Tutaj możecie pisać swoje pomysły na 9 część Sagi. Cóż, znając życie żaden z nich nie przejdzie, ale zawsze warto się pobawić :D
Uważaj, bo ta opinia jest tutaj bardzo niepopularna :)
Ja nie mam żadnych pomysłów ani oczekiwań co do fabuły, wolę iść z otwartą głową :)
Jeśli już mam coś strzelać to pewnie Finn rozpętujący rebelię szturmowców, a co!
No sorry ale od przebudzenia Kylo się chyba buja w niej o ile nie zrobią plot twista i nie okażą się ( jakimś cudem ) spokrewnieni a to byłby rak
Trudno nie zauważyć :) Aczkolwiek miałam na myśli bardziej to, że utlrasi i feministki zaraz Ci wyskoczą z argumentacją typu "Koleś ją prawie zgwałcił, zamordował, zakopał, odkopał i znowu zabił, typ to socjopatyczny psychol - a Ty tu widzisz jakiś wątek romantyczny?" :D :D :D
Nie jest popularna, bo nie każdy lubi motywy, gdzie młoda kobitka traci głowę dla badboya. Niektórych to może już nudzić, innych odpychać za sam fakt, że Kylo jest zły i jeśli taka postać jak Rey miała dla niego stracić głowę to daje to złe wzorce.. ;) Ja biorę pod uwagę obie opcje. Jak czytam na forach pomysły w stylu "Kajluś i Rej będom mieć dzieciakii!!1" to mi się słabo robi. xD
Disney to Disney, więc różnie może być. Mają w swoim dorobku bajki ("Piękna i Bestia" chociażby), w których bohaterka zakochuje się w "złym królewiczu" - który to dla niej się pod koniec filmu ogarnia i zmienia światopogląd. Tego w filmowym SW nie było jeszcze (OK, byli Revan i Bastila w legendach bodajże - ale to już oficjalnie zostało odrzucone jako nie-kanon). Dzieciaki, domek z ogródkiem i pies hasający po trawniku to zdecydowanie gruba przesada i w sumie popadanie ze skrajności w skrajność. Mnie by wystarczyło, żeby się nie pozabijali. To by było tak samo przygnębiające jak los trójki dzieci Hana i Lei z legend właśnie.
Zaznaczam, że piszę tu wyłącznie swoje zdanie. ;)
Gwiezdne Wojny to baśń. Ale no właśnie. Baśń, a nie przystanek dla fantazji fangirlowych z wattpada czy fanfiction. W takim razie zróbmy też z Anakina i Obi-Wana skrytych homoseksualistów, bo yaoi jest tak bardzo w modzie. ;)
Bestia z "Pięknej i Bestii" nie był mordercą, to należy zapamiętać. Był zadufanym w sobie, próżnym księciuniem bogaczem, któremu od dobrobytu zepsuło się w głowie i o ile wiem to jeszcze w wersji filmowej został zepsuty przez ojca, ponieważ po śmierci matki (po której miał traumę) tylko ojciec mu został i nie miał możliwości skąd indziej czerpać innych wzorców. Bella go po prostu ucywilizowała, a on dzięki niej był w stanie nawet zachowywać się łagodnie jak baranek. I pamiętajmy, że aby kogoś nawrócić to również taka osoba musi mieć na to zadatki. Kylo to zupełnie inna sprawa.
Jako zagorzała fanka OT, a także w mocnym stopniu Luke'a oraz w mniejszym stopniu Hana (nigdy mnie nie jarał szczególnie tak jak innych, ale mam do tej postaci mimo wszystko szacunek) nie potrafię kupić postaci Kylo. Jest dla mnie ona nie dość, że jest zwyczajnie niewiarygodną, to jej historia mocno burzy to co tak mocno kochałam w postaciach starych. Po TFA Kylo był przeze mnie interpretowany jako przerośnięty emo-gówniarz, któremu fanboyowanie Vadera weszło za mocno do łba. Jako, że tą kuriozalną postać trzebabyło wyjaśnić - najlepiej jakimś rodzinnym dramatem, bo tego "oczywiście w SW jeszcze nie było" - to historia jego po TLJ sprawia, że postacie z OT są zeszmacone. Tym razem to nie są legendy, a niedołęgi niezdolne do założenia rodziny (Han), pracoholicy mający w dupie syna (Leia) i egoiści zapatrzeni na punkcie własnej legendy, dla której są w stanie nawet pogrozić bronią siostrzeńcowi (Luke). Boli mnie, że "zło" postaci nie mogło być inaczej wyjaśnione, boli mnie to, że stare postacie musiały zostać zepsute, boli mnie to, że całe ich starania w OT poszły zupełnie na marne, bo choćby nie wiem jak odważny byś był i stawił czoła nawet obleśnemu, staremu dziadowi sithowie na tronie - to i tak trafi się zawsze inny dziadyga, który spieprzy to o co walczyłeś... A co najgorsze, sam pozwalasz na to i wręcz sam pasujesz tą sytuację.
