PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=877296}
4,9 4 363
oceny
4,9 10 1 4363
2,4 7
ocen krytyków
Gdzie diabeł nie może, tam baby pośle
powrót do forum filmu Gdzie diabeł nie może, tam baby pośle

Zamysł filmu generalnie miał potencjał na dobre kino. Mógł odnieść sukces. Wyszedł suCk-ces. Jeśli ktoś oglądał "Gierka" to mniej więcej złapie bez oglądania ten klimat folkloru w tym filmie, bo to ci sami twórcy - lecz tutaj wyszło im znacznie gorzej. "Gierek" to się trzymał jakoś kupy z powodu postaci Gierka choć od Miśka kreacji chwilami łzawiły oczy. A w "Gdzie diabeł..." wszystko poszło nie tak. To miała być komedia. Wyszedł kiepski pastisz ze słabymi zdjęciami i fatalną natrętną muzyką próbującą imitować muzykę z epoki. Scenariusz to groch z kapustą i skwarkami. Do fabuły nawrzucano chyba prawie wszystko co zdołano nakręcić. Więc odczuwa się chaos oraz jest mnóstwo skakania po epizodach i wątkach. Być może kręcono wiele scen z zamysłem na serial albo na zapas, aby coś z nich posklejać. Ma się bowiem poczucie luk pomiędzy scenami. Chwilami odnosi się wrażenie, ze są nawet nie luźno lecz przypadkowo poskładane w film. Obsada aktorska jest zupełnie nie trafiona, bo niewiarygodna. Aktor Stankiewicz (Bączek) typowo dla siebie rozbrykany i rozwrzeszczany. Kładł prawie każdą scenę. Aktor Zakościelny grał jak w komedii romantycznej - brakowało mu tylko spojrzenia smutnej foczki. M. Kożuchowska - nie pilnowana przez reżysera swą specyficzną charyzmą zadusi każdego aktora i scenę. W tym filmie czyniła to prawie non stop. Zawierucha - udawał jak mógł, że to nie jest gniot. Więdłocha - jak to Więdłocha. Kicz czy pierwsza liga - ten sam zaśpiew i smutne wielkie oczy królika. Pawlicki (ten co zagrał generała w Gierku) - tę katastrofę zobaczyć trzeba jeszcze raz - warto zobaczyć jak można grać aż drewniane wióry lecą. Misiek typowo - kazali mu zagrać "gupka" i zrobił to z werwą czyli dobrze. Jedyny aktor, który się obronił to Łukaszewicz, który zagrał pułkownika SB-ka. Tutaj wiało cały czas chłodem i tylko on był w stanie stworzyć klimat w filmie. Gałązka (Sandra) tez dawała radę. Była jeszcze cała rzesza ról trzecioplanowych, ale o nich szkoda pisać, bo aktorzy niczego nie wnosili do filmu. Ogólnie nie wiem czy można teraz zrobić komedię o PRL-u tak, aby jej nie przypalić. Tutaj twórcy dali radę... wysuszyć tego placka na spalony wiór. Dialogi miałkie i bezbarwne. Dowcip (to przecież miała być komedia) w zasadzie nie istnieje za to mnóstwo widać głupich min i przerysowanych emocji. Sceny napisane banalnie. Aktorzy ze swym zupełnie nie pasującym wizerunkiem do postaci kompletnie nie dają żadnej wiarygodności odgrywanym bohaterom. Ogląda się ich jak w produkcji Disneya o książnice Dżasminie. Samochody z epoki wypastowane za każdym razem gdy się pojawiają na ekranie. Film jest poza tym bez klimatu i bez wyrazu. Zupełnie nie czuć tej PRL-owskiej szarzyzny i dziadostwa oraz parcia na w końcu wystawienie głowy z szamba. Nie czuć tego parcia na sukces głównych bohaterów. Relacje ze służbami też pokazane po łebkach. Nie pokazano początków powstawania postkomunistycznych elit. Ten film powinien być zrobiony w gatunku noir albo thriller. Tymczasem jest landrynkowo-kiczowatą imitacją komedii z warsztatem mniej więcej na poziomie Młodych Wilków. Tylko, że MW powstały w 1995 r. 28 lat temu i tylko w swojej epoce zdołały być błyskotliwe. Teraz już z taką "jakością" nie produkuje się filmów nawet klasy C. Tymczasem "Gdzie diabeł..." to takie właśnie słabe MW. W sumie do końca nie wiadomo czy taki miał być ten film czy taki wyszedł twórcom. Przynajmniej z trudem udało się dowieść fabułę do końca. Bo w dwójce i na to zabrakło pomysłu. Warto zobaczyć ten film, aby upewnić się jak się filmów robić teraz już nie powinno.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones