PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=419862}

Droga do szczęścia

Revolutionary Road
2008
7,2 129 tys. ocen
7,2 10 1 129176
7,5 54 krytyków
Droga do szczęścia
powrót do forum filmu Droga do szczęścia

Według mnie - pewnie zostanę za to zlinczowana - postać Pani Wheeler jest postacią negatywną. Jest destrukcyjna, wyrahowana. Aż mnie dreszcze przechodzą jak myślę o jej zachowaniu. Przez błędy młodości niszczy życie dzieciom i mężowi. Zgadzam się z tym, że być może on nie poświęcił jej wystarczająco dużo czasu, siebie, ale należy wziąć pod uwagę fakt, że oddał się całkowicie pracy i pogodził się z tym, że do końca życia będzie robił to czego nigdy nie chciał aby zapewnić poziom życia rodzinie. Ale jej reakcja na to wszystko jej moim zdaniem za bardzo histeryczna. Wyjazd do Francji był, może i dobrym pomysłem ale trzeba pamietać po co ona go wymyśliła- niby po to0 aby mąż mógł zacząć się realizować. Natomiast gdy już zaczął, na miejscu ona spanikowała, że nie wyjedzie i zaczęła robić te straszne rzeczy. Seks z sasiadem był doskonałym przykładem jak wyrahowana była, nie czułą żadnych wyrzutów sumienia po. To straszne. Grała świetnie lecz muszę powiedzieć, że tak mnie rozzłościła ta postać, że aż chciałam tu napisać. Co Wy o tym myślicie?

asieeek

Mnie uderza prawda tej historii. Życie jest taką wewnętrzną walką. Jeden godzi się na małą stabilizację, w pewnym momencie odpuszcza, płynie z nurtem. Inny nie, a ponieważ "zewnętrzność" się nie męczy - tak jak nie męczy się rzeka - z czasem niezaspokojone ambicje, niezrealizowane wyobrażenia, działają jak balast i ciągną w odmęty zagubienia, człowiek dosłownie tonie w poczuciu beznadziejności.
Rozpatrywanie człowieka jako pozytywnego lub nie do niczego nie prowadzi. Każde z nas, jakim by nie było, ma takie samo prawo do życia. I taką samą szansę do bycia szczęśliwym z drugim człowiekiem. Ktoś trafnie zauważył, że nie sposób jest żyć szczęśliwie, żyjąc dla innych, jeśli ma się poczucie jednoczesnej straty,poświęcenia. Historia tych dwoje to prosty schemat: ja porzuciłem dawno swoje marzenia, więc upewnię się że zrobiłem dobrze, jeśli pomogę ci pozbyć się twoich. Film jest szczery, nie mami, pokazuje prawdziwego człowieka, przegrywającego z codziennością swoje marzenia. I czasem zbyt późno odkrywającego własne złudzenia.

ocenił(a) film na 7
asieeek

Ja sie zgodzę, postać raczej naegatywna, ale bądzmy szczerzy ani April ani Frank nie byli aniołami. I fakt film ukazuje prawde o życiu. My kobiety musimy sie pogodzic z tym ze zycie nie jest bajką, nie zjawi się ksiązę na białym koniu i nie bedzie żyli długo i szczęśliwie. zycie małzenskie to jeden wielki kompromis bez tego ani rusz.
Jeśli chodzi o grę aktorską to podobały mi się kreację kate i Leo, obydwoje zagrali świetnie.
Film nardzo mi sie podobał 9/10

marcikUK

mam pytanie do wszystkich którzy oglądali film...

Po co April wezwała pogotowie ?? zasadnicze pytanie PO CO?
czy ktoś potrafi na nie odpowiedzieć, bo nie chce mi sie wierzyć, że na końcu poprostu zmieniła zdanie i chciała żyć, chciała sie uratować.. zaprostolinijne mi się to wydaje, mogła przecież upaść na podłoge i tam skonać ..więc PO CO? macie jakieś pomysły?

ocenił(a) film na 9
af89

Według mnie ona nie planowała samobójstwa jak niektórzy tutaj piszą. Po prostu chciała pozbyć się dziecka, ale że poszło to za daleko...

ocenił(a) film na 9
af89

Moze sie zreflektowala, ze jednak to zbyt bardzo by zranilo jej meza i dzieci, choc takie wytlumaczenie wydaje sie nieracjonale. moze jak moja poprzedniczka napisala - to jednak nie mialo byc samobojstwo, tylko aborcja? a moze po prostu przestraszyla sie smierci, bolu... a moze chciala oszczedzic widoku 'zmarlej zony, wykrwawionej na srodku pokoju' - swojemu mezowi i dzieciom - to bylby niebagatelny szok...

ocenił(a) film na 8
af89

Jak pisałem wyżej to ona nie miała na celu popełnienia samobójstwa... Gdyby miała to są na to lepsze i mniej drastyczne sposoby. Ale inni z tego co zauważyłem mają inne zdanie.

ocenił(a) film na 9
Kupisz14

Ech, no pewnie że nie planowała samobójstwa. Chciała się pozbyć dziecka, choć dobrze wiedziała, że to tak naprawdę nic nie zmieni. Usuwanie ciąży to w ogóle nie jest pomysł na samobójstwo - przecież gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, nie wykrwawiłaby się na śmierć.
Cholernie mnie poruszył ten film, o muzyce nie wspominając. Miałem nadzieję, że uda im się wyjechać do tego Paryża, ale to byłoby zbyt sielankowe zakończenie;>
Wspaniały był ten moment filmu, kiedy cieszyli się wyjazdem, kiedy zagrali na nosie swojemu otoczeniu. Scena z Shannonem, obiad u Campbellów, z kolegami z pracy Franka...to było dobre.
Film ma fajne przesłanie, warto czasem zmienić coś w życiu, spełniać marzenia - ale trzeba nad tym pracować. No i to najważniejsze: spieszmy się kochać ludzi.

