El Mariachi (Carlos Gallardo), pragnący tylko zarabiać pieniądze grając na gitarze, podtrzymując tradycje rodzinne, przybywa do pewnego meksykańskiego miasteczka, opanowanego przez bandytów. Problem w tym, że ci biorą go za innego bandytę, Azula (Reinol Martinez), z którym mają porachunki do załatwienia. W całą tę intrygę jest jeszcze
ma coś z szalonych debiutów lat 80-tych raimiego, coenów, jacksona, i 90-tych tarantino, kevina smitha itd. ironia, pasja, świeżość, taka profesjonalna amatorka
Rodriguez, podobnie jak Tarantino, korzysta z postmodernistycznego repertuaru cech*, aby zanurzyć się w świat kiczu i coś z tego wydobyć. Robi to w sposób inny niż jego kolega, może mniej subtelny, pomysłowy i znaczący - ale czy nie ciekawy?. Zabawne jest, że balansując nad przepaścią kiczu (lub nawet ... więcej
że aż zapomniałam obejrzeć finałowy odcinek Project Runway. Bardzo fajny klimat. Lepszy od Desperado.
Znakomita produkcja, protoplasta "Desperado", która w przeciwieństwie do późniejszego filmu Rodrigueza nie zalatuje kompletnie Hollywoodem. Chociaż mówienie o hollywodzkim kiczu w kontekście "Desperado" jest nie na miejscu, bowiem tamten film również jest znakomity w swojej kategorii, ale to "El Mariachi" ... więcej
Uwaga Spoiler! Ten temat może zawierać treści zdradzające fabułę.