki. owszem chciała także i dla niego dobrze, ale żeby dzięki temu i ona mogła być szczęśliwa. nie mówię że to źle, ale bez przesady, aż taką męczenniczką nie była, żeby chciała poświęcać wszystko dla niego. chciała dobrze dla nich obojga.
i zgadzam się z wypowiedzią czyjąś wyżej już wspomną oboje byli siebie warci. ona chce dobrze, to ona swoje, ona chce dobrze to on swoje.
myślę że nie można jednoznacznie określić ani jej ani jego mianem postaci negatywnej czy pozytywnej. każde miało coś na sumieniu i każde w jakimś momencie chciało dobrze.
i nie zgadam się ze stwierdzeniem, że wyszła za mężczyznę, którego nie kochała. kochała go tylko, że w momencie, kiedy paryż i perspektywa lepszego życia ich związku okazała się tylko złudzeniem coś w niej pękło. jak już ktoś ładnie określił "umarła". wydaje się że obwiniała go za pustkę jaką czuje w sobie i w tym momencie przestała go kochać. na swój sposób dalej widziała w nim swojego ukochanego męża, ale wiedziała, że to już nie ten sam facet za którego wychodziła itd.

ocenił(a) film na 9
aniou

faktycznie, moze masz racje, ze ten Paryz nie byl az tak altrusitycznym gestem :)

moze przestala go kochac, bo wiedziala, ze w taki sposob jak on chce - ona nie bedzie szczesliwa juz nigdy. a skoro nie widzi sie perspektywy szczescia, chocby nadziei na nie... to pojawia sie wlasnie ta przerazajaca besensowna pustka. to moze wlasnie on odebral jej mozliwosc odnalezienia szczescia, przeciez moglaby ulozyc sobie zycie inaczej, a w obliczu porazki zawodowej - poswiecila sie dla domu, dla niego. a on niewdzieczny - nawet nie chcial sprobować sprawic, by jego zycie mialo sens;) niby kroczyli ta sama sciezka zycia... ale jakby kazde innym poboczem...

Dejzi

Dobrze to ujęłaś - ta sama ścieżka, ale jednak nie do końca.
Co do ogólnej ich historii, to myślę, że nawet gdyby podjęli wtedy właściwą decyzję i wyjechali do Paryża, ich związek jednak by nie przetrwał... Wcześniej, czy później rozstaliby się... Przynajmniej ich historia nie skończyłaby się tak tragicznie.

ocenił(a) film na 9
tramwajaj

"Zająłbym się jakim hobby.
Np.:
A może ktoś w Nowym Jorku jest biedny, chory i potrzebuje pomocy?
Może warto przyłaczyć się do jakiejś organizacji?"

Ale pieprzenie 3 po 3. Uważasz ,że człowiek nie ma prawa realizować swoich pasji i powinien zadowolić się czymkolwiek?
Nie rozumiecie tej kobiety a ja ją rozumiem, bo sama miałam w życiu podobną sytuację kiedy chciałam za wszelką cenę wyrwać się z otoczenia. Czułam,że powinnam być gdzieś indziej, co innego robić,żyć w wielkim ,świecie, poznawać ludzi, być samodzielną. Zmieniłam w związku z tym swoje życie i wyjechałam daleko. I niech ktokolwiek wtedy próbowałby mnie zatrzymać! To jest silniejsze od człowieka. Co może czuć osoba, której życie toczy się tak,że zamiast grać na scenie, realizować się siedzi zamknięta w domu gdzieś w małym miasteczku, gdzie się wszyscy znają, wychowuje dzieciaki, gotuje obiady i ma dzień świstaka? Owszem, to był jej wybór,ale na Boga czy nikt z Was nie popełniał błędów, bo powiedzmy kierował się rozsądkiem? Każdy człowiek powinien realizować swoje pasje, bo z w przeciwnym razie dochodzi właśnie do takich sytuacji, ale nie skaczmy po ludziach tylko dlatego,że nie potrafią się odnaleźć w rzeczywistości.

