Witam, chce sie wkrotce wziasc za ksiazke, jednak zastanawia mnie jedna rzecz i chcialbym wiedziec o tym zanim zaczne czytac.
Jak wiadomo, Orson Scott Card jest homofobem, moje pytanie brzmi, czy jest, a jesli tak to czy duzo, w tej ksiazce homofobia?
Nie ma. Znam serie "Gra Endera" oraz "Powrót do domu" i nigdzie nie widzę homofobii, chociaż homoseksualnych relacji też nie pamiętam. Zresztą najważniejszym przekazem całej trylogii Endera jest to, że musimy dążyć do zrozumienia i akceptacji "innych"- w książce gatunków - w życiu ras, wyznań, orientacji...
Film słaby, nudny, infantylny, niespójny.
trafna uwaga w stronę Szweda... (wtf Skandynawia??? wikingowie się w grobach przewracają).
Natomiast mnie zastanawia dlaczego Ty, czytając książki, masz taką słabą ortografię? Jeszcze brak polskich znaków... Kiepsko, naprawdę kiepsko. Przepraszam, że piszę nie na temat i się czepiam, ale naprawdę mnie to zaintrygowało ;)
Po 1 - Mieszkam w szwecji.
Po 2 - Czytam po angielsku i szwedzku, zadko po polsku
Po 3 - Na stacjonarnym kompie mam polskie znaki, ale czasem nie chce mi sie zmieniac, a na szkolnym nie mam i nie wiem jak zrobic.
skoro więc czytasz po "szwedzku" (sic!) to dyskutuj sobie po "szwedzku" na szwedzkich forach, a polskiego języka nie kalecz
Czyzby zwolennik cenzury sie odezwal? Czy zagorzaly ksenofob zakazujacy obcokrajowcom uzywac polskiego jezyka bo, nie daj Boze, beda go kaleczyc? A moze zazdrosc, ze tylko jeden jezyk znasz i literatura szwedzka, czytana w oryginale, nigdy nie bedzie Ci dostepna? Wiec zgnoic, skopac kogos kto ma szersze horyzonty! Krucjata w obronie jezyka!
Wstyd przynosisz swojemu narodowi, obywatelu.
:)
Po prostu radze zachowac proporcje. Jesli chlopak wyjasnil dlaczego nie pisze poprawnie i nie jest to arognacja, to ja mu odpuszczam.
Sama polskich znakow zainstalowac nie moge i nie uwazam, ze mialby byc to powod do wypisania sie z filmwebu.
jest różnica pomiędzy nieużywaniem polskich znaków (zdarza się) a robieniem potężnych byków ortograficznych w stylu "żadko" i tłumaczeniem się, że to przez to, że "mało czytam po polsku a więcej po szwedzku"
a ty skoro chodzisz w butach to pewnie jesteś super szewcem :D
od czytania poprawna pisownia... to zrewolucjonizuje nauczanie ortografii
Yyy... Powiedz mi, że widząc poprawnie zapisane słowa po kilkaset razy, nie jesteś w stanie zapamiętać ich pisowni a u znam Cię za idiotę. Poważnie.
Powiedz mi, że widząc tyle hitów w kinie nie potrafisz sam zdobyć żadnego Oskara, a uznam Cię za idiotę. Poważnie.
Właściwie to nie musisz już mówić...:)
Twoja logika mnie powala. Zresztą skąd wiesz, że nie potrafię? Nigdy nie próbowałem, chcesz dać mi szansę?
Tak się składa że to TWOJA logika, a ja jedynie wykazałam jej absurd :). Gdyby było tak jak twierdzisz(tworzenie nawyków poprzez bierny odbiór), to wystarczyłoby na lekcjach angielskiego oglądać filmy z napisami by w ciągu kilku lat nauczyć się w nim mówić i pisać. Jak jest, każdy wie.
Idąc dalej - obserwując grę w szachy zostałeś arcymistrzem, oglądając teledyski i słuchając muzyki opanowałeś grę na instrumencie, a czytając książki wzrosło ci IQ.
Ja rozumiem, że kiedy byleś w wieku 8 lat pani polonistka sprzedała ci tekst Pestalozziego: "Jak ktoś dużo czyta to nie robi błędów w pisowni" no ale kolportowanie w XXI wieku osiemnastowiecznych bredni i wiara w nie to lekki blamaż.
PS
Nie ma sensu dawać ci szansy skoro ty to POTRAFISZ, bo widziałeś tyle dobrych filmów.
Więc widocznie jestem jakimś geniuszem, ponieważ sporo czytam (nie książek bo ich nie lubię) i głównie dzięki temu nauczyłem się ortografii. Do tego jest dokładnie tak jak piszesz z tymi filmami i grami, dzięki nim poznałem mnóstwo słówek, które dawały mi przewagę na lekcjach mimo, że nigdy nie opanowałem czasów itp. itd. (z czystego lenistwa).
Czytając ZAPAMIĘTUJESZ słowa, bo niby jakbyś się inaczej uczył? Mógłbyś użyć jedynie wzroku lub słuchu, ewentualnie własnoręczne pisania każdego słowa jakie przeczytasz. Tak samo jak jedziesz do innego kraju, słuchasz rozmów innych, zaczynasz kojarzyć słowa z przedmiotami, czynnościami itp. w ten sposób UCZYSZ SIĘ JĘZYKA (trochę odszedłem od tematu, ale mechanika jest ta sama). Tak przecież uczą się dzieci, nie chodzą do szkoły języka polskiego :) Pewnie Ty znasz wszystkie możliwe reguły pisowni skoro wiesz jak poprawnie pisać słowa, których użyłeś :)
Jeśli nie jesteś w stanie tego ogarnąć i potrafisz tylko podawać bezsensowne przykłady, to skończ tą idiotyczną dyskusję.
PS. Dziękuję, że uświadomiłeś mi, jakim geniuszem jestem.
"uświadomiłeś"? Popracuj jeszcze geniuszu nad rozpoznawaniem rodzaju gramatycznego i masz szansę na gimnazjum(o operowaniu biernym i czynnym nie będę pisać, bo nie zrozumiesz).
"Panie"? Masz downa? Genialny inaczej?
W 5 klasie podstawówki na lekcjach polskiego pani ci wytłumaczy co to jest rodzaj gramatyczny i kiedy go stosujemy.
Ooo widzisz... Faktycznie, przepraszam. Jakoś tak z automatu założyłem, że jesteś facetem i nawet nie zwróciłem uwagi na nick czy rodzaj wypowiedzi. Cały czas odnoszę się do Ciebie jak do mężczyzny a Ty dopiero teraz zauważyłaś? Pewnie mamy ten sam rodzaj downa :)
No cóż, skoro jesteś kobietą to tym bardziej zakończę z Tobą dyskusję. Nie dość, że nie potrafisz dobrze uargumentować swojego zdania to zmieniasz temat - szkoda czasu.
Jak opanujesz sztukę czytania to zrozumiesz argumentację, a na razie korzystaj z ferii.
http://media.tumblr.com/b200cf11da03c5fb0a57ebc86e1f29fd/tumblr_inline_mrwhqtavE n1qz4rgp.gif
' i głównie dzięki temu nauczyłem się ortografii'
Szkoda, że zapomniałeś o interpunkcji.
Geniuszu.
Według twojej zasady od czytania dużej ilości książek powinien sam nauczyć się je pisać. Tu chodzi o coś innego - to tak jakbyś po zobaczeniu tylu hitów w kinie nauczył się rozpoznawać dobrą grę aktorską.
Pisanie to czynność odruchowa nabyta - a łuk odruchowy nie powstaje od czytania, obserwacji, słuchania etc. Jeśli ktoś upiera się, pomimo dostępu do literatury fachowej w necie, że dzięki czytaniu nabywa się umiejętność prawidłowego pisania lub mówienia, to jest po prostu niedouczonym idiotą i takich ludzi trzeba unikać w życiu.
Nie to jak być dobrym z wykazywaniu cudzych absurdów zawsze pokazując drugi koniec kija. Pamiętaj że twój też ma dwa końce i na moje to robisz tu za trefnisia. Mieli oni dar zamieniania wszystkiego co poważne i poprzedzone przemyśleniami w groteskę. Twoje gagi są skrajne i naciągane. Jednak w późniejszym etapie dyskusji dałaś się wciągnąć w osobiste przytyki to jest maksymalnie żałosne biorąc pod uwagę to jak starasz się wywyższać. Gdybyś była ponad nim to rozmowę zakończyła byś jednym solidnym komentarzem.
Najbardziej zniesmacza mnie fakt, że poważne stwierdzenia komentujesz totalnie idiotycznymi porównaniami. Na przykład oczytanie do rzemiosła obuwniczego albo nakłaniasz Kowalskiego do nakręcenia filmu o 100 milionowym budżecie...
Poziom twoich wypowiedzi paradoksalnie do całej konwersacji jest właśnie na poziomie gimnazjum lub lepiej - na poziomie 50 letniej sprzątaczki, której mąż zakładał homonto aby orała pole za czasów prl'u. Mianowicie w twoich wypowiedziach brakuje zrozumienia osoby z którą rozmawiasz. Stalowy subiektywizm i ignorancja, no ale cóż, przynajmniej umiesz klepać kosy.
Nie pamiętam PRL-u, ale skoro zgadzasz się, że teza boloyoo jest absurdalna, to daruję sobie polemikę. :)
No jak to? Sam pieprzysz 3po3 - "Nie (ma??) to jak być dobrym z wykazywaniu cudzych absurdów zawsze pokazując drugi koniec kija."
Pisanie jest czynnością zautomatyzowaną, wykonywaną przy minimalnej uwadze świadomości, oraz koncentracji na polu wewnętrznym. Powstaje na zasadzie odruchu wyuczonego w wyniku analizy, syntezy i czynności powtórzeniowych wzorca. Nigdy nikt jeszcze na świecie nie nauczył się pisać i mówić czytając, tak jak nikt jeszcze nie nauczył się grac w piłkę nożną oglądając mecze.
A czy ten koleś dopiero uczy się pisać? Na moje oko to pisze już dosyć długo. Wszyscy piszemy do ciebie o czymś zupełnie innym, a ty robisz z siebie pośmiewisko.
"Pisanie jest czynnością zautomatyzowaną, wykonywaną przy minimalnej uwadze świadomości". No chyba u ciebie na tej płaszczyźnie zachodzą procesy myślowe.
Z takich jak wy można kręcić tylko bekę i ściągać podatki.
Skoro tak jak boloyoo uważasz, że można opanować prawidłowo sztukę pisania "dużo czytając", to powodzenia w realizacji aspiracji bycia forumowym idiotą.
Nie. Ja z tych, którzy nie potrafią ogarnąć, jak możesz nie rozumieć, iż częste patrzenie na dane wyrazy utrwala Ci ich obraz, a co za tym idzie ich poprawną pisownię.
Człowieku... Litości.
Zadajcie sobie jakiś trud kiedyś i poczytajcie coś na ten temat, zamiast powielać te same głupoty. Proponuję: "Wybrane metody glottodydaktyki." 1980 WUŚ, albo "Errors as indications of the development of interlanguage". 1979 też WUŚ
Są ludzie, którzy w ogóle nic nie czytają oprócz napisów w reklamach, a wygrywają olimpiady językowe i dyktanda.
Jeśli w wieku 8 lat nauczyłeś się pisać "ktury" to nie ma znaczenia ile książek przeczytasz - zawsze pisząc odruchowo ten wyraz napiszesz "U' - aby napisać "ó" musisz przenieść uwagę z pola zewnętrznego, a pole wewnętrzne. Innymi słowy musisz zastanawiać się nie tylko CO napisać, ale też JAK napisać - tak jak jest to u dysortografików.
Weź to na zdrowy rozum: jeśli całe życie oglądasz angielskojęzyczne filmy, to będziesz potrafił mówić w tym języku? Jeżeli będziesz swobodnie czytać po chińsku, to będziesz wstanie pisać na chińskojęzycznych czatach? NIE
Tutaj nie ma co kombinować bo te kwestie rozkminili jeszcze przed naszymi narodzinami.
Mnie zastanawia coś innego - dlaczego na forach mężczyźni(kobiet to nie dotyczy) nie zwracają uwagę na pleć interlokutora. Problemy z końcówkami? Pewnie ktoś zrobi z tego doktorat.
Wybacz zatem, że nie napisałem "urwałaś". Nie miałem pojęcia jakiej jesteś płci, a pisząc "człowiek" automatycznie przyjąłem taką a nie inną końcówkę czasownika.
Jasne, rozumiem Twojej argumenty. Pomijając jednak fakt, że według mnie Twoje analogie są poniekąd nietrafne, nie uważam, że czytając i tylko czytając nauczymy się perfeklcyjnie ortografii, tak samo jak i nie uważam, że trzeba wciąż czytać, aby pisać bezbłędnie. Chodzi mi tylko o to, że mnóstwo rzeczy utrwala nam się wzrokowo, czasami bezwiednie, a czasami w pełni świadomie, a zatem czytanie tylko pomoże w utrwaleniu zasad ortogofrafii. Podkreślam, pomoże. Ty natomiast totalnie odsuwasz na bok tę kwestię, praktycznie dając do zrozumienie, że ilość czytania nic nie zmienia. a to niestety nie jest prawda. Samemu zauważam, jak poprzez czytanie czasami zwrócę uwagę na sposób w jaki jest napisane dane słowo, a od tego już niewielki krok, aby je zapamiętać. Dodatkowo praktycznie całą swoją edukację opierałem ucząc się wzrokowo, zapamiętując obrazy, rozumiejąc analogie itd., jakoś pozwoliło mi to zdobyć tytuł mgr., zatem wciąż będę bronił zdania, ze czytanie, częste skupianie wzroku na danych wyrazach, pozwala nam łatwiej te wyrazy zapamiętać.
Wracając do Twych analogii. Przecież one są bzdurne i totalnie nie pasujące do kontekstu. Oglądając filmy anglojęzyczne (nie znając angielskiego), słuchamy lektora, albo czytamy napisy, więc w ogole sie nie skupiamy na angielski. Czytając natomiast skupiamy wzrok na slowach, ktore są przed nami. Tutaj nikt nie mówi, że dużo czytając nauczymy się pisać piękne powieści. Chodzi tylko o to, że czytając wzrokowo potrafimy zapamiętać sposób pisania wyrazów, a dzięki temu później, kiedy próbujemy napisać pare zdań przypomnieć to sobie (świadomie, bądź nie). Tak samo jak wzrokowo zapamiętałeś kolor na logo pepsi i coca-coli, tak samo wzroko zapamiętasz kreseczkę nad ó w słowie "który".
Zresztą o czym ja z Tobą dyskutuje. W jaki sposób niby nauczyłaś się poprawnie pisać? Mama, bądź pani w w podstawówce uczyły Cię każdego słowa po kolei? Otóż nie .. dowiadywałaś się jak się pisze dane słowo zauważając je w różnych miejscach. Potem ew. miałaś problem z niektórymi i wówczas sprawdzałaś w słowniku, bądź prosiłaś o radę. Każdy z nas tak miał. Nie inaczej.
Poprawie pisać po polsku nauczyłam się PISZĄC PO POLSKU. Nie istnieje INNY sposób.
"Jasne, rozumiem Twojej argumenty." - w świetle dalszej twojej wypowiedzi jest jasne, że nie rozumiesz.
Odruchy nie "utrwalają się" wzrokowo. Było by fajnie, ale tak nie jest. Analogie są trafne, natomiast fakt, że ich sens wymyka się waszemu pojmowaniu, to już zupełnie inna sprawa i o czymś to zresztą świadczy. To że "pomagają" to również zupełnie inna sprawa. Wiele rzeczy może "pomagać" np. kij i marchewka, nie mniej zasada powstawania, utrwalania i działania mechanizmu pisania jest zupełnie inna.
"..wciąż będę bronił zdania, ze czytanie, częste skupianie wzroku na danych wyrazach, pozwala nam łatwiej te wyrazy zapamiętać." - ktoś to neguje?
Z twoich wypowiedzi jasno wynika, że nie masz pojęcia czym jest umiejętność pisania, a jedynie wydaje ci się z czym ona ma związek.
"ilość czytania nic nie zmienia" - dokładnie. Czas sobie to zapamiętać, bo od 40 lat się o tym trąbi na studiach pedagogicznych.
Zgadzam się ze stwierdzeniem, że dalsza dyskusja na ten temat jest bez sensu.
W porządku. Chylę czoła. To ja okazałem się ignorantem i niepotrzebnie zacząłem się wypowiadać w ramach dziedziny, o której bardzo mało wiem...niestety to nie matma.
Nie jest to żaden sarkazm. Przyznaję Ci rację.
Nie zgodzę się jednak co do tego, że wszystkie przytoczone przez Ciebie analogie są trafne. Uważam, że niektóre wybiegają za daleko.