Film opisuje (ponoć) prawdziwą historię zbrodni dokonanych na kobietach w graniczącym z USA mieście Juarez w Meksyku. Łącznie kilkaset zgwałconych i zamordowanych kobiet na przestrzeni klikunastu lat.
Jeśli idzie o mnie fabuła zbyt monotonna, ocierająca się czasami o reportaż. Oceniam 4/10. Ogólnie w filmie nie było nic odkrywczego. Sądzę, że w Meksyku takie rzeczy są na porządku dziennym (może nie w takiej skali), ale to już chyba wina biedy....
Trochę to głupie pisać, że w Meksyku takie rzeczy są na porządku dziennym- nie wiem na ile Meksyk znasz, ale to gruba przesada. Owszem, w Meskyku przestępczość jest na bardzo wysokim poziomie, ale w rzadnym miejscu na Ziemi nie byłoby to normą. Nie wiem czy wiesz, ale polski cykl "Miasto zbrodni" również o tym opowiadał, sprawą zajmował się Ressler- sława profilowania, wiele osób interweniowało u władz o zakończenie tego piekła.