Czy ktoś kiedyś zastanawiał się jak były kręcone sceny ze zwierzętami? Dwie w szczególności.
1) Kilkuminutowa scena, w której 2 konie chcą się zagryźć. Bardzo dokładnie sfilmowana i brutalna.
2) Scena wybijania sfory psów. Jest w niej, wydaje mi się, kilkanascie(!!!) ujęć gdzie widać psa trafionego kulą. (np. pies biegnie i trafiony robi kilka koziołków, nie rusza się)
Nie mam zbyt wielu pomysłów (a w zasadzie żadnego) jak to nakręcić bez krzywdzenia zwierząt. Może ktoś mnie wyprowadzi z błędu? Ja mam dość liberalne podejście do traktowania zwierząt, ale tutaj... Przez drugą połowę filmu o niczym innym nie myślałam. Poszperam jeszcze w angielskim Google...
Chyba oglądałyśmy film w tym samym miejscu :)
Cieszę się, że ktoś jeszcze zwrócił uwagę na ten aspekt. Już przy walce ogierów wydawało mi się, że scena jest zbyt długa i dynamiczna, żeby w latach 70-tych móc nakręcić ją bezstresowo dla zwierząt (a przede wszystkim - bez krzywdy). O ile scena ze źrebakiem jest dość naturalna, to polowanie na psy sprawiło, że przestałam patrzeć na ekran. Nie pozostawiła widzowi pola do domysłów, była brutalna i dosłowna.