Nie zgodzę się. Powiedziałbym raczej, że zakochanie nie leczy, ale bardzo pomaga, łagodzi problem. Dzięki niemu rzadziej myślimy o naszym problemie, gdyż poświęcamy dużo czasu na myślenie o drugiej osobie. Są oczywiście chwile, kiedy problem powraca i nic się z nim zrobić nie da. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że uśmiechnięta twarz ukochanej łagodzi ból i duuużo łatwiej go wytrzymać z drugą osobą, niż samemu ;)
Pozdrawiam!

dokładnie jak psychotropy :D

Zgadzam się bardzo mnie to irytowało, nie leczenie, ale zakochanie lekiem na chorobę ? Propagowanie bzdur. Psycholodzy mówią, że ktoś ma problemy powinien najpierw wyleczyć się, a potem wchodzić w związek. I rację mają, bo opadną różowe okulary i pierwsze motyle i związek zaczyna rypać.

- SPOILER -

Bardzo słuszne jest to co piszecie, aczkolwiek ma się ni jak do fabuły filmu. Wszak po scenach w ośrodku gdy po 4 dniach pobierania krwi dostaje diagnozę choroby - o której przecież wie od dawna, i dodatkowo zostaje mu polecona pewna kognitywistyczna specjalistka z którą epizod niedawno zakończył, dociera do niego, że swój stan musi być może po prostu zaakceptować. W końcówce filmu w wypożyczalni kaset wideo wyznaje Sarze że nie musi go ratować, choć wcześniej (scena na lotnisku) o to ją prosił. Dojrzał zatem do tego że sam ze sobą musi sobie poradzić. jest także scena po śmierci ojca w której stwierdza, że być może staruszek miał rację ze swoja metodą na wszystko, że po prostu musi się wziąć w garść. Paradoksalnie więc do tego co piszecie, film wcale nie jest o tym, że "zakochanie się" jest lekiem na wszystko, jest wręcz dokładnie odwrotnie! Licząc tylko na pomoc ukochanej osoby można zaprzepaścić szansę na związek, trzeba najpierw stanąć na nogi i samemu uporać się ze swoimi problemami na tyle, by móc dzielić życie z kimś innym nie obarczając go swoimi problemami i depresyjnym stanem. Relacja głównych bohaterów jasno to ukazuje, jednocześnie pokazując, że obustronna akceptacja pozwala także odnaleźć siłę by sobie poradzić ze swoimi problemami, ale na pewno film nie uczy wieszać się na kimś w desperackim poszukiwaniu pomocy. Moim zdaniem wyraźnie pokazuje że takie zachowanie prowadzi donikąd.

Dokładnie tak samo uważam