Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że to jest tytuł książki, na podstawie której powstał film? Nie? Cóż, przykro mi.
A mówisz złośliwie, ze to może się okazać TMK? Czy raczej bawi cię słowotwórcza wieloznaczność?
Nie pasowała ci książka, to mścisz się na wszystkim, co Felixem, Netem i Niką jest związane. Typowe :)
Nie czytałeś? Gościu, my tu mówimy o ekranizacji książki, , a ty wiedzę o filmie zdobyłeś tylko ze zwiastunów.... nie znasz się, to nie komentuj...
Przecież wiadomo, że film nigdy nie będzie lepszy od książki, a może tylko i wyłącznie pogorszyć jej postrzeganie. Ale powinieneś wiedzieć, że książka była naprawdę mocna.
Po prostu podwyzszam sobie samoocene uwazajac, ze wszystko, co robie jest swietne i godne podziwu, ale w tym wypadku to Rafal Kosik jest godny podziwu, bo stworzyl cos swietnego i nie wiem jak mozna uwazac inaczej.
Owszem, aczkolwiek muszę przyznać, iż nie mam najlepszych nadziei co do tego filmu :/
No, polski film z beznadziejną obsadą... To smutne, bo po tak świetnej książce oczekiwałoby się od filmu czegoś więcej... :/
A czy jakikolwiek nowszy polski pseudo-film był choć zjadliwy? Masówka gniotów z tymi samymi mordami. A ten potworek to syf, malaria dno i wodorosty.
skoro nie wiecie jaka jest obsada to na jakiej podstawie ją oceniacie? Ze zwiastunów?
A jednak film "Skazani na Shawshank" był nieco lepszy od książkowego oryginału. Mam prawo wyrokować, bo zapoznałem się z książką i filmem. Książka była moim zdaniem zbyt sterylna i wyprana z emocji. Z "Zieloną milą" podobna sytuacja.
Taa, z Zieloną milą się zgadzam, na filmie płakałam. Ale akurat film chyba faktycznie będzie lekką katastrofą.
Aooch! No dobra, na ogół tak jest, ale właściwie w Polsce nigdy nie zdarzyło się, żeby film przewyższył książkę i dajcie mi spokój!
Było coś takiego jak "Rękopis znaleziony w Saragossie", film zauważalnie lepszy niż książka.
Plus zapewne połowa jeszcze klasyki polskiego kina - tej klasyki, której literackich pierwowzorów po prostu nikt nie czytał, więc nie ma dziś komu ocenić.
Muahaha, nie ma że spokój.
Pfff... Nie lubie jak mysliwy staje sie zzwierzyna. To jaa jestem trollem, nie lubie jak mnie ludzie trolluja.
Ok, ok. Przeciez juz przyznalam. Na OGOL tak jest, bo ksiazka zawiera wiecej opisow i wgl. Przeciez wiadomo, ze film sie oglada latwiej niz ksiazke i z filmu zapamietuje sie wiecej, bo to mniej do ogarniecia itd. Magia kina.
Akurat moim zdaniem w przypadku "Ojca Chrzestnego" jest odwrotnie. Książka jest przekrojowym opisem dawnych czasów a film pokazał tylko część ściśle mafijną. Dlatego uważam, że książka jest lepsza.
Ja nie czytałam, ale mnóstwo ludzi twierdzi, że film jest lepszy. Ja akurat, jak już wyżej napisałam, że film rzadko kiedy może być lepszy od książki z uwagi na to, że film jest ZAWSZE okrojony. W książce są opisy, możemy sobie wyobrażać, a w filmach mamy to wszystko gotowe i podane na tacy, co często nie odpowiada naszym oczekiwaniom. Najlepszym tego przykładem jest Felix, Net i Nika. Przepraszam, jeśli komuś nie spodoba się moja wypowiedź, ale uważam, że Stolarczyk jest za brzydki na rolę Neta i spaczył mi całą serię książkową w tym momencie. Za to moja bardzo do Niki podobna koleżanka przegrała casting z Łepkowską tylko dlatego, że ona jest rodziną Ilony Łepkowskiej. Przecież ta Klaudia w realu nawet ruda nie jest. I tak samo Klier, który i tak do tej roli pasuje najbardziej z całej trójki, tak, on też jest farbowany. Te postacie wyobrażałam sobie kompletnie inaczej, więc w życiu ten film nie zastąpi mi książki.