Pozdr.

ocenił(a) film na 9
af89

zeby nie pokazac, ze chciala sie zabic, zachowac pozory jak ktos napisal. moze miala troche nadzieje, ze jak ja odratuja, to cos sie zmieni, jak tez ktos napisal;] w kazdym razie nie leciala przerazona dzwonic, tak jak ja juz napisalam, uwazam, ze bylo jej 'szkoda' umierac, ale wolala to niz nie zmienianie niczego

ocenił(a) film na 8
asieeek

Pani Wheeler nie czuła się spełniona. Związek April i Franka zabiła rutyna. April nie chciała, by jej życie było nudne i przewidywalne. Źle się czuła w tym związku, bo Frank wiecznie gadał! Gadał i gadał, a najwyraźniej ona miała potrzebę przemyślania niektórych spraw, a on wiecznie gadał! <co było świetnie pokazane w scenie w lesie>. Zresztą końcowa scena z tym starym małżeństwem, kiedy staruszek wyłącza aparat słuchowy, żeby nie słyszeć gderania swojej żony, to świetna metafora, do sytuacji April.
Nie chodziło bynajmniej o wyjazd do Paryża, tylko o zaczęcie nowego życia. Miała nadzieje, że jak zmienią otoczenie, zacznie się coś dziać, to może ich miłość się odrodzi, tymczasem dziecko i nowa oferta pracy Franka psują cały misterny plan na szczęście... nic dziwnego, że się załamała... Smutne.

ocenił(a) film na 6
asieeek

Ja się tam zgadzam z autorką tematu. Dla mnie Pani Wheeler BYŁA postacią negatywną. Frank po jednej kłótni słusznie się spytał jej czemu z nim jest skoro go tak nienawidzi itd.. Nieważne czy to że przestała go kochać było spowodowane tym, że czuła się niespełniona. Tak już w życiu bywa - pojawiło się dziecko i musieli żyć tak a nie inaczej. Według mnie Frank robił wszystko, żeby zapewnić odpowiedni byt rodzinie, którą jak było widać chyba jako jedyny starał się ratować. Pomysł wyjazdu do Paryża na pewno nie był taki altruistyczny jak ona się starała go przedstawić. Według mnie ona chciała się wyrwać. Frank był po prostu realistą i być może kolejne dziecko rzeczywiście było dla niego tylko wymówką ale według mnie jego zachowanie było słuszne. On jako głowa rodziny chciał utrzymać tą rodzinę a w Paryżu mogło się okazać niemożliwe.

W tą dyskusję w ogóle warto wpleść postać Johna (syna tej babki od domu), który zresztą był moją ulubioną postacią tego filmu. Niby szalony ale jednak zauważał dużo rzeczy i potrafił prawidłowo odczytać. W ostatniej scenie z nim powiedział, że Frank nie chce szukać swojego powołania i woli się kryć za "macierzyństwem" ale jednocześnie mówi o tym, że oni są siebie warci bo ona wcale nie pomaga mu i uprzykrza mu życie. Co było według mnie doskonałym podsumowaniem tej pary:)

Co do śmierci Pani Wheeler nie mam do końca zdania ale raczej skłaniałbym się co do tego, że to BYŁO samobójstwo. Stąd właśnie ta cała gra przy śniadaniu.. Ja tylko po prostu nie zrozumiem czemu skoro była taka nieszczęśliwa to np sama nie wyjechała do tego Paryża i sama nie szukała spełnienia.

Pozdrawiam!

asieeek

Ja linczował nie będę:) Moim zdaniem, Mrs Wheeler to istna krzyżówka Pani Bovary z lekką domieszką Lady Makbet, tyle że w dwudzietowiecznych realiach.

ocenił(a) film na 8
asieeek

Negatywna? Nigdy bym tego tej postaci nie powiedziała. Wyrachowana? Też nie. Trochę neurRaczej zagubiona i bardzo samotna.

yeshivagrl

Postać negatywna, czy pozytywna? Moim zdaniem nie można tego jednoznacznie określić zarówno w przypadku Franka, jak i April. Jednak dzięki temu postacie nie są płytkie i jednowymiarowe – pokazują, że ludzka natura jest złożona, że nic nigdy nie jest albo czarne albo białe. W każdym z nas walczą altruista i egoista, podszywając się pod siebie. Przykład April i jej pomysłu z wyjazdem do Paryża – moim zdaniem chciała to zrobić dla siebie, ale jednocześnie pragnęła, aby jej mąż był szczęśliwy. Dlatego wybrała właśnie Paryż – scena, gdy ogląda zdj Franka pod Wieżą Eiffela i widzi go szczęśliwego (sam jej zresztą powiedział, ze chciałby tam wrócić, bo to jest miejsce, w którym chciałby żyć); dlatego też chciała pracować jako sekretarka, chociaż miała duszę artystki – być może liczyła na to, że gdy Frank znajdzie swoją pasję ona również będzie mogła realizować swoją, a Paryż da jej więcej możliwości, niż przedmieścia Connecticut. Zauważcie, że kiedy się poznali April powiedziała do Franka: „Nie chodzi mi o to jak zarabiasz, tylko czym się interesujesz” – dając tym samym do zrozumienia, co tak naprawdę jest dla niej ważne, ważniejsze od pieniędzy. Ona miała aktorstwo i chciała, żeby Frank również odnalazł swoją pasję. On natomiast był natomiast realistą twardo stąpającym po ziemi, który dawno zapomniał o swoich marzeniach. Pamiętacie scenę, w której opowiada swojej kochance o ojcu, który całe życie pracował w „Knox”. Co myślał, gdy ojciec zabierał go na obiad: „Obym nie skończył tak, jak ty.” I stało się. Frank kończy 30 lat, pracuje w „Knox” jak jego ojciec, a po kłótni zdradza z żoną zdradza ją, bo nie może się pogodzić, że jego życie wygląda nie tak, jak by tego chciał. Dlatego też pomysł z wyjazdem, choć dla niego – realisty trochę niedorzeczny daje mu możliwość na zmianę życia i wygrzebanie z przeszłości niezrealizowanych pragnień i marzeń. Widać, że chociaż przez chwilę jest w stanie uwierzyć, że jeszcze nie wszystko stracone, że można zacząć od nowa i być szczęśliwym.

