Może tak szczypta uzasadnienia Twojej opinii...? To jest miejscami i komedia i dramat- jeśli nawet wujek Marian i jego otoczenie są pokazani karykaturalnie. Natomiast reszta postaci znakomicie oddana. Grają szczerze aż do bólu. Kto mieszkał kiedyś "na prowincji" ten zrozumie.
Co do gatunku, to nie wina filmu, że określono go mianem: "komedia, dramat, obyczaj". Dla mnie to po prostu komediodramat, jeśli już mamy czepiać się gatunków. I co to znaczy wg Ciebie, że film jest "słaby"? Co to znaczy "słaby"?

Ja popieram - dla mnie też był słaby. Nieprzekonujący [ten pomysł z dresiarą i niby polską Britney Spears (nie ten typ urody - tak na marginesie) nawróconą dzięki poezji Poświatowskiej - już widzę, jak takie dziewczę kupuje sobie tomik poezji, ha, ha, ha!], sztuczny - aktorstwo, zbyt oczywiste i mało subtelnie pokazane niuanse, jak buracka rodzinka nowych bogaczy - no, darujcie; niektóre sceny rozwiązane zbyt nachalnie - jak wizyta u gościa, który puszczał metal i kamera uparcie waliła po oczach świętymi obrazkami - każdy by wiedział, o co chodzi, gdyby RAZ JEDEN to pokazano. Naprawdę dziwi mnie, że ten nieudolny, amatorski w każdym calu film okrzyknięty został taką wspaniałością.

Jeśli chodzi o urodę Britney Spears - czy dresiary, czy jak ją tak zwać, to nie ma większego znaczenia, bo tu chodziło o charakter, a jest wiele, nazwijmy to dziewcząt, które mają różne typy urody, a które zachowują się jak "dresiara - Britney Spears". Jeśli chodzi o tzw. nawrócenie, to nie jest tu kwestią najważniejszą jaką poezje wybrano, do tego by to pokazać. Co do wizyty u "menadżera" Komet, to nie wiem czy wiesz o co chodziło, bo piszesz jakby to co pokazały te ujęcia nie mówiło samo za siebie. A film jest bardzo zabawny, i mówiący wiele o społeczeństwie dziś, 10 lat temu i prawdopodobie 10 lat do przodu.