Tym razem serwuje coś z pogranicza romansu i dramatu, tworząc całkiem sympatyczny nastrój.
Film obfituje w dobrą muzykę, może nie zawsze jest ona adekwatna do sceny i czasem miałem
wrażenie, że reżyser nawrzucał jej po prostu za dużo, ale ogólnie jest całkiem klimatycznie
(główny utwór muzyczny to Gianna Nannini - Amandoti tak przy okazji).
Ironią losu jest to, że Gillian Chung w prawdziwym życiu dotknęło to samo, co postać w którą się
wcieliła - wyciek nagich fotek do sieci ;)
Film jak wspomniałem sympatyczny, głównie za sprawą obu bohaterek. Pod koniec dostajemy
jeszcze twista fabularnego.