Czytaliśmy chyba dwóch różnych autorów ;) Rourke jako Chinaski - owszem, ale w obecnym wydaniu, a nie z roku 1987, kiedy podbijał serca wszystkich kobiet w Hollywood. No i najlepiej bez głupkowatego uśmieszku. "Factotum" jeszcze nie widziałam, ale Rourke i Ćma barowa - najwieksze rozczarowanie jesli chodzi o Bukowskiego i wielki ekran.

Wszystko kwestia gustu. Wiem, że Dillon bardzo mi nie pasował. Rourke chyba też aż tak mnie nie zachwycił skoro film oceniłam na 6/10. Generalnie to dość problematyczne, gdy wyobrażenia spotykają się z filmowym urzeczywistnieniem - ostatnio przeżyłam wielki zawód oglądając "Skowyt" i "W drodze", bo zupełnie nie zgadzam się z tym co zobaczyłam na ekranie. Czytałyśmy tego samego autora, ale w inny sposób, normalna rzecz :) P.S. Rourke wtedy nie był aż tak płaski jak mówisz (nikt nie jest tylko głupkowato śmiejącym się amantem). Jak dla mnie film średni, a główny bohater niektórym pasuje, innym nie. Kwestia wyobraźni :) pozdr!

Chyba samego Rourke najlepiej podsumował sam Charles w 'Hollywood"? Czyż nie?

Masz na myśli jakieś bezpośrednie nawiązanie?

Hollywood, to jedna z nielicznych książek Bukowskiego (polskie wydania) której jeszcze nie przeczytałem.