PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=694545}

Dzika droga

Wild
7,0 58 941
ocen
7,0 10 1 58941
5,9 24
oceny krytyków
Dzika droga
powrót do forum filmu Dzika droga

Porównuje się ten film do "Wszystko za życie" Seana Penna, choć filmy te ideologicznie i światopoglądowo bardzo się od siebie różnią. "Dzika droga" pozostaje bliżej widza, jest bardziej autentyczna, nie tak poetycka i napompowana idealizmem, bardziej przyziemna i przez to wiarygodniejsza. Cały film można interpretować na wiele różnych sposobów, jestem przekonany, że każdy widz odnajdzie w nim cząstkę siebie. Świetnie też, że bohaterem kina drogi jest kobieta, to przecież istotne, bo wprowadza zupełnie inny kontekst. Doceniam również reżyserię Vallee (rok temu zrobił "Witaj w klubie"), który po raz kolejny wziął się za trudny gatunek. Udało mu się ukryć wszelkie wady konwencji i podkreślić jej niebywałe atuty, zasiać w filmie subtelność i autentyzm historii bohaterki.

Po bardziej złożoną opinię zapraszam tutaj: http://notatnikkinomana.blogspot.com/2015/02/zblizyc-sie-do-siebie-recenzja-film u.html

federer9

lepszy?? bardziej autentyczny?? tylko dlaczego reżyser olał realizm samej wędrówki? te wyprostowane, nietłuste włosy bohaterki (już pomijam niekonsekwencje sceny podczas deszczu), ta sucha koszulka pod plecakiem, a nienaturalnie mokra z przodu. kto po skałach chodzi w krótkich spodenkach?? kto w upale nie zdejmuje flaneli? jak to możliwe, że nie rozpaliła ogniska na początku drogi??? jak to możliwe, ze nie zdjęła butów wcześniej, tylko doprowadziła do utraty paznokcia?? nie czytałam książki... ona naprawdę tak nieodpowiedzialnie nieprzygotowana wyruszyła na ten "spacer"?? nie mieści mi się to w głowie. te przysyłane paczki, ta naiwność, że baniak z wodą będzie pełny. przez cały ten czas była zależna od spotkanych ludzi i samego szlaku. absolutnie nie można tego porównywać do "Into the Wild"!
to mógł być dobry film (wiele wątków z jej przeszłości jest dobrze poprowadzonych), a wyszedł jakiś banał o niedojrzałej, popapranej, naiwnej lasce.

_marlene_

Wydaje mi się, że nie chodziło tu o realizm samej wędrówki, tylko bardziej sens całego przedsięwzięcia. "Dzika droga", mimo wszystkich subtelności w dalszym ciągu pozostaje kinem mainstreamowym, dlatego reżyser albo celowo albo nieświadomie ukrył wszystkie "brzydkie rzeczy" związane z tematem. Można to lubić albo nie, ale tak jest. Ja w zasadzie nie zwróciłem uwagi na nieprzetłuszczone włosy i suchą koszulkę, bo uważam to za mało istotny szczegół. Zresztą w recenzji napisałem, że ten film nie jest pozbawiony wad - przesyłane paczki to właśnie jedna z nich. Czasami film zahacza o niepotrzebną naiwność, ale to tylko momenty.
A Cheryl tak nieodpowiedzialnie przygotowała się na tę wyprawę, bo jej chodziło głównie o osiągnięcie pewnego celu, nic ponadto.
Mimo to uważam, że pokłady fałszywego poetyzmu zostały wyczerpane właśnie w "Into the wild". To tam każde spotkanie bohatera z innymi ludźmi kończyło się życiową nauczką i jakąś lekcją życia. To dopiero sztuczne i dość idealistyczne. Film był rozdmuchany pod każdym względem - przepięknych zdjęć i bardzo sentymentalnej ścieżki dźwiękowej. A w warstwie ideologicznej moim zdaniem o wiele więcej ciekawszych i niejednoznacznych rzeczy kryje się właśnie w "Dzikiej drodze". Przede wszystkim za sprawą głównej bohaterki, która jest bardziej skomplikowana i autentyczna od gościa z "Into the wild", podobnie jak jej problemy i ciężka przeszłość, która zmusiła ją do próby zmiany swojego życia.
Oczywiście to tylko moja interpretacja.