Sprostuję: Leo nie negował jej fachu jako takiego. Sam przecież powiedział,że w tym felernym przedstawieniu tylko ona zagrała. (Chyba ,że coś mi umknęło)

ocenił(a) film na 9
Aktorka

a to nie bylo tak, ze nie do konca to byl jej WYBOR, zeby mieszkac na tych przedmiesciach? w jednej z ostatnich ich klotni - wygarnela mu, ze zamieszkali tam, bo musieli sie ustatkowac, bo zaszla w ciaze (wtedy Frank zarzucil jej, ze wedlug niej ich coreczka byla pomylka, wypadkiem), a potem pojawilo sie drugie dziecko... ona byla bardzo ambitna, miala plany, chciala byc aktorka, a skoro chce sie nia byc... to tez marzy sie o wielkim swiecie, a utknela na przedmiesciu - codziennie gotujac obiadki, sprzatajac i machajac na pozegnanie mezowi, ktory jechal do pracy. dzien w dzien. nie dziwie sie, ze psychika jej padla. nie widziala szans na samorealizacje - gdy Frank wybral awans, nie miala juz celu. nie chciala tak zyc.

Aktorka

Powiedział to, ale tylko po to żeby ją pocieszyć, bo potem powiedział, że jest kiepską aktorką...

ocenił(a) film na 8
Aktorka

Chwilunia....sliniejsza od czlowieka powinna być troska o dzieci, które OBOJE sprowadzili na ten swiat i ich dobro powinni staiwać na pierwsyzm miejscu. Chce się bawić w dorosłą osobę to ze wsyztskimi konsekwencjami.

Realizowanie pasji to jedno o osierocenie dzieci <bo tak mi źle na tym łez padole> to drugie. Jesli posiadała artystyczną duszę, to mogła swą pasję odnaleźć w innej dziedzinie. Jesli była taka oświecona, lepsza od innych nie powinna mieć z tym problemu nie sądzisz?

asieeek

Na pewno nie była postacią wspaniałą, ale aż tak wyrachowana też nie była. Moim zdaniem nie była realistką. Po pierwsze wyjazd do Paryża - niby wszystko fajnie, ale wyjazd do zupełnie obcego kraju, żadne z nich zapewne nie znało francuskiego, a do tego nie do końca wiedzieli czy któremuś z nich tak naprawdę uda się znaleźć prace. A po drugie aborcja, kiedy było już na to za późno, doskonale wiedziała, że było to bardzo niebezpieczne, ale mimo to spróbowała i nie dosyć, że zabiła dziecko to jeszcze siebie... Fakt faktem mąż zabił jej pasję mówiąc, że nie jest najlepszą aktorką, ale jaki sens ma robienie czegoś czego się nie umie, a na domiar złego śmieją się z tego inni ludzie.

ocenił(a) film na 9
Anula_22

"jaki sens ma robienie czegoś czego się nie umie,"

Bo tak twierdzą inni?
Ma sens robienie tego,co się kocha, bez względu na wszystko, nawet jeśli nie jest się najlepszym..Nie od razu Rzym zbudowano.

ocenił(a) film na 9
Anula_22

wydaje mi sie, ze decyzja o aborcji, w chwili gdy juz bylo na to za pozno i bylo to dla niej niebezpieczne - byla podjeta swiadomie. wlasnie dlatego, ze zagrazalo to jej zyciu. ona chyba chciala umrzeć. sasiadowi powiedziala, ze nie potrafi odejsc od meza, ale tez nie potrafi z nim byc... wybrala wiec najtragiczniejsze rozwiazanie. nie uwazacie, ze ona celowo chciala sie pozbawic zycia? z jakim spokojem stala w oknie, widzac, jak traci coraz wiecej krwi. telefon na pogotowie... moze byl tylko dla pozoru?

caly czas zastanawia mnie - dlaczego w ostatni dzien swojego zycia - odegrala dobra, kochająca zone, zainteresowana praca swojego meza itd. Zeby go uspokoic? czy zeby dac mu to, czego nigdy do tej pory nie dala... a moze zeby dotkliwiej go zranic (dala mu nadzieje, ze juz bedzie dobrze, ze przemyslala to i nadal go kocha...)

ocenił(a) film na 8
Dejzi

"cały czas zastanawia mnie - dlaczego w ostatni dzien swojego zycia -
odegrala dobra, kochająca zone, zainteresowana praca swojego męża"

Może żeby taką ją zapamiętał? Żeby nie przewidział jej zamiarów? Żeby
pokazać samej sobie jak grała przez te lata?

