Zgadzam się, po wyjściu z sensu zadawałam sobie pytanie: o czym to było. Film wizualnie bardzo ładny, ale nie było w nim żadnej głębi.
Jak to nie ma głębi? Cały film możemy obserwować transformację głównego bohatera z złego egoistycznego miliardera w człowieka, który pogodził się z córką, oddał swój majątek aby dokończyć dzieło swojego życia, które wyeliminowało biedę i głód z ogromnego obszaru. Dodatkowo dochodzą sceny sądu ostatecznego.
Tylko kogo to obeszło.Mamy w nosie tego gościa i całą jego historię.Kino to emocje a tutaj wygląda jakby ktoś celowo i doszczętnie je wygumkował