_Morwena_

Zapał studzi trochę propozycja awansu – wejścia w biznes komputerowy, który może przynieść znaczne zyski finansowe. Poza tym słowa: „Doskonale upamiętniłbyś swojego ojca Frank, przemyśl to” oraz „Twój tata byłby z Ciebie dumny” również nie są bez znaczenia. Poszedł w ślady ojca, ale zaszedł dalej, niż on. Włożył w to sporo pracy, czy może to teraz porzucić dla niepewnej przyszłości i pogoni za ulotnymi marzeniami? W tym momencie sprawy zaczynają się komplikować. Małżonkowie nawzajem ukrywają przed sobą różne fakty łudząc się perspektywą wyjazdu. Gdy wychodzi na jaw propozycja, którą otrzymał Frank i ciąża April nic już nie jest takie samo… Frank utwierdza się w przekonaniu, że powinien wziąć odpowiedzialność za rodzinę i przyjąć ofertę pracy, April natomiast myśli o aborcji. Ich drogi w tym momencie rozchodzą się na dobre. Zachowanie Franka wydaje nam się jak najbardziej racjonalne i dobre, bo cóż to za kobieta, co z niej za matka, skoro chcę zabić swoje dziecko. W imię czego? Swoich marzeń? Mrzonek o zmianie życia i przyszłości? Dla męża? Niedorzeczność… Czy aby na pewno? „Powiedz mi Frank, że mogę mieć to dziecko w Paryżu, ale nie zmuszaj mnie, żebym tu została!” Wiedziała, że gdy tylko coś, cokolwiek stanie na ich drodze jej mąż zrezygnuje z wyjazdu, zrezygnuje z marzeń, czego ona nie potrafiła zrobić, co w końcu ją zabiło. Uważam, że to co zrobiła April było samobójstwem. Śniadanie było pożegnaniem z mężem. Jak ktoś wyżej napisał – być może chciała, żeby właśnie taką ją zapamiętał. Telefon do Milly i pytanie o dzieci, to było jej pożegnanie z nimi. Godząc się na aborcję, zgodziła się na swoją śmierć. Tak naprawdę to myślę, że oni się kochali (widziałam to przy ich ostatnim śniadaniu oraz w szpitalu, gdy Jack mówi przyjacielowi o April) Wydaje mi się, że po prostu ich „droga do szczęścia” na pewnym etapie trafiła na rozdroże i już nigdy tym dwóm różnym ścieżkom nie było dane i nie udało się spotkać…

ocenił(a) film na 8
asieeek

Jasne, że oglądając jakiś film opowiadamy się po którejś stronie konfliktu i rodzą się w nas emocje związane z bohaterami (to świadczy o dobrej grze aktorskiej, która sprawia, że się angażujemy!), ale wydaje mi się, że tu nie ma białego i czarnego. Tu wszystko jest szare i państwo Weeler mają swoje racje. Właśnie ten konflikt co do wizji wspólnej przyszłości tak ciekawie jest tu ujęty. April chce się rozwijać, zwiedzić świat i chce umożliwić mężowi realizację siebie, a panu Weelerowi wystarczy to co ma- żonę, dom, dobrą posadę i dzieci (oraz zapewne własnoręcznie posadzone drzewo z tyłu domu).Ta rozbieżność doprowadza April do rozpaczy. Nie bronię jej, bo mnie też irytowała. Przecież ma dbającego o nią męża (który w prawdzie ją zdradza, ale co zrobić :), męża kochającego dzieci i starającego się ją wspierać. Ale weźcie pod uwagę fakt, że to nie jest to na czym jej zależy ( z jaką rezygnacją sprząta, jaka jest zaniedbana, nic nie pozostało z tej początkującej, pociągającej aktorki z początku znajomości!), a ma przed sobą perspektywę, że tak będzie wyglądało jej całe życie!

ocenił(a) film na 10
greenstreet1

Nie przeczytałem wszystkich postów, ale powiem co ja o tym myślę. Wracając do sprawy zadzwonienia po pogotowie po 'domowej aborcji' - dla mnie powody wykonania tego telefonu wydały się oczywiste... April nie chciała, aby Frank myślał, że to z jej winy nastąpiło poronienie. Pasuje mi to do idealnego poranka, jakie dla niego przygotowała.

Wydaje mi się, że twórcy filmu nie chcieli, abyśmy zastanawiali się, która postać jest pozytywna, a która negatywna, ale żebyśmy zwrócili uwagę na inny podział. Film pokazuje podział ludzi ze względu na ich wrażliwość (nadwrażliwość?). Wiele osób godzi się z zabiciem marzeń, postanawia całkowicie oddać się rozsądkowi i żyje z tym, potrafi z tym żyć; jak się jednak okazuje, są też osoby bardziej wrażliwe, dla których takie poświęcenie jest strasznie bolesne. Przedstawicielami tej drugiej grupy, osób wrażliwych, są oczywiście April, ale także sąsiad (Shep), i - jak pokazuje ostatnia scena - mąż Helen. Film pokazuje, że takich ludzi jest dużo więcej, niż nam się wydaje...

Co więcej, gdy czytam te posty, wnioskuję że ten podział istotnie jest prawdziwy. Wystarczy spojrzeć, że dużo osób krytykuje Helen, ale też sporo ją rozumie. Nie oznacza to jednak, że któraś z postaw jest jednoznacznie pozytywna lub negatywna - film również nie daje na to odpowiedzi. Przedstawiciele obu grup są w świecie potrzebni.

ocenił(a) film na 7
adamsss

Odnośnie Twoich obserwacji:

1. Tel. na pogotowie - raczej widziałbym w tym wyraz paniki wobec postepujacego krwawienia. Niee sadze, zeby inteligentna kobieta nie przypuszczała, że lekarze połapią sie we wszystkim, więc informacja, co naprawde się stało, musiałaby dotrzeć do męża.

2. Shep jest wrażliwy? Hm... Może, ale raczej nie w takim stopniu jak April. On właściwie pogodził się ze swoją szarą egzystencja, przyjął ją jako konieczność. Mąz Helen? On jest tylko znudzony, wycofuje się, chce mieć spokój. Nie wiem, czy to są oznaki wrażliwości.

ocenił(a) film na 9
hauser

Dokladnie - maz Helen poddaje sie nurtowi zycia, w jego malzenstwie dominujaca osoba jest wlasnie Helen, on ma raczej spokojna nature, ale nie oznacza to, ze ze wszystkim sie zgadza ze swoja zoną. raczej traktuje ja poblazliwie. w filmie nie zostala przedstawiona ta jego wrazliwosc i chec spelniania jego marzen.

A Shep... mimo swej choroby - jest swietnym obserwatorem, widzi wszystko, z zerowym taktem przekazuje swoje mysli (ale to chyba wlasnie wynika z jego choroby --- schizofrenia??). a czy pogodzil sie ze swoim zyciem? czy ja wiem? on nie ma realnych mozliwosci, by cokolwiek zmienic, bo jest ograniczony przez swoja chorobe, jednak ciagle sie buntuje, nie podoba mu sie taki swiat, jaki jest.

ocenił(a) film na 7
Dejzi

Chyba piszesz o Johnie, nie o Shepie?

ocenił(a) film na 9
hauser

taak, mialam na mysli syna Helen, niestety imion juz nie pamietam dokladnie :D bo film ogladalam juz jakis czas temu, ale mysle, ze po opisie kazdy domyslil sie o kogo MI chodzi.

