Patos amerykańskich filmów przy tej pretensjonalności, teatralności, afektacji, egzaltacji to naprawdę nic. Nie do zniesienia było oglądane tego.
W warstwie fabularnej nie wyróżnia się niczym od setek lepszych filmów od przeżywaniu powojennej traumy. Jedyna wartość to sprzeciw wobec kamikaze.
histeryzujecie towarzyszko bo zabrakło wam w filmie "uciśnionych" abduli i mokabe za płotem?
Nietrafiona diagnoza. Co Ci się w tym aż tak podobało? Naprawdę jestem ciekawa, bo szczerze - nie rozumiem tych zachwytów.
Mam rozumieć, że Ty nigdy nie oglądałaś japońskiego kina? Nie znasz klasyków choćby Kurosawy? Nie wiesz, że ta egzaltacja/afektacja i tym podobne to nieodłączna część japońskiej kinematografii? Coś jak w polskim kinie rzucanie bluzgami zamiast przecinków. Poza tym, ten film to tylko i aż kapitalnie zrobione widowisko, z jednej strony wpisujące się w klasyczne motywy serii o Godzilli, z drugiej z zaskakująco angażującą (nawet jeśli z podaną z patosem) historią o powojennej traumie i krytyce japońskiej tradycji nieszanującej ludzkiego życia. Wszystko to ma świetne tempo, parę niezłych zwrotów akcji, wizualnie robi potężne wrażenie, choć budżet tego to jakieś 10 procent tego co robią (obecnie gorzej) Amerykanie. Mam wrażenie jakbyś oceniała ten film przez pryzmat jakiegoś ambitnego dramatu, podczas gdy to przecież widowiskowe kino popcornowe z fabułą mimo wszystko o wiele lepszą niż ten gatunek tego wymaga.
Oczywiście, że oglądam japońskie kino. Bardzo doceniam Kobietę z wydm. A ten film wizualnie nie robi na mnie żadnego wrażenia. I tak. Masz rację to kino popcornowe. Dlatego taka ocena.
No to skoro nie rozumiesz zachwytów to wytłumaczyłem - oceniający to ludzie, w tym dziennikarze ,oceniali w obrębie gatunku kina rozrywkowego i popcornowego i reguł w nim obowiązujących. Jak rozumiem dla Ciebie od razu z góry oznacza to pewien poziom degradacji względem rzeczy bardziej ambitnych. Masz do tego oczywiste prawo. Mam wrażenie, że gustujesz właściwie jedynie w produkcjach arthouse'owych, czasem nawet pretensjonalnych jak patrzę na Twoje oceny, co dla mnie w sumie zawsze było jakimś tam samoograniczaniem, no ale nie ma co na siłę nic robić. Tym niemniej nie wiem czego spodziewałaś się siadając do oglądania filmu pod tytułem Godzilla ;) Ja z kolei mógłbym się podobnie zdziwić widząc Twoje oceny 10/10 dla potwornego filmu Biedne istoty albo dla Ostatniej rodziny.
Czasami oglądam jednak popcornowe kino, chociaż tak jak słusznie zauważyłeś niezbyt w nim gustuję. I zdaję sobie sprawę, że każdy gatunek ma swoje prawa. I na przykład takie Mission: Impossible, czy RRR oceniłam na 6 chyba. Nie daję więc ocen "z definicji". Ale film musi cokolwiek reprezentować. W każdym razie dziękuję za konstruktywną wypowiedź.