No to polecam, bo książka oprócz świetnego wątku gangsterskiego zawiera także prawdziwy opis Hollywood z lat 40`( nie taki uładzony jak w "Artyście") oraz rzuca nowe światło na postać MIchaela Corleone.
Ja przeczytałem książkę, ale na film na pewno nie pójdę. Już po zwiastunie widać, że nic dobrego z tego nie wyszło.
Nie oglądałam i nie oceniam. Jak można oceniać film nie oglądając go? Ale fakt, kiedy obejrzałam zwiastun zaczęłam się bać, że film okaże się katastrofą. Obejrzymy zobaczymy;)
Mam złe przeczucia... zobaczyłem jak Nika zatrzymuje rękami kulę z pistoletu i omal nie dostałem zawału. Jak zrobią z Niki mistrzynię Mocy, która wali impulsami na prawo i lewo, to chyba wyjdę z siebie i stanę obok. Lepiej by się przyłożyli bardziej do wydarzeń w Bezkształcie. Latająca na wszystkie strony kula byłaby o wiele lepsza od tego.
Kula też jest w filmie:) Też myślałem że film będzie katastrofą lecz jak dziś zobaczyłem go w Cinema City zmieniłem zdanie. Jest fajnie zrealizowany a Net ma charakter taki jaki sobie wyobrażałem czytając książkę. Zmieniona fabuła zaostrza smaczek na książkę (dla tych co nie czytali).
Co do Niki - w filmie też nie panuje nad mocą to zatrzymanie kuli było jedynym dodatkiem jeżeli chodzi o tą postać.
Film jest dobry. Ale "tylko" dobry właśnie. Nie jest tak zaskakujący i wciągający jak książka, nie trzyma w napięciu, są drobne potyczki. Ale w sumie... ja się spodziewałam czegoś jeszcze gorszego. A naprawdę przyjemnie się oglądało. :)
Sam jesteś ( nie powiem co)! Akcja z kulą była w książce i jest wytłumaczeniem tego jak działa czwarty wymiar. Nawet nie wiesz o czym mówisz twój komentarz jest żałosny i nie na temat
Chłopcze, napisałem tylko, że jak zobaczyłem tą scenę w filmie to nasunął mi się na myśl Matrix i Neo, który kule zatrzymywał, czy pisałem o tym, aby tej sceny nie było w filmie ( z resztą i tak nie pamiętam, bo czytałem to dawno temu)...? Po twojej wypowiedzi można od razu wydedukować, że jesteś zwykłym propagatorem konfliktów, skoro od razu rzucasz w innych obraźliwymi tekstami. Satis verborum i arrivederci Roma.
Biorąc pod uwagę fakt wyprodukowania Matrixa, oraz wydania książki to kolega bartesso ma rację. Wytłumaczone może to sobie być... ale wizualnie daje jednoznaczne skojarzenia. Inspiracja to jedno, ale wizualne kopiowanie pomysłów to zupełnie co innego. Matrix datujemy na 99r natomiast książki od 2004. Podobną rzecz zauważyłem w Johnie Carterze. Pomimo, że pierwowzór książkowy powstał w 1912 r. to wizualnie film "czerpał garściami" z innych produkcji.
Obejrzałam film. Nie ma mowy, by był lepszy od książki, bo części wydarzeń w ogóle nie było, a ważne informacje zostały zmienione. Pierwsza połowa filmu zawierała kilka nieco śmiesznie absurdalnych wydarzeń, które wcale nie powinny śmieszyć, ale końcowa akcja była naprawdę fajna. Dokładnie tak jak myślałam.