Zacznę od tego, że bardzo cenię twórczość Argento.
Horrory, powstałe po drugiej stronie Atlantyku, właściwie od lat 50 i tzw. hammerowskich gotic horrorów, są zawsze jakby z "jednego wora": motyw opętania/nawiedzenia/duchów. Nie inaczej jest w przypadku głośnego "egzorcysty" (1973) czy "omena" (1976). Bardzo lubię te filmy, lecz nie trudno dostrzec, że te filmy są zbudowane w podobny sposób: motyw diabła, straszenie screamerami, charakterystyczne zbliżenia kamery na twarz i oczy itp. I tak jest generalnie ze wszystkimi amerykańskimi horrorami do początków lat 80 (z wyjątkiem rzecz jasna "teksańskiej masakry piłą mechaniczną" Hoopera).
Natomiast Argento w swoich filmach powstałych w tym samym czasie (lata 70), pokazuje, że dużo mniejszym wkładem finansowym, można osiągnąć podobny efekt niepokoju u widza: dobra, psychodeliczna muzyka, gęsty klimat, odpowiednie użycie świateł. Facet po prostu miał głowę pełną różnorakich pomysłów, w tym filmie też ich nie brakuje: m.in "freski" na ścianie pod tynkiem, "nawiedzona" lalka chłopca, czy sceny jak zabójca przygotowuje się do "akcji".
Owszem, w dzisiejszych czasach, może to wydawać się nieco kiczowate, lecz za to właśnie ja (lecz podejrzewam, że wiele innych osób także) bardzo cenię twórczość Argento: za to multum jego pomysłów, innowacyjności, braku utartego schematu, gdy gatunek filmowy jakim jest horror dopiero się rodził.
Dlaczego zatem tylko 6/10?? Wiem, że tego typu filmy, należy też brać nieco z przymrużeniem oka, czasem też coś w rodzaju baśni, lecz "Głęboka czerwień" jest po prostu kompletnie nielogiczna i nieco przydługa. Niepotrzebnych wiele nudnawych scen i dennych dialogów/kłótni. Główny bohater lata z miejsca na miejsce i bez problemu wszędzie wchodzi....to do nawiedzonego domu, to do biblioteki szkolnej (późną nocą) czy na koniec do mieszkania gdzie zabito tą telepatkę. Nie wiem, być może we Włoszech w latach 70 było tak, ze każdy mógł chodzić gdzie mu się podoba, drzwi nie były zamykane lecz wątpie.
Poza tym, skąd morderca/czyni wiedział/a, że bohater uda się do domu tej pisarki??
Za bardzo naciągane, dałbym 7, lecz Dario Argento mógł się bardziej postarać.