Film jest naprawdę świetny pokazuje uczucie z obu stron i brak uczuć...

petrochemia

Tak, wydaje mi się, że April świadomie odebrała sobie życie (postanowiła to zapewne podczas samotnego spaceru po lesie). Nie miała już sił tego ciągnąć, jej frustracja sięgnęła zenitu. Czemu odegrała przykładną żonę? Bo wiedziała, że robi to właśnie OSTATNI RAZ. A potem koniec z tym!
Nie uważam, żeby pani Wheeler była postacią negatywną. Wyrachowanie, które momentami okazywała, brało się z poczucia beznadziei, ale w rzeczywistości była to kobieta inteligentna, ambitna, czuła, bardzo wrażliwa - rzeczywiście wyjątkowa. Szkoda, że proza życia zabiła w niej radość i wyzwoliła neurotyczną stronę jej natury.
Szkoda, że nie potrafiła cieszyć się tym, co ma... Ale czy wtedy nie stałaby się taka jak wszyscy?

ocenił(a) film na 9
Sylwia_sp

"Tak, wydaje mi się, że April świadomie odebrała sobie życie"


Nie zgadzam się, gdyby chciała umrzeć nie dzwoniła by po karetkę. Była to jej kolejna nie przemyslana decyzja, tak jak np. wyjazd do Paryża (do obcego panstwa, bez znajomości jezyka, bez zagwarantowanej pracy). W ogóle jej postać strasznie mnie drażniła, non stop wszczynała kłótnie, nie doceniała starań męża któtu chciał zagwarantować rodzinie dostatni byt. I przede wszystkim nie mogła pogodzić sie z tym ze nie była stworzona do czegoś "wielkiego", ze miała normalne, przeciętne życie. Nie doceniała swojego zycia, uważała ze zasługuje na coś więcej, nic nie sprawiało jej radosci. A poza tym wydaje mi się że niezbyt kochała swoje dzieci (dziwne było dla mnie ze tych dzieci prawie w ogole w filmie nie było, przede wszystkim w czasie kłotni małzenskich). Ogólnei więć uważam że April była postacią całkowicie negatywną
Ps Frank tez nie był do końca świety

ocenił(a) film na 9
rudeus

no nie wiem, nie do konca jestem w stanie sie zgodzic. ten telefon po karetke byl raczej... pozorem. gdyby naprawde przerazila sie, ze umrze - to nie stalaby tak spokojnie w oknie (godzac sie z tym, co nastapi?), a potem spokojnie nie poszlaby zadzwonic. glos coprawda sie jej lamal, ale kto nie boi sie smierci?! nawet jesli swiadomie podejmuje decyzje o niej. poza tym, ona zdawala sobie sprawe, ze termin ''bezpiecznej'' aborcji juz minal i musiala miec swiadomosc, ze samodzielnie usuniecie ciazy w tym stanie - bardzo zwieksza ryzyko, iz umrze. ona 'po prostu' sie wykrwawial. stala w pokoju, patrzyla przed siebie, zerkajac jak krew z niej ucieka... no to raczej sklania mnie do tezy, iz bylo to celowe zachowanie. nie chce mowic - ze w 100%-ach swiadome i przemyslane, ale CELOWE.

ocenił(a) film na 8
Dejzi

Rozwinoł się tu ciekawy temat i niektórzy uważają że pani Wheeler jest postacią pozytywną, nie do końca się z tym zgodzę... Dokładnie chodzi mi o to że od czasów "Bez przebaczenia" wytworzył się w kinie nowy typ bohatera... bohatera u którego granica między złem a dobrem jest bardzo zatarta a nieraz niewidoczna. Frank i April to właśnie tacy bohaterowie... Postać pana Wheelera jest dużo mniej skąplikowana, wiemy od początku że zdradza żonę jak dla mnie bez wyraźnego powodu,wydaje się nie zauważać jej problemów jest też negatywnie nastawiony do aktorstwa żony, w jednej z kutni wypomina jej to(nie chodzi mi o to co wydarzyło się na początku). Ale Frank jest odpowiedzialny, opiekuńczy, kochający i zdecydowany, zawsze wie jak postąpić, jego decyzje są moralnie nieskazitelne. April... hmmm... jest postacią dużo bardziej złożoną trudną do rozszyfrowania. W jednej z retrospekcji wypowiada zdanie... Frank Wheeler jesteś najciekawszym człowiekiem jakiego spotkałam(niedokładny cytat, z pamięci), i co... mąż ją zawodzi, staje się próżny. April jako kochająca żona z duszą artystki próbuje ratować sytuację wyjazdem do Paryża, przywrócić dawnego Franka tego który był taki jak ona, jest ona wstanie dla tej IDEI(specjalnie nie użyłem tu zwrotu "dla niego") poświęcić wszystko. Pan Wheeler mówi nawet że pewnie gdyby mogła spuściła by w kiblu całą ich rodzinę. Tak więc nie osądzajmy kto jest dobry a kto zły choć muszę przyznać że wrażenie tego dobrego robi Frank ale to tylko przez tą jego moralność, czyli zaledwie jeden aspekt ich jakże zróżnicowanego życia.

