W skrócie: dramatyczna walka o życie, kiczowaty ból tych co zostali na dole + ckliwe, telefoniczne relacje z żonami. I tyle. Oczywiście efekty specjalne in plus, ale to chyba zadowala tylko gimbazę. Jest taki film: Czekając na Joe, on niejako wypełnia te luki (przede wszystkim braku realizmu) które w tym wątpliwym dziele zaistniały. A już najlepsze co możemy zrobić aby poczuć himalajski zew to dokument: "Jurek" lub inny pt. "Kukuczka".