Łoł, 6 dla RRR to z kolei jak dla mnie też bardzo hojna ocena, ten film jest potwornie kiczowaty i kompletnie przesadzony :) Ale trafnie widzę oceniłem Twoje gusta. Może jeszcze kiedyś docenisz prostotę i bezpretensjonalność paru bardziej rozrywkowych filmów i niektóre z nich postawisz w swoim topie wszech czasów ;) I piszę to jako osoba uwielbiająca każdy rodzaj kina i widząca w każdym gatunku jakąś wartość i wielkość o ile dana rzecz jest pod jakimś względem wybitna. Jak idziesz na musical to siłą rzeczy nie spodziewasz się psychologii postaci rodem z Bergmana i fabuły na poziomie Paula Thomasa Andersona. Tak samo jak się idzie na film o Godzilli czy inne widowisko, po którym oczekuje się głównie widowiska. Są przypadki, w których fabuła stanowi budulec, ale niekoniecznie jest rzeczą najważniejszą. Czego innego oczekujesz od twórczości Da Vinciego, czego innego od Picassa a czego innego od Warhola. A trudno mieć pretensje, że Picasso nie maluje tak pięknym klasycznym stylem jak Da Vinci, albo że Da Vinci jest za mało abstrakcyjny. Natomiast jeśli dla Ciebie fabuła i psychologia postaci zawsze musi być w centrum i jeszcze oczekujesz artystycznego i intelektualnego spełnienia to chyba najlepiej będzie jak po prostu będziesz omijać takie filmy. Tym niemniej raz jeszcze po cichu mam nadzieję, że może kiedyś otworzysz się bardziej na ten typ kina bo potrafi ono dać masę frajdy. Będę obstawał przy tym, że to było od początku pierwotnym przeznaczeniem kina, obrazy ruchome, fantastyczne opowieści, których nie zobaczy się nigdzie indziej. Wspaniale napisane komedie i dramaty można w końcu opisać w książkach czy pokazać w teatrze. No, ale nic na siłę. Pozdrawiam.
tego słowa mi brakowało na określenie japońskiego aktorska i japońskiej ekspresji w ogóle - to jest właśnie dokładnie histeryczne. też tego nie mogę znieść i stąd nigdy mi japońskie kino nie weszło, ani żadne anime i inne takie. cięzko się to przyswaja.
To jest film nakręcony przez Japończyków dla Japończyków, jeżeli ktoś tego nie rozumie, to ma za dużo progresywnej poprawności politycznej w czajniku
Zgodnie z twoją filozofią - po prostu nie jest Japończykiem. I z tym się zgadzam. Ale co do tego ma poprawność polityczna?
To że przesłania ci rozum i przez nią nie potrafisz zrozumieć setek rzeczy, w tym innych kultur (jak ci to mówi jeden gośc, to może kłamie, ale jak ci to mówi setna osoba, to może najwyższy czas zastanowić się nad samym sobą).
Jak oglądasz czasem teatr, to powinieneś rozumieć na czym polega abstrakcja. I że np. w danej scenie nie chodzi o to jak realistycznie wygląda kłótnia, ale że ma miejsce kłótnia (co ma znaczenie dla budowanego przesłania).
Japończycy to ogólnie skryty, do poziomu chorobliwości, naród. Na co dzień nie umieją wyrażać emocji. Przyjmij do wiadomości, że tam np. jeden gość powołał fundację i odnosi wielkie sukcesy, która uczy pary chociażby trzymania się za rękę, czy powiedzenia że "się kocha". Ponadto naród który nadal posługuje się w wysokim stopniu gestem i rytuałem społecznym, a więc teatralnością. Spójrz na to od tej strony i spróbuj pojąć, że stąd w sztuce bywają abstrakcyjni.
Te "histeryczne" ekspresje to po prostu abstrakcyjne oznaczenia pewnych emocji, które masz przyjąc do wiadomości. I zrozumieć ich emocjonalny ciąg. Coś jak to że w kreskówkach ktoś ze złości robi się cały czerwony. Każdy rozumie że w rzeczywistości tak to nie wygląda, ale rozumie też co to oznacza.
Podkreślające zresztą właśnie trudnośc jaką Japończycy mają żeby powiedzieć i przekazać coś wprost. Podkreślające to że tłumią w sobie emocje, bo tego całe życie są uczeni. Jak widzisz na ekranie może te emocje są egzaltowane, ale jednocześnie niemal nigdy nie są wprost, w szczególności w przupadku głównego bohatera. On nie potrafi stale wyrazić tego co chciałby wyrazić. Nie rozumie sam siebie. NIe umie sam z sobą się pogodzić.
Przyjmij też do wiadomości, że w Japonii honor, to czy dopełniłeś swoich społecznych obowiązków, to jak widzą cię inni, jak zachowałeś się kiedy od ciebie czegoś wymagano, wszystkie te rzeczy są wciąż skrajnie ważne. A były tym bardziej - do poziomu skrajnego fanatyzmu - w czasie II Wojny Światowej. To tak żeby chociażby zrozumieć rozdarcie głównego bohatera.
Zresztą polecam przeczytać Lorda Jima Conrada. Może jakaś klepka w głowie ci się w końcu odhaczy (np. dotycząca tego że nie wszyscy żyją we współczesnej dekadenckiej mentalności zachodniej).
---------------
To powiedziawszy owszem, film w przypadku niektórych postaci popada niestety w karykaturę, ale cóż, nigdzie nie napisałem że to jest arcydzieło. Po prostu blockbuster od którego - ze względu na głębię emocji, ciekawie przedstawione relacje międzyludzkie i trójwymiarowość najważniejszych postaci - zachodnie kino rozrywkowe wszechobecnej papki może się dużo nauczyć.
I imho znacznie lepszy - a podobny w nastrojowości - film wojenny niż np. skrajnie przereklamowana Dunkierka, mimo że teoretycznie film o zmutowanym jaszczurze (który stanowi tu wyłacznie symbol ludzkich demonów - bomby jądrowej, ale także właśnie walki wewnętrznej z samym sobą).
Dziękuję za tak długi komentarz i pouczenia. Wyobraź sobie, że obejrzałam wiele japońskich filmów i wysoko je oceniałam (Kobieta z wydm, Monster, Perfect days, W pętli ryzyka i fantazji itd., itp.) Japońska kultura nie jest mi obca, ale nie będę się zachwycać czymś, co na zachwyt moim zdaniem absolutnie nie zasługuje. Pozwól, że zachowam swoje własne kryteria czym jest dobre, mądre i wartościowe kino. Bo to nie jest.
Zauważyłaś może że to blockbuster, bo chyba nie bardzo (zestawiasz to z zupełnie innym gatunkiem kina)? Ty nie masz żadnych kryteriów co to jest dobre, mądre i wartościowe kino - poza jednym: co powiedzą twoi ulubieni skrajnie lewicowi krytycy na zachodzie i co będziesz mogła przegdakać na filmweb słowo w słowo. Przecież to widać w każdej twojej wypowiedzi. To jest już tak oczywiste, że aż śmieszne! Ja nawet się zastanawiam czy ty w ogóle te filmy oglądasz! Jak tylko widzę twojego posta to już mam uczulenie!
I nikt ci nie każe się niczym zachwycać. Ale może warto docenić że blockbuster ma pewną treść, głębię i trójwymiarowe postaci (przynajmniej główne). A z potwora tworzy symbolikę, a nie okazję do fajerwerków.
Jeden z recenzentów na tym portalu trafnie porównał ten film do Dunkierki (bo to jest wbrew pozorom skrajnie bliski tematycznie i ekspresyjnie Dunkierce film). No otóż właśnie ten film ma znacznie głębszą treść niż totalnie przereklamowana Dunkierka, którą - o ile pamięć mnie nie myli - podniecałaś się jak dziecko. Mimo że Dunkierka to kiepski, bo właśnie całkowicie fałszywy, a może raczej pusty emocjonalnie, film. Film w dodatku z zapędami na artyzm (który w nim realnie nie istnieje), a tutaj masz japońskiego blockbustera która zjada go na śniadanie za 15 milionów USD kosztów produkcji.
Co do gry aktorskiej - patrz na tą małą dziewczynkę. Jak ona zagrała.
No i co? Obrażanie kogoś uważasz za dobry sposób na zachęcenie go do zmiany stanowiska i opinii? Dunkierka mnie nie zachwyciła. Uważam, że to ogólnie niezły film, który miał inny pomysł na przedstawienie wojny i strachu zwykłych żołnierzy, ale emocji nie poczułam.
"No i co? Obrażanie kogoś (...)"
Obrażania tam nie widzę. Prędzej obnażanie. Aż tak towarzyszkę boli, że kolejny filmwebowicz ją rozkminił?;>
PS Swoją drogą, to opisał twoje zachowanie lepiej, niż ty ten film.
Jestem tak daleki od poprawności politycznej jak chyba tylko można być, ale film mi się zdecydowanie nie podobał. Przy okazji nie rozumiem ludzi którzy wrzucają innych do jednego (dowolnego) worka na podstawie tego że film im się nie podoba, to chyba słabe kryterium do szufladkowania ludzi.
Filmweb znam od jego początków, to że mam nowe konto to dłuższa historia, ale nie o tym... Gdy rozmawiam tu na temat filmu, to rozmawiam o filmie, mało mnie interesuje to czy jakie poglądy osoba, poza jej poglądem na film. Wolę gdy rozmowy tu się toczą o filmie a nie o poglądach politycznych. Mam swoje dość radykalne, ale nie przeszkadza mi to w rozmowie na temat filmu z osobą o dowolnych poglądach.
Ale właśnie o to chodzi, że Agatonik to jest taka osoba, która bardzo mocno uzależnia swoją ocenę dla filmu od tego, czy jest zgodny z jej poglądami politycznymi. Generalnie ta laska, to chodzący mem.
Co to za nagonka na Agatonik? Przecież ma prawo lubić takie, a nie inne filmy... Np. zupełnie nie zgadzam się z nią w kwestii Wszystko, wszędzie, naraz, ale akurat w przypadku Godzilli całkowicie się identyfikuję z jej opinią. Dawno nie czułem takiej żenady podczas oglądania filmu, a zaznaczam że lubię fabularne kino japońskie, anime oraz mangę.
Przecież chyba wyraźnie napisałem o co mi chodzi, więc nie wiem czego nie zrozumiałeś. Nie mam nic do osób, które oceniają inaczej filmy niż ja, natomiast mam dużo do osób, które oceniają filmy pod względem tego, czy są zgodne ze światopoglądem, który dana osoba reprezentuje. I tak np. każdy polski film, nazwijmy to "patriotyczny", czyli chwalący nas kraj, będzie miał przewalone u Agatonik, bo jej lewicowa głowa od razu się gotuje, jak się dobrze mówi o Polsce. I choćby film był naprawdę dobry, to wyżej niż 5/10 u niej nie podskoczy.
Ok, ja tak dobrze nie znam preferencji Agatonik. Chociaż w kontekście Godzilli brzmi to osobliwie, ale mniejsza z tym. Jedna kwestia mnie zaciekawiła - mógłbyś podać przykład filmu patriotycznego, który według ciebie jest dobry? Pytam poważnie i bez ironii.
"Potop", "Braveheart", "Czas honoru"... pierwsze co my przyszło do głowy w parę sekund.
Dziękuję, Potop i Braveheart to są dobre filmy, podoba mi się, że rozszerzasz pojęcie patriotyzmu poza Polskę, to jest podejście inkluzywne! A co powiesz na Kolumbów?
gdy amerykanie robią takie filmy dla amerykanów to ich jebiemy... Jeszcze ta całkiem niepotrzebna scena że akiko (czy jak tam się nazywała ta Matka) przeżywa
Agatonik jak zwykle na topie. Chwali modną chałturę zwalcza dobre kino. I jak zwykle niczego nie rozumie. Chociaż szokujące że tym razem nie gdacze słowo w słowo jak większość krytyków. Ale to pewnie dlatego że skrajnie zlewaczali krytycy są tu tym razem w opozycji (filmu nie lubią).
A już myślałam, że w swoim braku zachwytu tym "arcydziełem" jestem całkowicie osamotniona. Pozdrawiam:-)
nie jestes nie jestes , jest wiecej osob ktore draznia dzike wrzaski i rozdarta nienaturalnie geba na ekranie . Pewnie taka " gra" to domena japonskiej klasy B. Cóz - co kraj to obyczaj.
W koncu sa japonskie filmy gdzie postacie nie zachowuja sie jak pawiany w panice
Gdyby nie to i ta dosc toporna Godzila to bylby lepszy , choc i tak to film dla 12 latków . Az mi troche glupio ze to ogladalem ale tyle bylo zachwytów ze wlaczylem
Nie jesteś jedyna ale widzę że niektórym przeszkadza odmienność w ocenach nie każdemu musi podobać się to samo ale cóż nie każdy to rozumie i dlatego później próbują rozpętać g*wno burze
"Nie do zniesienia było oglądane tego."
To po co oglądaliście? Jesteście jakąś masochistką, towarzyszko?;>