Chciałbym się wypowiedzieć także na temat śmierci pani Wheeler. Ktoś powie że jej zachowanie w dzień śmierci sugerowało pożegnanie z życiem. na 100% nie myślała że chce umrzeć, co najwyżej mogła się liczyć z tym że grozi jej niebezpieczeństwo związane z usunięciem ciąży zbyt późno i samemu. Dlaczego tak myślę...Gdyby chciała się zabić na pewno nie robiła by tego w taki sposób. Aborcja jest... była w tamtych czasach bardzo bolesna było widać na jej twarzy wyraz bólu, szła bardzo niepewnie jakby każdy krok był dla niej drogą przez mękę. Kiedy stanęła przy oknie i zobaczyła że krwawi można było dostrzec w jej oczach niepokój... niepokój że może stracić męża i nadzieje związane z wyjazdem do Paryża. Łudziła się że jeszcze nie wszystko stracone że jeszcze się uda... przecież była marzycielką. Kiedy patrzyła w to okno poczuła że mogło się nie udać. Można jeszcze rozpatrywać sytuację kiedy podbiegła do telefonu... czy zrobiła to tak jak wyżej opisujesz czy może tak jak ja sądzę. Tak czy owak sytuacja jest bardzo dziwna i trudna do rozstrzygnięcia.

W filmie zaciekawiła mnie także ostatnia scena kiedy to kobieta mówi do swojego męża że do tego domku wprowadziła się para która bardzo tam pasuje... jest idealna... mąż wspomniał Wheelerow że oni także byli tacy wyjątkowi. Ona to skrytykowała... i tu zbliżenie na znamienny wzrok tego starszego człowieka... co on pomyślał... jak to tłumaczyć... przyznam że miałem pustkę w głowie... po chwili pomyślałem że może chodzi o to że nie zauważamy problemów innych ludzi dopóki nie wyjdą one publicznie na jaw... ale i tak dużo o tym myślę bo było to dla mnie trochę nie jasne, może masz jakąś inną propozycję do tej sceny...

ocenił(a) film na 9
Kupisz14

Co do ostatniej sceny, do tej pory mnie nurtuje - o co tak naprawde chodzilo. ja mam taka teze, ze starsza kobieta to taka typowa obludna plotkara z sasiedztwa, co potrafi byc wscibska, a i bywa do granic zdzierżenia mila (sytuacja, gdy przyniosla April te jakies roslinki, zostala na kawe, a tak naprawde chodzilo o to, by ktos spedzil troche czasu z jej nadzywyczaj inteligentnym synem - chorym psychicznie, to przeciez po to poszla, a nie podzielic sie sadzonkami z dobrego serca). caly czas uwazala ich za wzorowe malzenstwo, dobrych ludzi, ktorzy sa razem szczesliwi. a tu na jaw wyszla taka tragedia, a pamietajcie o wczesniejszej klotni, gdy Frank nie wytrzymal juz szczerosci i bezposredniosci syna tej kobiety. ich wydidealizowana wizja - legla w gruzach. a przeciez takie kobiety nie lubia sie mylic co do ludzi, a tym bardziej - nie lubia sie do tego przyznawac. wiec ostateczny obraz rodziny Wheelerow - jako zlych, zagubionych... okreslenia wygłoszone na temat nowej rodziny w tamtym domu - byly dokladnie takie same, jak wczesniej wypowiedziane na temat Wheelerow (tu widac oblude). Maz kobiety nie byl idiota, widzial jak zaściankowa jest jego zona. jego wzrok w moim mniemaniu wyrazal... politowanie. i te teatralne sciszenie aparatu sluchowego - udawal ze sluchal ;))) heheh