ocenił(a) film na 9
hauser

nie schizfrenia, zalamanie nerwowe, nie mial problemu z glosami i halunami. po prostu nie umial juz dluzej zachowywac pozorow, odnalezc sie w spoleczenstwie. to tak o Johnie...;]

ocenił(a) film na 8
asieeek

Ja powiem tylko tyle, że współczuję głównej bohaterce. To ostatnie śniadanie... i potem kiedy on wychodzi do pracy a ona zostaje sama i zaczyna płakać... to jest kobieta, która nie radzi sobie z własnym życiem. Wszyscy jakoś dają sobie radę oprócz jej i to ją jeszcze bardziej dołuje. Zabrnęła w coś tak głęboko i nie widzi już wyjścia, wie, że jeśli nic z tym nie zrobi będzie pogrążać się jeszcze bardziej. Ona już po prostu nie może, dusi się, a najgorsze jest to, że nikt jej nie rozumie. Smutne. Może i ona sama do końca nie wiedziała czego tak naprawdę chciała, zdarza się. Wiedziała tylko tyle, że było jej źle. W pewien sposób ją rozumiem. Piszesz, że mieli jechać do Francji by jej mąż mógł zacząć się realizować - nie prawda, to była tylko wymówka!

ocenił(a) film na 8
Andy_LaPlegua

Czy ja wiem czy nie radzi sobie z życiem?
Nie radzi sobie z sytuacją, w której się znalazła. Po prostu w pewnym momencie uświadomiła sobie, ze nie takiego życia chciała. Najgorsze, ze mąż okazał się człowiekiem, którego tak naprawdę nie zna.
Moim zdaniem te ich uczucie to była kwestia chwili, zwykłe zauroczenie.
Jak byli młodzi mogli patrzeć podobnie na świat, niestety jej mąż "dojrzał", idealnie wpasował się w nudne monotonne podmiejskie życie. I ztym właśnie sobie April nie radzi.

ocenił(a) film na 8
yeshivagrl

Racja, April jest totalnie niedojrzała. Buja w obłokach, o czymś marzy ale sama nie wie o czym. Jako osoba węsząca u wszystkich choroby psychiczne radziłabym dobrego psychoanalityka, który wyjaśniłby jej że życie to nie tylko fajerwerki i "ochy i achy" ale też małe szczęścia. Może zrozumiałabym gdyby miała jakiś pomysł no to "inne życie".

użytkownik usunięty
asieeek

Moim zdaniem April to kobieta, która się zagubiła. Zagubiła wraz z mężem. To ona odkrywa jak daleko zabrnęli w beznadzieję codziennej monotonii - ten chory psychicznie człowiek, który ich odwiedza, to zauważa - mówi, że wielu ludzi wyczuwa pustkę w życiu, ale niewielu umie przyznać, że jest ona beznadziejną. April pragnie zmian, nie robi tego altruistycznie tylko dla Franka, na pewno nie, robi to głównie z egoizmu (jak większość decyzji, które podejmujemy w życiu). Jej egoizm polega na tym, że pragnie, aby człowiek, z którym ma spędzić całe życie, realizował się w pracy - bo wtedy właśnie ich wspólne życie staje się lepszym, szczęśliwszym. Frank jest sfrustrowany swoją pracą, a awans, który uzyskuje, to nie jest coś na miarę jego ambicji (on sam jest tego od początku świadom). Jego decyzja o przyjęciu posady wynika z potrzeby stateczności i poczucia obowiązku zapewnienia godnego bytu rodzinie. Pan Wheeler boi się zmian. Prawdopodobnie boi się, że przekona się, iż nie posiada żadnego wielkiego talentu, żadnych zdolności. Boi się rozczarować samym sobą - pozostając w Ameryce niczym nie ryzykuje. (Myślę, że świetnym kluczem do interpretacji postaw obojga są komentarze tego psychicznie chorego człowieka, który dostrzega więcej i nie obawia się powiedzieć prawdy). Oczywiście, April też nie jest świętą. Jest bardzo wrażliwa - ma artystyczną duszę - efektem czego są przesadne reakcje na błahe sytuacje. Jej jedynym pragnieniem jest uczynienie czegokolwiek, aby wyrwać się z dotychczasowego jałowego, bezcelowego życia, które w jej opinii jest nie tyle życiem co egzystencją, wegetowaniem, powtarzaniem co dzień tych samych czynności. Francja, to nic zobowiązującego, ona wierzy, że potrzebny jest duży krok, zmiana otoczenia, aby łatwiej było zmienić życie (mogło to być jakiekolwiek inne miejsce), Paryż wydał się być najsensowniejszym, bo przecież (podobno), tak bliskim Frankowi.
W momencie, kiedy odkrywa, że mąż odrzucił pomysł wyjazdu, zaczyna sobie uświadamiać, iż zabrnęli już zbyt daleko. Przy okazji ujawniają się jej ambiwalentne uczucia względem dzieci, kocha je, a jednocześnie uważa za przyczynę swego nieszczęścia, powód dla którego Wheelerowie musieli się ustatkować, dla którego zgasła między nimi namiętność. Decyzja o aborcji, jest moim zdaniem również świadomym samobójstwem. April od jakiegoś czasu nie żyje - jak przystało na doskonałą aktorkę (nigdy nie docenioną przez męża) "odgrywa" rolę idealnej gospodyni, również i tego ostatniego dnia (niech zobaczy, że nie była tak beznadziejna jak sądził!).
Ostatecznie uważam, że nie można mówić tu o winie żadnego z nich. April - artystyczna dusza - pragnęła żyć pełnią życia, codzienność ją zabijała, podczas, gdy Frank, jako racjonalista, w monotonii widział stabilizację i pewność. Znacznie więcej myślał o dzieciach. To były dwa przeciwne bieguny, które połączyła namiętność, ale nadszedł czas, gdy każde musiało pójść własną drogą, gdy miłość nie pozwoliła im na rozstanie, jedno z nich umarło, stłamszone przez to drugie, silniejsze. Anie pobłażliwości Franka, ani histerycznej April nie należy oceniać krytycznie. Toksycznym był ich związek, osobno, stanowili wyjątkowe, kompletnie różne osobowości.

ocenił(a) film na 8
asieeek

a ja ją rozumiem, choć oczywiście oglądając film, byłam wręcz oburzona, jak to dokonać aborcji na własnym dziecku, powiedzieć, że pierwsze dziecko było pomyłką, właśnie czy to nie wyrachowanie? Ale potem zastanawiałam się, czy tak myślę, bo tak mnie nauczono, czy JA myślę?
Postać Pani Wheeler zagrana świetnie, jest bardzo tragiczną postacią. Nie chciałabym nigdy wpaść w taką otchłań beznadziejności, choć sama czasem ją czuję. I czuję ten film całą sobą.

