Film jest przesycony i przelukrowany. Zabieg z opowiadaniem historii nie udał się. Zamiast zaprezentowania historii mamy jej przedstawienie przez jedną z figur. To powoduje skróty, zwroty, przesycenie akcji i zamiast na treści skupiamy się na różowym lukru. Brakuje czasu na rozsmakowanie się w poszczególnych scenach, które są często tylko zalążkiem służącym quasi-biograficznej analizie. Ten film powinien trwać dwa razy dłużej, by rzeczywiście poczuć, a nie tylko zobaczyć klimat hotelu, jego gości, a przede wszystkim arystokratyczny styl jego gospodarza.