jakimś dziwnym trafem tylko ci jednostkowi i źli są zdecydowanymi zwolennikami NSDAP, a pozostali wehrmachtowcy są tu kuriozalnie nazi-sceptykami... i jeszcze wyraźnie artykułują swoją niechęć do nazi-fanatyzmu, jakby to w ogóle było możliwe w niemieckiej armii w latach 40-tych. Naprawdę ktoś to łyknął? Poza tym są tu inne smaczki polityczne: żołnierze przedstawiając się wymieniają miejsce swojego pochodzenia: a to Szczecin, a to Wrocław.... nie Kolonię czy Hamburg. Cóż, film powstał w czasach, gdy Bundesrepublik wciąż nie uznawała granicy na Odrze i Nysie.
Jakaż przepaść w stosunku do kina NRD, zdecydowanie i jednoznacznie potępiającego spuściznę nazizmu. Ale tam z kolei było proradziecko... coś za coś, takie to dziwne czasy niemieckiej kinematografii....