Przepełniony emocjami film, pięknie pokazane relacje pomiędzy ojcem i synem. Film trochę się wlecze, znalazłoby się parę kwiatków, nielogiczności ale warto zobaczyć choćby dla rewelacyjnego epizodu Roberta Duvalla.
Ogólnie spoko film ale nie rozumiem jednego. Ten mały to syn aragorna i arweny? i jak w śródziemiu znalazły sie bomby atomowe? jakieś dziwne to ;/
Nie jestem przekonany. Wojna atomowa jest mniej prawdopodobna od stada wściekłych kotów
Jest bardziej prawdopodobna, przynajmniej z faktu że koty nie chodzą w stadach a są z natury samotnikami ( dużych kotówy typu lwy nie liczymy to już co innego)
http://forum.gazeta.pl/forum/w,264,51833618,,Napadlo_mnie_stado_wscieklych_kotow .html?v=2&wv.x=1
A jego napadło stado wściekłych kotów.
Według mnie to może i zwykłe koty nie chodzą w stadach, ale te wściekłe - jak najbardziej.
a jeśli to choroba wściekłych krów?? znane są przypadki ataku tych niby przyjaznych zwierząt na nic nie spodziewających się ludzi
http://www.wspolczesna.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090617/REG24/326485183
nie można niczego wykluczyć tak jak i gigantycznej eksplozji w składach helu
takze oceniam na 7 , moja subektywna rzecz jasna ocena. mnie nie nudził.. ale fakt- brak rozwikłania.
osobiście wolałbym inną nieco bardziej złowieszczą końcówkę. na dzieciaka np napadaja jacys kanibalo-pedofile, o ktorych tam było tyle i słychać strzał i mozemy sie domyslac, czy dzieciak strzelił do jednego znich, cz trafił, czy zastrzelił siebie jak mu mówił za życia ojciec...
a tak - koncowka sprawia ze film taki se, o
Może jednak przydałaby się "iskierka nadziei" że nie wszyscy ludzie są źli. Film nie należy do łatwych w odbiorze.....
Ale muszę przyznać- film jest wierną adaptacją książki. Twórcy nie próbowali tu świrować jak w "Jestem Legendą" np
no tu się zgodzę, ale lubię jak zaskoczą czymś nowym..
ps. brzmisz jak moja dziewczyna, z tą iskierką ;) .. ja wole zwyroli na ekranie :P (zart)
Spoken. Wiadomo że miał tyle szans na przeżycie, co przy rzucie monetą. Orzeł- trafił na porządnych; Reszka - na drani i skończył w garze.
Fakt, w sporej części amerykańskich filmów, happy end pchają tam gdzie - nie powinno go być i psuje on cała historię (wspomniane filmowe"Jestem Legendą" czy "Ostatni Samuraj" ) Tutaj pozytywne zakończenie to taki oddech po długim nurkowaniu- chociaż równie dobrze mógłby być możliwy ten gorszy scenariusz