ocenił(a) film na 8
antena_2

Jestem świeżo po obejrzeniu filmu, wywarł na mnie wielkie wrażenie. Według mnie postać April nie jest jednoznaczna. Z jednej z kłótni małżonków wynika, że początek końca tej bohaterki nastąpił, gdy zaszła w pierwszą ciążę. Ona nie była gotowa do roli matki, pani domu. Może zwyczajnie nie planowała takiej roli? Są przecież kobiety, które nie odczuwają potrzeby bycia matką i moim zdaniem April taka właśnie była. Ale zaszła w ciążę, kupili ten dom, Frank zaczął pracować w biurze, potem następna dziecko i zakręca się spirala życia, jakiego April nie chciała. To było dla niej więzienie. Była wrażliwą artystką, marzycielką, kobietą z pasją, a frustracja z powodu życia na drodze, na jaką z Frankiem wstąpiła, wypalała ją wewnętrznie, niszczyła. Myślę, że ona kochała męża, ale nie potrafili się zrozumieć. dzieci również w pewien sposób kochała, ale gdzieś głęboko czuła, że gdyby nie one, jej życie wyglądałoby inaczej.

ocenił(a) film na 8
Lady_Joy

Mój pogląd jest zupełnie, zupełnie inny.
Zgodzę się w punkcie, że oboje: i Frank i April mają wady... Ale moim zdaniem to właśnie April była toksyczna w tym związku... Nie twierdzę, że to źle, że chciała się realizować, spełniać marzenia itd.. To pragnienie jest całkiem zrozumiałe i jak najbardziej potrafię zrozumieć, dlaczego była nieszczęśliwa.
Mówi się tutaj głównie, że Frank był egoistą. Tak, to na pewno jest prawda - awans, łatwe życie, dobra żona w domu - to wszystko, czego naprawdę potrzebował i pragnął.
Ale kim była April? Czy ona choć raz powiedziała mężowi, co ją gnębi? Czy była choćby wzmianka o tym, że ona właściwie pragnie wyjazdu do Paryża dla siebie samej? Że czuje się nieszczęśliwa? Przecież wmawiała mu, że to dla niego, choć cały czas myślała o sobie. Co była z niej za matka, skoro traktowała własne dzieci jak życiową pomyłkę? A poza tym nie miała szóstki dzieci, żeby co dzień urabiać sobie łokcie po pachy, tym bardziej, że one chodziły już do szkoły. Przez tyle czasu wolnego mogła sobie znaleźć twórcze zajęcie ze swoją duszą artystki.
Dobrze, mąż ją zdradził i nie pochwalam tego, ale miał wyrzuty sumienia, gryzło go to, w końcu się przyznał, był szczery.
A ona? Seks z, jakby nie patrzeć, przyjacielem ich obojga? Gdzie wyrzuty sumienia? Gdzie jakakolwiek skrucha? Nie, to było wyrachowanie.
Gdzie poważna rozmowa z mężem? Ona go ciągle uciszała, jak chciał z nią porozmawiać i znaleźć rozwiązanie. On chciał jej wysłuchać, a ona "nie chcę o tym rozmawiać". Przecież tak bardzo ją kochał i strasznie mu na niej zależało.
Myślę, że nawet jeżeli zgodziłby się na Paryż, to i tak ONA by nie była zadowolona. Może nie od razu, ale po jakimś czasie, gdy i tam życie popadłoby w jakąś rutynę, nie wytrzymałaby i wszystko zaczęłoby się od nowa.

A jaki z tego wniosek? Ona była po prostu wariatką. Wydaje mi się, że jakby poszła w końcu do psychiatry, pomogłaby im obojgu.

No i najważniejsze... Jak mogła kochać swoje dzieci i popełnić samobójstwo (już nie wspominam o aborcji)... To się w głowie nie mieści.

Ale najważniejsze, co mam jej do zarzucenia to właśnie to, że nie chciała rozmawiać z mężem i z góry zakładała różne rzeczy, zamiast najpierw go wysłuchać. Ona nie potrafiła się dogadać, nawet więcej NIE chciała się dogadać z mężem, tak jakby się bała, że jego argumenty są naprawdę poważne i racjonalne i zdoła ją przekonać.

Zgodzę się tylko, że kobieta taka jak April powinna być żoną jakiegoś narwańca. Może gwiazdy rocka, alkoholika i degenerata? Bo jej wyraźnie brakowało urozmaicenia ze swoją duszą artystki.

Chciałam jeszcze przeprosić za może zbyt agresywną ocenę April, ale ona naprawdę mnie zdenerwowała z tą swoją postawą nieszczęśliwej męczennicy, która nie docenia własnego szczęścia...

ocenił(a) film na 8
madzias13

Nie masz za co przepraszać, każdy ma prawo do swojego zdania :)
Piszesz na końcu, że April nie docenia własnego szczęścia. Według mnie, sedno sprawy tkwi w tym, że ona nie żyła szczęśliwie, oczywiście we własnym mniemaniu. Każdy inaczej definiuje szczęście i drogę, która ma do niego prowadzić. Wydaje mi się, że April byłaby szczęśliwa jako "wolny ptak", gdyby nie założyła rodziny, gdyby nie miała ograniczeń. Mogłaby żyć gdzie by chciała, z kim by chciała i jak by chciała, mogłaby spełniać się jako artystka. Wszystko to wynika oczywiście z jej egoizmu. April nie potrafiła być odpowiedzialna za drugą osobę.

ocenił(a) film na 8
Lady_Joy

I żeby było jasne- absolutnie nie popieram tego, co April zrobiła- aborcji. Albo tego skoku w bok z przyjacielem, bez wyrzutów sumienia.

ocenił(a) film na 8
Lady_Joy

Nie... No mi się po prostu to wszystko w głowie nie mieści. April zdecydowanie w pierwszej kolejności iść do psychiatry, a potem wyjechać z mężem na długie wakacje, co by mogło przerwać monotonię życie. Przynajmniej to byłoby lepsze niż ciągłe kłótnie z mężem, który ją prawdziwie kochał, niedopowiedzenia i pretensje.

No cóż, ale to melodramat, więc dobre zakończenie nie bardzo wchodzi w grę. Mimo wszystko świetna gra obojga głównych aktorów. Film wysokich lotów, wzbudza emocje i pobudza do dyskusji: 8/10. (8 a nie 10 za aborcję i samobójstwo - musiałam :P)

ocenił(a) film na 8
madzias13

zgadzam się,April mógł pomóc już tylko specjalista... Za bardzo pogubiła się w życiu, żeby sama sobie z tym poradzić.

A gra Kate i Leo- wspaniała. Wielkie role

ocenił(a) film na 9
madzias13

ciekawe dlaczego tak Cię zdenerwowała....

ocenił(a) film na 10
asieeek

Rozumiem April w 100%. Dziwi mnie jedynie dlaczego nie usunęła pierwszej ciąży? Wtedy jej życie nie wyglądało by tak dennie, nudnie...

