Bardzo wzruszająca i piękna opowieść o miłości i poświęceniach z miłości. Nie jedna osoba chciałaby być tak kochana i tak kochać...
Zgadzam sie film naprawde piekny,wzruszylam sie nim.Jednak Aman powinien postapic inaczej.Przeciez to jego ostatnie miesiace,mial prawo przezyc je z kochana ze wzajemnoscia osoba.Mogliby wziasc szybko slub i skrasc troche szczescia dla siebie,a nie katowac sie osobno myslac jedno o drugim.Czasem potrzeba troche zdrowego egoizmu.To ten drugi powinien sie poswiecic ,przed nim bylo cale zycie. PS W scenie zareczyn Aman tanczy przez chwile obok Anjali z CzSCzD.
Wilma gdyby Aman nie umarł film straciłby cały sens...mnie też go żal jest jedynym bohaterem jakiego bym ożywiła, ale jestem świadoma tego, że ten film bez takiego zakończenia nie byłby taki piękny i nie posiadałby tej mądrości...Pozdrawiam!!!
Nie chodzilo mi o to by zostawic Amana przy zyciu,wtedy faktycznie film nie mial w sobie tego "czegos",tylko zeby dac mu szanse na szczescie,chocby na pare miesiecy ,czy tygodni.Moze nawet Najni zostalaby zywa pamiatka po ukochanym,dziecko Amana.Rohit,jakby byl taki szlachetny,to móglby potem w koncu pocieszyc dziewczyne,wziasc z nia slub i byc ojcem dla dziecka.To tez bylaby piekna lekcja poswiecenia!A tak jeden mial wszystko a drugi nic.