Polskie tłumaczenie tytułu jest mylące, natomiast angielski oryginał "cooking in progress" jak
najbardziej oddaje to o czym jest film. Raczej mało tu sztuki, a bardzo dużo mierzenia,
ważenia, mieszania, próbowania jak w laboratorium. Film pozbawiony swoistej magii i
tajemnicy, która otacza kuchnię El Bulli. Kręcony na żywo, jak reportaż bez, wydaje się,
wcześniejszego zamysłu. W sumie nudny i ciągnie się w nieskończoność. W sumie nie wiem
dla kogo jest ten film. Czy dla szefów kuchni jako instruktarz, czy dla miłośników
eksperymentalnego jedzenia?.
"Mało tu sztuki, a bardzo dużo mierzenia,
ważenia, mieszania, próbowania jak w laboratorium. Film pozbawiony swoistej magii i
tajemnicy, " Tak. Podpisuje się pod tym...chociaż jest to sztuka minimalistyczna ,nie dla każdego, bez rozmachu...takie nowoczesne "malarstwo" nie każdy kupuje.Ale są amatorzy ...ja wolę ...inne.