Film wcale nie jest bez sensu, czy bez fabuły. To całkiem dobre studium socjopatycznych miliarderów, typu Muska, Putina czy Trumpa. Oczywiście w stylu Andersona. Mamy cel, główne postacie i przemianę głównego bohatera. Styl opowiadania Andersona, odarty z wszystkiego co niepotrzebne, nawet ze zbędnych emocji w dialogach, jest oryginalny i ciekawy. Film wycezelowanych graficznie i dźwiękowo miniatur. Cały obraz nie jest genialny, ale jest dobry. Sceny negocjacji naprawdę bawią. Polecam każdemu, kto ma nastrój na nieco ambitniejsze kino. Chwilami zalatywało nawet niemieckim ekspresjonizmem.