co do smierci April... jakos sie nie przekonałam. bol na twarzy - ja odebralam to jako zwyly bol fizyczny. samobojstwo rzadko kiedy bywa bezbolesne ;p nie watpie, ze cos ją bolalo, w koncu dokonala zabiegu ingerujacego w jej cialo. a co do niepokoju w oczach - to po prostu strach przed smiercia - naturalnie odczuwany przez kazdego czlowieka, nawet samobojce. smierc to cos nieznanego, a kazdy odczuwa lek przed nieznanym. nie mowie, ze zrobila to sobie z zimna krwia, z perfidią... na pewno nie bylo jej latwo zostawiac meza i dzieci... ale nie sadze by zalowala. jak piszecie - byla typowa artystyka, marzycielka... nie rozwazala racjonalnie. w jej smierci jest duzo teatralnego tragizmu. to byla forma krzyku. a wlasnie! moze ona chciala tylko zwrocic uwage na swoje potrzeby? czesto proby samobojcze to mają na celu. moze dlatego zadzwonila na pogotowie - by ja odratowali...? i moze wtedy Frank zmienilby zdanie... ;) hipotez moze byc tyle, ile dusza zapragnie. kazdy z nas do czego innego przyklada wage, dlatego trudno znam znalezc wspolne rozwiazanie.

ocenił(a) film na 9
rudeus

Moim zdaniem świadomie odebrała sobie życie...chciała go sobie odebrać. Najdokładniej przedstawia to scena, gdy przez telefon szuka słów, tych ostatnich słów, jakie mają usłyszeć jej dzieci...dokładnie wiedziała,co chce zrobić i jaki będzie tego skutek.

ocenił(a) film na 9
petrochemia


"cały czas zastanawia mnie - dlaczego w ostatni dzień swojego życia -
odegrała dobra, kochająca żonę, zainteresowana praca swojego męża"

też się nad tym zastanawiam skoro dzień wcześniej tak się kłócili, nawet powiedziała ze go nienawidzi a następnego dnia cudowna kochająca żonka...

co do sprawy aborcji ze świadomym wyborem to też się zgadzam chyba chciała umrzeć i wiedziała że w taki sposób do tego doprowadzi...

wracając do tematu Postać Pani Wheeler była negatywna??? trudno powiedzieć, myślę że oboje popełniali błędy jej mąż przecież też nie był święty... np. kiedy w dniu swoich 30-tych urodzin zdradził żonę a w domu czekała na niego rodzina to było chamskie...
Wyjazdem do Paryża April chciała zacząć w pewien sposób od nowa, miała nadzieje, że tam będzie idealnie. Jednak nie planowana ciąża i awans Franka zaważyły na tym, że jednak jej plany się nie powiodły.
Sytuacja z aborcja mnie zaskoczyła... Przecież była młoda i zdrowa mogła mieć kolejne dziecko, było ich na to stać, kiedy było już za późno myślałam że urodzi to dziecko, chociaż jej zachowanie było dziwne jak na kobietę w ciąży piła, paliła...

ocenił(a) film na 9
BlairWaldorf

"cały czas zastanawia mnie - dlaczego w ostatni dzień swojego życia -
odegrała dobra, kochająca żonę, zainteresowana praca swojego męża"

Mysle ze Pani Wheeler tak naprawde kochala meza, o czm moze swiadczyc wlasnie to sniadanie a problemem nie byl tu brak milosci, tylko zbyt duze poswiecenie. Nie wolno w imie milosci rezygnowac z wlasnych marzen, z wlasnego zycia, kompromis to nie to samo co rezygnacja z siebie samego.
Milosc nie wyklucza nienawisci, kiedy bol jest nie do zniesienia w ludziach rodza sie okropne, czesto przeciwstawne uczucia.

"Czasem, kiedy człowiekowi jest bardzo przykro, to sam staje się przykry." Agnieszka Osiecka.

ocenił(a) film na 8
nhermano

"Milosc nie wyklucza nienawisci, kiedy bol jest nie do zniesienia w ludziach rodza sie okropne, czesto przeciwstawne uczucia. "
takie coś cechuje osoby o zachwianej sferze emocjonalnej...np. histeryczki. Nagła zmiana nastroju (tu miłość, tam nienawiść), to nic innego jak histeria

ocenił(a) film na 9
kubaw5

"takie coś cechuje osoby o zachwianej sferze emocjonalnej...np. histeryczki. Nagła zmiana nastroju (tu miłość, tam nienawiść), to nic innego jak histeria"

Moze rzeczywiscie April byla histeryczka, ale to rozchwianie emocjonalne mialo swoje zrodlo w tym co ja spotkalo.

