z cyklu ciemno wszędzie, głucha noc nadchodzi długa - z obowiązkową w takich wypadkach dramaturgią tak zwanego zaciskającego się na szyi bohatera sznura jak zwykle na podorędziu - nie ma że joł ani totamto, rodzime hip-hopsiarstwo ledwo co spod gleby wypełzło, zrazu jęło pożerać własny (oraz cudzy) ogon karmiąc się przeszłością i wzorcem światowym (ze szczególnym ukłonem w stronę odsłon duńskich) (jeśli Zadra to polska Ósma Mila, Freestyle to polski Pusher) praktycznie bez żadnych większych kombinacji - o co mamy zresztą najwięcej pretensji, jako gdyż filmy powstałe w oparciu o system działania xerokopiarki to nie jest to co wszystkolubne tygrysiątka byłyby w stanie polubić najbardziej.