ocenił(a) film na 2
_marlene_

No tak, bo w Into the wild zachowania głównego bohatera były bardzo racjonalne, a ponadto był doskonale przygotowany do życia na Alasce i generalnie w ogóle nie umarł przez swoją naiwność i ignorancję.
Dzikiej drogi nie widziałam jeszcze, więc się nie wypowiadam.

ocenił(a) film na 7
_marlene_

Nie rozumiem tego oczekiwania hiperrealizmu w kwestiach fizjologicznych w filmach, jakie to ma w ogóle znaczenie czy miała tłuste włosy? Swoją drogą, Cheryl na oryginalnych zdjęciach ze szlaku też ma piękne i gładkie, to dopiero skandal i fotomontaż ;> Ja oglądając film nie patrzyłam na włosy głównej bohaterki, ani na umiejscowienie potu na jej koszulce, bo to nie jest dla mnie wyznacznik autentyzmu.

Oczywiście Cheryl nie była dobrze przygotowana do tej drogi i myślę, że było to celowo podkreślone. Dotąd była jedynie na najlepszej drodze do zrujnowania się, więc samo podjęcie się takiej wyprawy jest godne podziwu, bo to jej desperacki krok i ostatnia szansa na naprawienie swojego życia. Widać, że startując, nie była zaprawioną backpackerką, ale film pokazuje, jak Cheryl płaci za swoją niewiedzę i tym samym - nabiera doświadczenia i uczy się, również od innych, bo 'takie życie': bez ludzi się nie da i tego bohater into the wild też powinien się był nauczyć, zanim się zatruł korzonkiem pośrodku niczego.
Według mnie to arogancki chłopak, który pali kieszonkowe od rodziców i wyrusza popełnić 'suicide by nature', bo społeczeństwo go nie rozumie. Dlatego zgadzam się z federer9 i Wild jest mi bliższe i jest bardziej wartościową historią niż Into The Wild. Ten drugi film, przyznaję, z początku wzruszył mnie o wiele bardziej, bo każdy chyba w którymś momencie marzy o takiej intensywności doświadczeń i ucieczce od 'złego systemu', ale to dla mnie film o pięknym szaleńcu i, w porównaniu z Wild, jest po prostu nieżyciowy.

tldr: nie lubię romantyków i wolę jak ludzie się uzdrawiają poprzez naturę i doświadczenia, niż jak się zabijają dla naiwnych ideałów.

ocenił(a) film na 5
federer9

"Into the wild" miażdży "Wild" pod każdym względem. Fabuła, zdjęcia, montaż, przemyślenia głównej bohaterki - to wszystko leży i kwiczy. Reese też jakoś mało przekonująca jako backpackerka. Jedyne co broni "Wild" to sam motyw wędrówki, który jest mi bardzo bliski, dlatego jest szansa że kiedyś go obejrzę jeszcze raz.

Senti_2

Naprawdę uważasz, że montaż leży i kwiczy? Oglądaliśmy chyba inne filmy, ale radzę się zastanowić przed pisaniem słów sprzecznych z prawdą. Fabuła mnie bardziej przekonała w "Dzikiej drodze" właśnie - nie była tak napompowana pustymi frazesami "o życiu" i innymi naiwnościami, to wszystko zostało sprowadzone do minimum, dlatego możesz mieć takie wrażenie. Ale mimo wszystko reżyser nie odarł całkowicie bohaterki z takiego romantyzmu, to też mi się podobało.

federer9

I w jakiś sposób rozumiem, że "Into the wild" może się bardziej podobać (swoją drogą i tak w miarę lubię ten film). Jest po prostu "ładniejszy" i bardziej wymuskany. Ale jednocześnie dość pusty i naiwny, przynajmniej tak dzisiaj go odbieram.

ocenił(a) film na 5
federer9

Tak, montaż mi się bardzo nie podobał. Był po prostu chaotyczny, nie wprowadzał w odpowiedni klimat. Przebłyski z ćpania i seksu to mogą być dobre w "Requiem dla snu", a nie w filmie drogi.
Zdjęcia. Dziewczyna idzie przez góry, lasy i pustkowia, ale kamera ciągle skupia się na jej osobie, zamiast na ogromie otaczającej jej przestrzeni i piękna przyrody. Film wizualnie bardzo na tym stracił.

