Nie jest to film zły, ale trochę jednak z nim kuleje. To co jest najsłabsze to emocje, a jednak w
romansach to emocje grają najważniejsza rolę. Para, wokół której kręci się cała historia jest
bardzo sztuczna, taka jakaś bezpłciowa. Zupełnie nie ma między nimi chemii. Swoją drogą Juli
była dziewczyną, za która bym 2 złotych nie dała, nie wiem co Aku w niej widział. Aku z kolei jest
taki typowym mamisynkowatym dzieckiem bogatych rodziców, bardzo niedojrzały, ciapowaty i
naiwny. Mam wrażenie, że w przypadku obu ról jakoś niefortunnie dobrano aktorów, przede
wszystkim Juli była totalnie nietrafiona.
Z plusów można wymienić udaną realizcję wizualną, jest dużo ładnych widoków, plastycznych
ujęć, ciepłych kolorów. Tutaj nie mam nic do zarzucenia. Podobał mi się też ogólny klimat filmu,
taka leniwa i senna atmosfera lata, żadnego pośpiechu, żadnych obowiązków, można się
rozkoszować słońcem i ciepłym wiatrem (podobne odczucia miałam po filmie "Berlin am meer",
tam tez było tak sielsko). Dla miłośników fińskiej przyrody (a sama jestem takowym) jest dużo
jezior z mistyczną atmosferą. DObra jest tez muzyka, pojawia się kilka piosenek Scandinavian
Music Group, a oni mają taki właśnie "letnio-marzycielski" klimat muzyczny.
Gdybym miała ocenić ten film pod względem wizualnym to pewnie dałabym mu 10/10. Ale
niestety te postacie jakoś psują tą całą atmosferę błogostanu, bo fabuła nie jest wcale tak
bardzo oklepana (mimo że było już wiele filmów o podobnej tematyce). Gdyby na przykład
zamieniono role Juli i Eriki ze sobą to już by to jakoś lepiej wyglądało. Natomiast Juli w mojej
ocenie była łatwą, trochę głupawą panienką, która jakoś budziła niechęć.
6/10