Była osobą niestworzoną dla bycia matką. Wcale nie twierdzę że była złą matką , bo nie była, ale nie powinna nią być bo to jednak było dla niej zbędnym ciężarem... Tacy ludzie jak April walczą o marzenia, nie idą z prądem jak wszyscy tylko walczą o spełnienie samego siebie. I jedynie tacy ludzie są warci jakiejkolwiek uwagi... Bo nie była jak inni, nie godziła sie na to co będzie bo trzeba się godzić dla zasady którą wytyczyli inni :|

Miała wady. Jedną z nich było to że kochała mężą, i mimo iż ja irytował, nie potrafił zrozumieć, zdradzał (!) to nadal z nim była bo nie potrafiła inaczej. Była od niego w pewien sposób uzależniona mimo iż wiedziała że to ją ściąga w dół bo nie ma w nim oparcia, bo on jets zupełnie inny i nie jest wstanie się dla niej poświęcić. Ale oczywiście nie musiał tego robić i nie zrobił, za co nie winie go ale tylko stwierdzam fakt że tak było. To była chyba największa słabość April. Bo gdyby potrafiła być osobą zyjąca w pojedynkę to na pewno byłaby szczęśliwa wyjeżdżając sama.

Są ludzie którzy nie potarfią życ bez drugeij osoby mimo iż ona je krzywdzi, czasami robi to nieświadomie i nie zdając sobie sprawy z pustki jaka wypełnia te drugą osobę. I taki był Frank. Miał marzenia, ale pogodził się z ich stratą i tyle. Był szczęśliwy w pewnym sensie który pozwalał mu egzystować bez większych problemów. Jego żona tego nie potrafiła...

Dlatego nie uważam April za negatywną postać, w sumie żadne z nich takie nie było. Mieli wady, ale ma je każdy...

I na pewno nie nadawała sie do psychiatry. astanówcie się co poniektórzy :/ Jej natura była inna, inna niż Franka. Nie mogła tak żyć...

I ja się z nią zgadzam w 100%. I to co napisałam na początku - dziwi mnie jedynie że dopuściła do takiej sytuacji, że w ogóle zdecydowała się urodzić dziecko... :|

ocenił(a) film na 8
askaeddie

Też uważam, że ona nie była stworzona do założenia rodziny, według mnie byłaby szczęśliwsza w pojedynkę. Racja- związek z Frankiem był w pewien sposób toksyczny, i to dla obu stron.

co do pomocy psychiatry- nie uważam, żeby było w tym coś złego. Czasem człowiek tak się pogubi, że nie jest już w stanie sam poradzić sobie z problemami. Dlatego myślę, że terapia, najlepiej zresztą razem z mężem, mogła tylko pomóc.

ocenił(a) film na 8
Lady_Joy

Zgadzam się z Lady Joy w sprawie psychiatry. Przecież samobójstwo nie jest zdrowym posunięciem i tu na bank powinien pomóc specjalista.

Może to z mojej strony głupie, ale dalej będę bronić Franka. Ładnie napisane: zdradzał ją - 3 razy się może przespał z sekretarką w momencie, gdy ich związek (jego i April) zaczynał przechodzić kryzys. To wciąż nie jest usprawiedliwienie, wiem, mi np ciężko byłoby wybaczyć partnerowi zdradę. Ale on miał wyrzuty sumienia, więcej, przyznał się żonie i żałował. Czy to o czymś nie świadczy?

April zresztą też była nie lepsza, gdy się przespała z sąsiadem.

A co do April, to ta kobieta, nie mówiąc już o dzieciach, w ogóle nie powinna była wychodzić za mąż - jasne jest przecież, że małżeństwo to krok do założenia rodziny, prawda? Konsekwencje być muszą.

A te słowa, że niby powinna była usunąć już pierwszą ciążę mnie rozwaliły... To chore przecież, bo kiedy się ma w miarę dobrą sytuację materialną, męża, dobre warunki do wychowywania dzieci, to po kiego grzyba usuwać dzieci w ogóle? To może lepiej w ogóle nie uprawiać seksu, skoro wszytko ma być wyskrobane! Śmieszne! A właściwie chore!

Tej kobiecie był potrzebny psychiatra, Frankowi może też, aby mógł łatwiej zrozumieć żonę i aby przestał w krytycznych sytuacjach uciekać się do zdrady.
Tyle na ten temat.

ocenił(a) film na 10
madzias13

Psychiatra w niczym nie pomoże. Jesli ktoś nie jest wstanie pomóc sobie to lepiej niech umrze bo nie można żyć z pomoca kogoś obcego i to w pomocy poprzez terapię. To jets chore według mnie. Płacić komuś i mu mówic wszystko od deski do deski :/

Jak facet zdradzi raz to zrobi to drugi, trzeci i kolejne. Kredyt zaufania daje sie tylko raz. Bycie z kimś kto zdradzil to zniwaga siebie samego, brak poszanowania dla własnej osoby, brak godności! Chocby facet sie czołgał przez pół świata to nie wybacza sie zdrady! Przyznienie się żonie i żałowanie to jest nic, i o niczym nie świadczy. No ale April chociaż mimo iż nie walła mu prostu w mordę i nie wyjechała to chociaż mu ładnie powiedziała :D

Według mnie nie powinni mieć dzieci bo to one rozwaliły to co było między nimi. Dziwi mnie że urodziła pierwsze dzieco (a potem drugie) skoro to nie było planowane. Oczywiście aborcja to nie jets wyjście, bo wyjście to jest zabiezpieczać się ale w tamtych czasach antykoncepcja była nieco inna i nie było takich środków zapobiegania ciąży jak teraz. W dzisiejszych czasach to ludzie powinni troche myśleć bo rozumiem że czasami ktoś mimo iż się zabezpiecza to i tak ma pecha ale na pewno nie ejst to takie przypadkowa na dziejszą skalę :/ Jak wczesniej napisałam wtedy nie było takich metod i dlatego nie powinni się skazywać na dzieci tylko usunąć i żyć razem, szczęśliwi :) Wtedy Frank nie zmieniłby sie tak bardzo...
Chore to jets twoje myślenie. Sex to sex i jak chcesz miec ileś dzieci to bardzo prosze nikt ci nie broni ale nie każdy ma zamiar zyć jak to jets ogólnie przyjęte.

