Widać, ile kasy poszło na promocję F1 i marek z nią związanych. Widać też, że mimo wszystko ktoś postarał się, żeby to jako-tako wyglądało, i żeby nie potraktowali tego filmu jak Armageddonu (nonsens na nonsensie). Ale to jednak wciąż za mało na dobry film. Prosta jak budowa cepa fabuła, trywialna postać "złego" - za taką kasę mogli tu zrobić dużo więcej. Ogląda się przyjemnie i idzie dalej, tyle.