Senti_2

To zależy od tego o czym ten film miał być. Moim zdaniem nie o ładnych widoczkach i pięknych krajobrazach. Sceny z wędrówki były kontrastowane z dość mroczną przeszłością bohaterki, która wprowadzała kontrast, poza tym stanowiła komentarz do wędrówki. Odebrałem to tak jakby reżyser chciał pokazać, że ta podróż wcale nie ma być pięknie wizualna, lecz ma stanowić oczyszczenie dla bohaterki. Stąd najważniejsza była ona, a nie krajobrazy. Za pomocą montażu udało się twórcy bardzo zgrabnie połączyć te dwie płaszczyzny - nie na zasadzie scena/retrospekcja, tylko za sprawą licznych przebitek, uporządkowanych niechronologicznie, urywek scen - to był po prostu ciąg z wyobraźni Cheryl. Nikt przecież nie wspomina przeszłości w sposób linearny, lecz zawsze logiką wydarzeń. Moim zdaniem reżyserowi świetnie udało się to oddać. I miało to swój klimat, bo dzięki temu wędrówka bohaterki nabierała odpowiedniego sensu.

ocenił(a) film na 7
federer9

Dokładnie, każdy oczekuje od danego filmu czegoś innego. Ja szczerze tez się trochę zawiodłam bo myślałam, że film będzie bardziej inspirujący. Niewykorzystany potencjał scenerii. Być może nie o fizyczną wędrówkę do końca chodziło stąd to zaniedbanie. Więcej uwagi poświęcono na wewnętrzną wędrówkę bohaterki, która jest też po części odzwierciedleniem kolejnych etapów podróży.

ocenił(a) film na 7
federer9

W pełni podpisuję się pod słowami federer9. Wędrówka w Wild jest tak naprawdę na drugim planie, dlatego nie podważam jej autentyczności ani tego, czy zupełnie nieprzygotowana osoba jest w stanie pokonać tysiące mil. A co do scen erotycznych i zażywania heroiny, nie rozumiem czemu ktoś ma z nimi problem. Nie każdy film drogi musi opierać się na tym samym schemacie i mieć taką samą stylistykę.

ocenił(a) film na 6
federer9

jak może być coś bardziej autentyczne od czegoś autentycznego?

ocenił(a) film na 4
federer9

Moim zdaniem słabiutko. Potencjał był, nie zrealizowano go na żadnym froncie.
W "Dzikiej drodze" tak naprawdę wszystko jest słabe.

ocenił(a) film na 5
niedzielnyogladacz

Sama książka jest słaba, zatem naturalnie, że film lepszy nie wyszedł. Chaotyczne przeskoki, jakiś brak sympati z bohaterką, ma się gdzieś czy ona dotrze czy nie, a scena z paznokciem? Siostra, która nie widziała monitora komputera myślała, że porno oglądam :)
Into the wild, to według mnie kompletnie odmienny film, tematycznie, jakościowo, no i lepszy. Książka również.

niedzielnyogladacz

Niestety,dawałem szansę przez 15min.i odpadłem.To miał być film drogi?tak słabe zdjęcia przy takiej scenerii?
Reese grała jak drewniany klocek.Uśmiałem się jak w hostelu klocek chciał wstać z plecakiem.
ps dobre to siostrą:)

federer9

Tak propo autentyzmu, zauważył ktoś że pokazali historie kobiet kosztem kompletnie banalnych postaci męskich. Faceci w filmie kompletnie przerysowani. Najbardziej podobali mi się archetypowi wąsacze-skurviele,. Zdaje sobie sprawę że częściej jest odwrotnie i to kobiety są banalnie pokazane w filmach, ale jakoś to mnie biło po oczach

niezbedny

No właśnie - w tym filmie to mężczyźni byli słabi, bo albo nie mogli podołać trudom wędrówki albo okazywali się groźnymi napaleńcami z puszką piwa w ręce. Oczywiście nie była to reguła, ale ta tendencja była w filmie zauważalna. Moim zdaniem ten kierunek nie należy dziwić, jako że autorka książki jest feministką, a sama fabuła jest podporządkowana doświadczeniom kobiety. Poza tym, ile to razy w filmach różnego sortu właśnie mężczyźni odgrywają najważniejsze role kosztem kobiet, które spychane są na dalszy plan, a ich postaci - traktowane po macoszemu. Dlatego przydała się taka odmiana. Spójrzcie też na polskie kino, w którym istnieją tylko mężczyźni. Role kobiet zbyt często ograniczają się do jednowymiarowych kobiet-żon-matek (przykład Mai Ostaszewskiej).

ocenił(a) film na 7
federer9

"Co ja tu robię? Czekam na gwałt i poćwiartowanie."

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones