Patos amerykańskich filmów przy tej pretensjonalności, teatralności, afektacji, egzaltacji to naprawdę nic. Nie do zniesienia było oglądane tego.
W warstwie fabularnej nie wyróżnia się niczym od setek lepszych filmów od przeżywaniu powojennej traumy. Jedyna wartość to sprzeciw wobec kamikaze.
Dokładnie tak. Nie rozumiem tych histerycznych zachwytów nad filmem. Aktorstwo nędzne, efekty niespecjalne, no... ale nie amerykański to trzeba wysoko oceniać.
Ale jakby wsadzili z dwóch gejów, to już bo było 7/10, co? :D Towarzyszka Agatonik zawsze na posterunku! :D
Ale się nakręciłeś w tym wątku. Dziś taką samą masz energię ? Właśnie w TV leciało. Zmieniam z 9 ściągniętej po premierze na 10 po obejrzeniu razem z super ojcem. Najlepsza Godzilla. Co mi się podobało ? Nie tłumaczę się obcym. Pozdrawiam :)
Dokładnie tak, patetyczny wysryw histerycznych groteskowych bohaterów, Azjaci grać nie potrafią w większości przypadków i ta powaga, że aż idzie się że śmiechu turlać
Akurat teatralność i egzaltacja jest dla mnie OK, występuje także u Kurosawy, ale pretensjonalność i patos Godzilli jest nie do zniesienia, więc w sumie się zgadzam.
Tak, tylko Kurosawa kręcił filmy w czasach, gdy ten typ aktorstwa był dość powszechny także w kinie amerykańskim czy europejskim. W jego filmach to miało nawet jakieś uzasadnienie poprzez głębię, jaką nadawał swoim bohaterom i opowiadanym historiom. A to?
No tak, w przypadku Godzilli wypada to dość żałośnie. Naprawdę, jeśli chodzi o tego typu filmy, to nawet Emmerich wypada lepiej, i w pewnych sytuacjach jestem nawet w stanie przebrnąć przez niektóre jego dzieła :)
Nie wiem dlaczego w przypadku Godzilli jakiekolwiek emocje mogłyby być wyolbrzymione. Faktycznym stanem fabularnym jest atak potwora, który przynosi śmierć masową w dosłownym znaczeniu. W wielu amerykańskich filmach akcji pomija się fakt skali ofiar, które są traktowane jak NPCety. Japońska Godzilla (Gojira), która jest bardziej oryginalna od amerykańskiej jest symbolem nuklearnego skażenia jakiego amerykanie dokonali na terenach Japonii (dlatego m.in. Godzilla wychodzi z wody). Amerykańska Godzilla, która stanowi przeciwwagę jest przedstawiona, jako stworzenie które tak naprawdę jest po stronie ludzi i chroni nas wszystkich przed zewnętrznym zagrożeniem. Obie wersje mi się dobrze ogląda ponieważ obie przedstawiają Godzillę jako coś wielkiego, coś czego nie można kontrolować w stu procentach i coś co ewoluuje. Od japońskiej powinniśmy czuć strach i niepokój, a ten film doskonale to spełnia. Mówiąc, krótko Godzilla jest przerażająca. Natomiast jeśli chodzi o amerykańską to tutaj dochodzą takie elementy jak podziw i szacunek. Amerykańskie produkcje robią to dobrze. Zauważalny jest również dystans do całej sytuacji w kontraście do japońskiej, która jest traktowana bardziej osobiście. Oprócz tego obie wersje koncentrują się na pobudzaniu wyobraźni oraz stawiają na akcję, która jest dobrze przedstawiona i dlatego nawet dla niej samej warto zobaczyć te filmy. Myślę, że złe nastawienie potrafi popsuć każdy film. Polecam obejrzeć jeśli jeszcze nie widziałaś amerykańskie najnowsze produkcje (m. in. Król potworów 2019) oraz japońskie (np. Shin Gojira 2016), ale z dobrym nastawieniem ponieważ wielka szkoda jest wymagać od filmów czegoś kompletnie innego niż to na czym się koncentrowały i miały się koncentrować. Pozdrawiam.