Psychiatra by im nic nie pomógł. sami musieli i powinni sobie ztym poradzić a że im to nie wyszło to April umarła a Frank został sam chociaż jetsem pewna że ta jego wielka żałoba nie trwała wiecznie i znalazł sobie zastępstwo za April :| lol Bo ludzie tacy już są ;]

ocenił(a) film na 8
askaeddie

Jasne, a Ty znasz się na psychiatrii i umysłach ludzkich jak mało kto, więc Twoja opinia jest niezaprzeczalna. Pewnie.

Nawet sobie nie zdajesz sprawy, jak wielu ludzi korzysta z usług psychiatry i jak jest to powszechne. To nie jest żaden wstyd mówić o swoich problemach "obcej" osobie, która fachowo umie doradzić, wskazać jakieś działanie, polecić coś. I uważam, że April i Frank też, powinni byli się wybrać do specjalisty.

A co do zdrady... A gdzie wybaczenie? Ludzie nie mogą błędów popełniać? Osobiście uważam, że pierwszą zdradę można wybaczyć, a dopiero w momencie, gdy sytuacja się powtarza mamy problem. No, a poza tym, sytuacja zupełnie inaczej się przedstawia, gdy partner SAM i z nieprzymuszonej woli przyznaje się do winy. Ale to jest moja prywatna opinia.

A aborcja dla mnie dalej jest czymś niewybaczalnym (jeśli chodzi o April, bo w życiu bywają sytuacje, gdy nie ma innego wyjścia). Oczywiście powinni postarać się o antykoncepcję lepiej. I tu Cię zdziwię, bo wyobraź sobie, że kondomy to nie jest nowy wynalazek, one istniały już w czasach April i Franka. A poza tym jest jeszcze coś takiego, jak naturalna antykoncepcja.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
asieeek

Zgadzam się z tobą ! Gdybyś przeczytała książkę April rozzłościłaby Cię jeszcze bardziej, bo w filmie jej zachowanie nie jest tak dokładnie pokazane jak w powieści. Pomimo wszystko bardzo podoba mi się i książka i film, bo świetnie ukazuje całe te zamieszanie jakie wprowadziła April nie tylko do swojego życia, ale również do życia jej bliskich. W jednym się z tobą nie zgadzam, mi April nie działa na nerwy, wręcz przeciwnie podziwiam ją, że przez tak długi czas wytrzymała chowając te negatywne uczucia w sobie. Nie zrozum mnie źle nie traktuje jej jako swojej idolki, ale wiem, że chciała po po prostu oderwać się od tej szarej rzeczywistości.

ocenił(a) film na 8
Mag_Amethyst

No tak, to trzeba jednak przyznać, przecież każdy ma prawo do samorealizacji w życiu i to, że ona pragnęła czegoś zupełnie innego jest całkiem zrozumiałe. Ale to jeszcze nie powód, by tak zatruwać życie swoim bliskim i doprowadzać siebie do tak skrajnych zachowań. Czy nie łatwiej byłoby się wziąć w garść, spokojnie porozmawiać, zaproponować kompromis? Dobra, rozpisałam się już dość o tym wcześniej. Miło jednak wiedzieć, że ktoś, choć po części, podziela moje zdanie :)

ocenił(a) film na 8
madzias13

Wypowiem się jeszcze w dwóch kwestiach:

1. aborcja- nie popieram, nie w takiej sytuacji. Przecież jest jeszcze możliwość oddania dziecka do adopcji. Jak nie chciała go wychowywać, mogła tak właśnie zrobić, przedyskutować z mężem taką opcję.

2.zdrada- nie uważam, żeby przyznania się do zdrady świadczyło jakoś lepiej o człowieku. A może to zwykły akt tchórzostwa? Frank stwierdził, że chciał tym przyznaniem wzbudzić zazdrość u April, ale nie jestem przekonana, czy to był jedyny motyw. nie mógł sobie sam tej zdrady wybaczyć, więc szukał rozgrzeszenia u żony. Jak myślicie, czy tak też nie mogło być? jestem ciekawa Waszych opinii. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
Lady_Joy

No to skoro sam nie mógł sobie tej zdrady wybaczyć, to chyba raczej dobrze o nim świadczy? I nie wiem, czy się nie mylę, ale kiedy on powiedział o tej zdradzie, to wcale nie odniosłam wrażenia, że on chce, by była zazdrosna, to sama April tak stwierdziła (nie wiem, może się mylę). A skoro żałował, to chyba jest to znak, że więcej tak nie postąpi?

A co do aborcji - zdanie mamy identyczne, aborcja byłaby bardzo sensownym rozwiązaniem. Cieszy mnie, że ktoś myśli, tak jak ja :)

ocenił(a) film na 8
madzias13

Rany, pomyliłam się, miałam na myśli, że adopcja byłaby sensownym rozwiązaniem :D mea culpa :D

ocenił(a) film na 8
madzias13

nie jestem przekonana co do tego, ze skoro się przyznał, to więcej by nie zdradził.

fajnie, że podzielasz moje zdanie co do adopcji, większość zdaje się brać pod uwagę albo aborcję, albo wychowywanie tego dziecka, a przecież jest jeszcze właśnie adopcja.

tylko czy Frank by się na nią zgodził?

ocenił(a) film na 8
Lady_Joy

No tak, co do Franka i jego zgody miałabym pewne wątpliwości. Ale mogła urodzić i w tym wypadku zostawić Frankowi dziecko i odejść od niego. Zresztą z powodu różnicy charakterów (Frank przecież nie chciał wyjeżdżać do Francji, jemu było dobrze), chyba to byłoby najlepsze - odejść. Zwłaszcza w momencie, gdy April zdała sobie sprawę, że już go nie kocha. Ktoś powyżej podał argument, że ona nie potrafiła żyć z nim i bez niego też nie, ale jeżeli było tak jak twierdziła i jej miłość umarła, to co za problem po prostu odejść? Bez całego zamieszania z usuwaniem ciąży i samobójstwem. Mogła wyjechać, poszukać w życiu inspiracji, spełnić się.

