Od razu można rozpoznać fana filmów detyktywistycznych, który rzuca słabą oceną, bo "odkryłem zabójce!!!". Obejrzyjcie drugi raz to może odkryjecie, że film nie jest o tym xD
Pewnie doczekasz się opinii, że ten film to krytyka [wstaw tutaj catchy temat jak "kapitalizm", "konsumpcjonizm" "szurostwo"]. Tak, ten film ma drugie dno, ale nadal jest jedną z gorszych produkcji jaką widziałem od lat
Mimo, że nie jest o tym, to nieudolnie próbuje mamić pseudointelektulną papką i rzekomą samoświadomością konwencji, a wychodzi przy tym tak rozleźle i drętwo, że aż przykro na to patrzeć...
Konwencja filmu miała pewnie wyjść z siebie i stanąć obok, a wyszło jak w Matrix 4- żenująco
Ja już za pierwszym razem wiedziałem i kto zabija i że film nie jest o tym, tylko po prostu o niczym. Fajnie się ogląda, dobrze zagrane, ale to się ogląda jak Kiepskich - po prostu się patrzy bez emocji.
Ciekawy proces odkrywczy gdy wszystkie rozwiązania to menu karty dań. Problem polega tylko na tym, że tutaj sztuka kucharska ( która miała mieć pomnik) niestety zawiodła.
Irytujący od samego początku. I to nie jest kwestia tego, o czym jest ten film, tylko w jaki sposób jest zrobiony, jak prowadzeni są aktorzy itp.
Nie, Rysiu. Każdy, kto w miarę uważnie oglądał, w połowie filmu wiedział, kto jest zabójcą, ale nie na tym polega słabość tego gówna. Jak wiele osób już napisało: to bzdurka o niczym. Pustosłowie przyprawione efekciarstwem i strojeniem min w stylu "no, sami rozumiecie, jakie to głębokie, nie?"
Potwierdzacir, że nie zrozumieliście myśląc że to (pseudo)głęboki film xD To pospolity film rozrywkowy zrobiony dla zabawy
Rysiu, napisałem o tym filmie "bzdurka". Ty rozumiesz z tego, że mam go za wyrafinowany intelektualnie?
I towariszcza Macierewicza idąc tokiem tej prymitywnej wypowiedzi.To portal o filmach,chcesz polityki to są inne portale
Jak widzisz po odpowiedziach, wyjątkowych jak mniemam znawców kina, miałeś 100% racji :) Każdy pisze o bzdurze, o słabosci filmu. O tym, że wie o czym jest ten film ale...Jakos nikt nie zdołał napisać dosłownie, że faktycznie wie o czym jest ten film. Domniemuję, że osoby tak go komentujące świetnie wpisują sie w ramy większości bohaterów przedstawionych w tym właśnie filmie. Dupowłazów, przyjaciół tych, od których po częsci w jakis sposób zależą, bojący się o swoja pozycję, wizerunek i cholera wie o co jeszcze. Plastikowi ludzie, mający sie za lepszych od innych, choć tak naprawdę stanowiacy muł pod dnem ludzkich charakterów...I nawet nie wiem, czy ludzkich to właściwe określenie :)
Nie mój drogi, ci wszyscy ludzie po prostu wyrażają opinię, do której mają prawo. Nie oceniam, ale jeżeli kogoś z sekcji komentarzy pod tym wątkiem mielibyśmy wrzucić w opis przedstawiony przez Ciebie, to najprędzej byłby to Autoniacs_pl.
Produkcja ta ma jeden wielki problem - nierówne tempo. Zaczynamy z wysokiego C, żeby po chwili gwałtownie spaść i z tego poziomu się już nie podnieść. Żadna nadmuchana analiza tego nie zmieni.
Nie uważam się za lepszego od Ciebie, ponieważ Cię nie znam. Ludzie powyżej prawdopodobnie też nie. Filmweb jest od wyrażania opinii na temat filmów, które oglądamy. Takie tendencyjne komentarze, aż wymagają odpowiedzi.
Napisz o czym jest ten film według Ciebie. Ponieważ też nie zdołałeś dosłownie napisać o czym jest, ani obronić postawionej przez siebie tezy.
No, jest o tym, że wielki detektyw rozwiązał sprawę po minucie, ale stwierdził, że to za łatwe więc musi być inna odpowiedź. Po czym zleceniodawcę puszcza wolno wystawiając na ją zabujcy... by ostatecznie skwitować,. że całe dochodzenie było głupie.
Właśnie ten film ma dosłownie tą fabułę.
Film udaje wysoce inteligentny i tuszuje to stylem kręcenia, wali "symbolika" by się okazało na końcu, że wszystko było głupie. I mówi to wprost protagonista, który sam siebie oszukał, robiąc z siebie osobę z co najwyżej z przerośniętym ego, za co oczywiście jest krytykowany główny zły produkcji.
Wszystko było proste, bohaterowie to banda ludzi o najniższych instynktach, spełniając po kolei drabinkę poprawności politycznej, gdzie najgorszymi ludźmi są biali faceci a im bardziej jest tego przeciwieństwo tym świętszą jest dana postać.
Dochodzenie tu nie istnieje, bo cały czas film wrzuca nieistniejące sceny, by potem tłumaczyć się tym, że czegoś ktoś nie zauważył lub źle pamiętał.
Mamy pokazówkę zepsutych ludzi, by widzowie uważający się za moralnych i mądrych, mogli ich wyśmiać i pokazać palcem, czując się moralnie lepszymi.
O czym jeszcze? A samo śledztwo. Polegające na tym, że główny detektyw jak na początku przestrzelił, tak potem co nie pomyśli to ma racje, choć nie, głupsze było to, jak parodiowano przed nosem zabójcy dowodem, którego mimo lat nie zniszczył.
A może powtarzanie strzelb Czechowa, co potem zauważono i zachwalają, jaki ten film inteligentny.
Wszystko to oczywiście jest nic nie warte, gdyż ludzie, którzy sami zachwalają tą produkcje, nie są w stanie wytłumaczyć, na czym polega geniusz tego filmu dochodząc tym samym do samozaprzeczeń, w których o geniuszu ma świadczyć głupota, o rozbudowaniu postaci ma świadczyć ich małostkowość oraz o fabuła którą bronią tylko wizualia.