...spier***lić. Tak niesamowita historia z polskich podań i legend jako podstawa dla tak
wirtuozerskiej katastrofy. Ten film jest mozaiką zażenowań.
Łoj tam łoj tam, waćpanie. W 1995 trudno nazwać polski film megahitem który spodobałby się takim "koneserom"
Ja uważam jednak, że jak na 1995 film jest całkiem dobry. Po prostu ma w sobie coś. No i ze świecą szukać podobnego filmu. Pokaż mi, waćpanie, taki film o zmaganiach z diabłem i który nie jest horrorem. Ale cóż, taki los.
Dobre filmy często nie są doceniane.
Proszę... Błagam... Napisz, że to był żart. Niby w czym ma pomóc rok 1995??? Tu aktorstwo leży nawet miejscami, nie wspomnę o dźwięku, scenografii i "efektach" (i żeby nie było, że oglądam filmy dla efektów - nie, nie oglądam - po prostu uważam, że jeśli się nie potrafi, to film świetnie sobie radzi bez nich i można ich nie "robić"). Mam wrażenie, że w epokach wcześniejszych, jakże archaicznych, udawało się w Polsce zrobić filmy, które nie były żenujące. Ten film powoduje, że dłoń sama rozpłaszcza się na czole. Przykro mi.
Tak samo uważam. Co z tego, że rok 1995? To już nie była komuna, można było postarać się o dobre efekty specjalne. I -największy grzech- totalnie spieprzone zakończenie. Co to w ogóle miało być? Nawet nie chce mi się spojlerować i opisywać zakończenia. Powiem tylko, że zakończenia po prostu nie było. Nie wiem, dlaczego. Zgubili gdzieś ostatnią rolkę z celuloidem podczas montażu? Ktoś montował to na ciężkim kacu i stwierdził, że ma już dość i właściwie można już dać napisy, bo i tak to już prawie koniec filmu?
Tak, nawet za komuny robiono efekty specjalne w lepszy sposób. Spójrzmy chociaż na "Kingsajz", starszy od tego filmu o osiem lat. Historia mistrza Twardowskiego zasługuje na o wiele lepsze kino. Nie powiem, że film ten jest całkowicie zły, ale na pewno poniżej oczekiwań.
Ja powiem tyle, że w latach 90. kręcono kultowe żenady. Efekty specjalne były jak w Hollywood w latach 40. z tym, że rzadziej stosowane, a same udźwiękowienie było niczym z początku lat 30.
zgadzam się, to było coś strasznego. Mega drewnianego aktorstwo, tzw. "efekty" żenujące, muzyka kompletnie nie pasuje do konwencji, no chyba, że konwencją ma być tandeta, wtedy okej. Co tam ten biedny Olbrychski robi?
ale straszenie Twardowskiego Marylą Rodowicz jako , zaje..ste ;))
'ale straszenie Twardowskiego Marylą Rodowicz jako , zaje..ste ;))'
Przeszłość zawsze cię dopadnie (^_^)