Oczywiście, moim skromnym zdaniem, najlepszym rozwiązaniem byłoby urodzić dziecko, zostać z Frankiem i próbować się spełnić w inny sposób. Może wydaje się to niemożliwe, ale dla chcącego nic trudnego. Ale ona wybrała właściwie najłatwiejsze i najbardziej drastyczne wyjście... Właściwie bez żadnych prób wcześniej (nie licząc felernego i w gruncie rzeczy bezsensownego pomysłu wyjazdu do Francji) zmiany swego życia na lepsze. Owszem, próbowała swych sił w aktorstwie, ale widocznie była zbyt kiepska by odnieść większe sukcesy (o czym wyraźnie mowa na początku filmu). Ale czy na aktorstwie świat się kończy? Czy dzieci naprawdę ją tak uwiązały w domu, że nie stać jej było na nic więcej? Czy to nie było zbyt proste zganiać całą winę na Franka, który blokował niby jej rozwój? Czy to jego wina, że z czasem stała się kurą domową? Nie. Niemal cały problem wiązał się z postacią April, która do końca nie wiedziała czego chce od życia. Akcja filmu nie rozgrywała się w średniowieczu, tylko w XX wieku, kiedy kobiety już potrafią połączyć macierzyństwo z pracą i z pasją i nie są z tego powodu linczowane. Jeśli miała duszę artysty, to mogła spróbować pisarstwa, malarstwa, (to tylko przykłady) czegokolwiek, co sprawiłoby, że jej życie nie byłoby tak nudne. Owszem, aby robić cokolwiek z tych rzeczy trzeba mieć talent i być kimś wyjątkowym, ale April przecież myślała, że do takich ludzi należy... Jeśli marzyła o podróży do Europy, to co stało na przeszkodzie, by wziąć dłuższy urlop i to zrobić (Frank chyba zarabiał na tyle, a później dostał nawet awans)? Jest tyle możliwości...

Wiem, to tylko teoria, czyste rozważania i nie każdy mógłby się ze mną zgodzić. Życie nie musi być nudne i tyle. Sami sprawiamy, że każdy dzień staje się rutyną. A April wolała pożegnać się ze światem, niż racjonalnie przedyskutować swoje potrzeby z mężem, znaleźć wspólne rozwiązanie... Samobójstwo było, moim zdaniem, głupią ucieczką, jakby April obraziła się na życie, że śmiało ją obdarzyć potomstwem i bądź co bądź wcale niezłym, mimo wszystko kochającym (ale nudnym, zwykłym i z wadami) mężem.

ocenił(a) film na 8
madzias13

April mogła oczywiście szukać innych pasji, poza aktorstwem. Również myślę, że nie musiała po to wyjeżdżać do Paryża.

ale czy ona mogłaby jeszcze stworzyć z Frankiem na nowo rodzinę? Bo według mnie ich małżeństwo pękło. Mieli inne charaktery, poglądy, potrzeby i rozminęli się. Niby razem, a jednak osobno. Może więc lepiej byłoby, gdyby się rozstali? Każde z nich mogłoby na nowo zbudować swoje szczęście.

a dziecko mogła urodzić i zostawić mężowi w wypadku rozstania, zgadzam się. Aborcja była krzywdą zrobioną nienarodzonemu dziecku, sobie samej i mężowi

ocenił(a) film na 7
asieeek

powinna olać to wszystko i jechać! nie zależnie od tego czy maż pojedzie z nią czy też nie. Stała się niewolnicą jego i życia którym zyła. Przez cały film czekałam, ze jednak wyjedzie i będzie szczęśliwa, ale tylko się zirytowałam!

ocenił(a) film na 10
asieeek

wydaje mi sie, że ta postać z zalozenia miała być negatywna. osobiscie jednak uwazam, ze niektore kobiety sa w pewnym stopniu predysponowane do tego zeby nie byc szczesliwymi. przerost duszy nad rozumem. i uwazam, ze taka postacia byla Pani Wheeler, chciała ciągle coś zmieniać żeby wreszcie osiągnąć szczęście a nie potrafia okryć tego, że szczeście jest w człowieku (dosłownie'jej nienarodzone dziecko' i w przenosni)a nie jakimś miejscu na ziemi.

ocenił(a) film na 7
asieeek

Jest taka co nie zmienia faktu, ze zycie ją do tego doprowadziło... Ona tez chciala dobrze dla siebie tak samo jak on. Poróżniły ich cele życiowe, fakt to ona dostanie największe baty za to co zrobiła za to jak się zachowywała. Ale nie mozemy do konca traktowac jej jako totalnego zła. Pani Wheeler tak samo miała swoje marzenia, dążyła do tego, a co dostała? Kolejne dzieci, codzienność, monotonię od której chciała uciec. Pan Wheeler dostał pracę, ale czy był z niej dumny? Odzwierciedleniem ich zycia była ich ostatnia rozmowa - ostatni promyk sztucznej nadziei, który zakończył się tak jak przewidzieliśmy...

Ten film garbi niesamowicie, odechciewa sie wspolnego zycia nawet samotnym czekającym na to... Cała ta otoczka przedmiesc jego codziennosci i szarosci odpycha niesamowicie. Z zewnatrz idealna parka, w srodku domu dno. Tylko chory psychicznie potrafił to zauważyć.

Pamiętajcie, ze kobiety bardzo czesto są tak więzione, przyporządkowane nieświadomie do czynności, które je ograniczają. Ona była inna chciała być spełniona w życiu, nigdy tego nie dostała przy mężu i dzieciach. Jestem pewien, ze jeszcze bardziej nakreslone byłoby to w retrospekcjach, gdyby tylko byłyby w większej ilości.

Daje 7/10 - bo film pomimo wartosci nie nastraja dobrze do wspolnego zycia. Do zycia powtarzalnego, wewnętrznie wyniszczonego oraz zaszulfadkowanego w codzienności. Każdego to spotka prędzej czy poźniej niestety... Dlatego szanuje tych, którzy kochają się naprawde całe życie, którzy nie kłócą się nigdy i zostali stworzeni do siebie nawzajem...

Golan

A przypadkiem nie wydaje wam sie ze powodem tej tragedii byl dobrobyt, to ze ona nie potrafila docenic tego co mala - zdrowe dzieci, ladny dom, odpowiedzialnego meza, tego, ze nie musi pracowac i moze wychowywac swoje dzieci i jeszcze w dodatku ma czas na swoje pasje? Wydaje mi sie, ze dostala od losu prezent w postaci takiego wlasniego zycia, (o ktorym kazda normalna kobieta marzy)zbyt latwo i szybko, tak ze nawet tego nie zauwazyla. Przewaznie tak sie dzieje, ze im ludzie wiecej maja, tym wiecej wymyslaja, a jak im sie to nie spelni to przezywaja wielka tragedie. Spojrzmy na wiekszosc mlodych par w Polsce - oni tez marza - o dachu nad glowa - mieszkaniu, nie mowiac juz o domu, o fajnym samochodzie o nowoczesnym telewizorze, zeby im sie udalo wyjechac na wakacje, i pomalu spelniaja sobie razem te marzenia i sa szczesliwi i nie wymyslaja rzeczy nierealistycznych. Wiadomo nie od dzis, ze dobrobyt moze przewracac w glowach, rodzic problemy egzystencjionalne, flustracje i prowadzic do destrukcji. Poza tym ona tez jakby nie wiedziala co jest w zyciu najwazniejsze przkladajac aspiracjie i marzenia ponad najblizszych.