ocenił(a) film na 10
BlairWaldorf

April popełniła samobójstwo. na końcu kiedy się "wsykrobała" sama do siebie uśmiechneła się pod nosem i odetchneła. to było jej jedyne "wyjście" zeby się uwolnić :(

ocenił(a) film na 8
BlairWaldorf

Tak naprawdę to nie ciąża i awans Franka zaważyły na tym, że nie wyjechali do Paryża. To były bardziej argumenty dla "otoczenia". Tak naprawdę to Frank nie chciał wyjechać (był realistą i nie wierzył w to, że w Paryżu będzie im lepiej). Nie podzielał jej entuzjazmu. Nie wyjechali, ponieważ nie chcieli tego oboje, tylko ona jedna. Frankowi pomysł się wprawdzie przez pewien moment spodobał, ale od początku wydawał mu się dziwny.

ocenił(a) film na 9
renja0203

nie tyle dziwny, co nieracjonalny, nierealny... zbyt bliski bajki. a on byl twardo stąpającym po ziemi racjonalista.

ocenił(a) film na 9
Dejzi

no tak, ale jednak sie zgodzil, bo bylo w nim troche tego 'niezwyklego' goscia, ktorego widziala w nim April. Zrobil jej wielka nadzieje, podobal mu sie ten pomysl, ale racjonalizm zwyciezyl kiedy nagle dostal ten awans. Heh...ironia losu...szkoda, ze nie umieli znalezc kompromisu, badz co badz Pan Wheeler, Frank w koncu tez sie wyniosl, po zrealizowaniu projektu. Kurcze, przeciez to nie musial byc Paryz...

ocenił(a) film na 9
petrochemia

"cały czas zastanawia mnie - dlaczego w ostatni dzien swojego zycia -
odegrala dobra, kochająca zone, zainteresowana praca swojego męża"

no ja juz chyba wiem...moze chciala postarac sie go zrozumiec i zagrac w jego teatrzyku, zobaczyc co go tak cieszy w tym swiecie, ktorego ona tak nie cierpi. I kiedy odkryla, ze on tych komputerow wcale za glupoty nie uwaza, ze go to chyba realnie pasjonuje zdala sobie sprawe, ze on juz odnalazl droge do szczescia, na ktorej nie ma jednak nic dla niej.
Wtedy przy zmywaniu chyba uznala, ze kocha go, ale tu ich drogi sie rozchodza, wiec sprobuje tej aborcji choc szanse na przezycie marne, no ale jak umrze to i tak dla niej lepiej niz urodzic niechciane dziecko i byc nieszczesliwa i niespelniona.

ocenił(a) film na 8
asieeek

zgadzam się! Ale może dlatego że jako facet tez nie rozumiem April

ocenił(a) film na 9
kubaw5

"bez wątpienia jest negatywna postać.... "

Nie zgadzam się.
Zamiast "negatywną" określiłabym ją po prostu "nieszczęśliwą".
Z negatywnym odczuciem kojarzy mi się raczej pani Givings (sprzedająca domy)

ocenił(a) film na 9
Aktorka

właśnie Pani Wheeler nie była postacią negatywną... jak już wcześniej napisałam. Racja była nieszczęśliwa, chciała jak najlepiej dla swojej rodziny, po prostu. Przez to stała się histeryczką jak już ktoś wspomniał... Wiedziała, że ludzie nie powinni ograniczać się w swoim życiu tylko do tego żeby znaleźć miłość, chciała się rozwinąć i pomóc mężowi znaleźć jakąś pasje, aby to co robi sprawiało mu przyjemność, a nie tylko przynosiło pieniądze na utrzymanie rodziny.

asieeek

Oboje sa winni rozpadu zwiazku. Leo kompletnie nie daje przestrzeni April, mozliwosci uporania sie jej samej z jej problemami, ciagle tylko mowi i mowi, chce wyjasniac, wykloca sie. Mysle, ze podczas poznawania sie, nabral troche April na swoja rzekomo niespokojna dusze, a pozniej wmawial jak to sie meczy w pracy, a w zasadzie, chyba odpowiadalo mu takie zycie. Glownym powodem problemow w zwiazku jest brak szczerosci. Zwroccie uwage w jaki sposob April o wyjezdzie do Paryza mowi mezowi a w jaki sam na sam sasiadowi. Przy mezu, mowi o szansie dla niego, jej poswieceniu, checi sprobowania czegos nowego, a sasiadowi mowi, o tym ze dusi sie w tej dziurze i nie ma ochoty zyc.