Nie lubię tego odcinka ze względu na biednego Toma. Najpierw mu odcinają łeb a potem te je&^$%ne myszy sie cieszą :(
dokładnie, takie same odczucia miałam zawsze co do Sylwestra/Tweetiego i Strusia/Kojota, że to niby słabszy bierze odwet na silniejszym, więc się radujmy, ale z drugiej strony, szybko robi się nie przyjemnie i na powrót niesprawiedliwie. A w tym przypadku, tak jak mówisz (o tych cieszących się na koniec mysich skunksach)... kiedy ten mały, parszywy myszkieter mówi niby to skruszony 'pauvre pussy cat', to aż się niedobrze robi!;))