Poruszam się w środowisku osób związanych z nauką, ze sztuką, designem, literaturą - ogólnie z intelektualistami. Nie znam zaś nikogo, kto by się zachowywał jak w tym filmie. Scenariusz był chyba pisany w oparciu o jakieś stereotypy, a nie w oparciu o obserwację ludzi. I czy ci ludzie nie mają naprawdę pracy? Mogą sobie pozwolić na wyjście do kawiarni, na spacer itd.? Nie znam nikogo takiego. Chciano tutaj chyba jak najdalej uciec od kwestii nudnego pracownika, który musi pracować i myśli non stop o pracy. Szczególnie w korpo. Wyszło więc z tego wg mnie coś, co zupełnie nie oddaje rzeczywistości. No, chyba że Warszafffka różni się aż tak od Krakowa.