Nie kupuję tego. A fakt, że taka postać jak Kylo jest łączona z Rey to już inna sprawa. Ktoś weźmie porównanie, że Padme też na badboya Anakina poleciała... Ale należy tu zaznaczyć dwie sprawy, po pierwsze - Anakin to człowiek dobry z natury, któremu non stop ktoś kładł kłody pod nogi co doprowadziło do jego ostatecznego upadku i stania się ideologiczni symbolem zła, a Padme wiążąc się z nim bardzo źle skończyła. Anakin-Vader jednak mimo brutalności miał zadatki do nawrócenia - zwłaszcza gdy znamy jego tragiczną historię. Kylo nie. Ktoś powie, że Kylo jest dobry, tylko przez złe wydarzenia źle skończył - otóż nie. Kylo Ren nie jest możliwy do nawrócenia, bo non stop udowadnia na każdym kroku jakie zło ma w sobie. Zabija ojca, prawie zabija matkę (nie nacisnął na guzik! Doceńmy tę łaskę!", gdyby Luke nie był hologramem to i jego by zabił, Rey też chce zresztą zamordować - rozkazuje strzelać do Sokoła, w którym ona się znajduje. Jeśli ktoś sugeruje związek między Rey a Renem to chyba zaznacza się tu opcję nawrócenia Kylo, co według mnie już zwłaszcza na tym etapie jest zwyczajnie niemożliwe. A druga opcja? Rey nawraca się na zło? To by był dziwne, gdyby taki przezroczysty ideał marysizmu zdecydował się na taki krok. I jaki byłby to przykład moralny? GW są baśnią, więc powinien iść za nimi pewien morał. A w obydwóch przypadkach ten morał byłby szkodliwy.
Jedyne Reylo jakie byłabym w stanie akceptować to takie, gdzie Kylo w chory sposób chce zdobyć Rey dla siebie, ale ona się mu nie daje i z nim walczy jak należy z wrogiem. Skoro Kennedy to taka feminazi to kwadratu, to niech udowodni, że prawidłową siłę kobiet jest jej zaradność w danej sytuacji... A nie lansuje w filmach marysuizmem i wstawianiem w każdej scenie wręcz w karykaturalny sposób kobiet-żołnierzy.
Zgadzam się, że zrobienie z nich pary po tym co się wydarzyło, nie byłoby dobrym wyjściem.
Dla mnie nie do przejścia jest sytuacja, że Kylo zabił własnego ojca (bez względu na to jaki ten by nie był). Jeśli twórcy zdecydują, żeby przeszedł na jasną stronę to nie wiem jak będą się starali usprawiedliwić ten czyn, bo dla mnie poza jakąś hipnozą ;-) czy przeprogramowaniem mózgu ;-))) nic nie może tej zbrodni "złagodzić".
Co do układu Rey - Kylo to widzę ich chyba wyłącznie jako dwa bieguny w galaktyce (dobro-zło), może nawet ze sobą w jamiś sposób współpracujące, może nawet przyciągające się do siebie, ale jednak samotne.
Dlatego nie widzę przyszłości dla jakiegoś Reylo, czy jak tam to ludzie zwą.
Nie wydaje mi się, żeby też jedno z nich zabiło drugie (Rey jest dobrym-póki co-charakterem, więc nie może zginąć z rąk "złego", a jeśli zabije Kylo- też stanie się tą złą).
Ciekawa jestem jak rozwiążą ten wątek.
Uważam też, że jakiekolwiek sparowanie Rey będzie błędem.
Bo, sorry, ale Finn czy Poe to nie ta liga, zupełnie inne światy niż Rey. Chyba, że zmienią jej charakter w 9 części i wymyślą jakąś love story np. z Poe (bo Finn już pewnie będzie z tą Rose).
Oby nie, bo jakoś mi się to "gryzie" z jej postacią, niech zostanie sama.
W ogóle nie będzie mi brakować jakiegoś ckliwego miłosnego wątku, nie w każdym filmie musi być „i żyli długo i szczęśliwie”.
Co do reszty wątków w epizodzie 9 to nawet nie chcę się zastanawiać czy spekulować, o czym będzie – na pewno się nie sprawdzi! :-)))
Z chęcią więc obejrzę film bez uprzedzeń, oczekiwań wg tego co by mi się tam ubzdurało i nastawienia „co ma w nim koniecznie być, bo jak nie będzie to dam mu 1 na filmwebie”. ;-)
Problem polega na tym, że dla Ciebie postać jest skreślona. Dla mnie niezupełnie - dopiero co uwolnił się od wpływu gada, który zatruwał mu psychę od wielu wielu lat manipulując wydarzeniami i błędnie myśli, że wypełni dziedzictwo stając na czele organizacji do której należy i że w ogóle trzeba przeorać galaktykę i zostawić zgliszcza. Snoke - podobnie jak Darth Sidious w przypadku Anakina - żerował na chwiejnej psychice Bena Solo, odsuwając go stopniowo od najbliższych i wpajając mu nienawiść do świata i ludzi. Ben Solo nie jest gość, który miał dobrze - a nagle przewróciło mu się w dupie i zapragnął być zły. Stał się maszynką w rękach szkodnika, który zręcznie nim manipulując stworzył sobie maszynkę do zabijania (skąd my to znamy). Jego pech polegał na tym, że był po prostu wrażliwy na moc i silny mocą i że urodził się w takiej, a nie innej rodzinie (family legacy ciąży na nim od początku, każdy ma wobec niego jakieś oczekiwania, wybierają za niego). Ze źródeł poza filmowych okazuje się, że jedynym celem Snoke'a było zgładzenie rodziny Skywalkerów bo kiedyś tam miał na pieńku z Lukiem i generalnie uroił sobie że na drodze do władzy absolutnej stoją mu tylko Skywalkerowie - co się stało, może wyjaśnią. A żeby ich upadek był bardziej bolesny, dziad zaplanował sobie, że zgładzi ich wszystkich rękoma ich własnego potomka (syna/siostrzeńca) co mu się prawie udało (Bena i tak miał zabić zaraz po tym jak miał zginąć Luke). Snoke zniszczył psychicznie wielu ludzi, m.in. Phasmę i Huxa właśnie pasożytując na ich traumach, rozwalonej psychice i tym, że zapewnił im złudne poczucie jakieś chorej akceptacji w imię wyrzeczenia się wszelakich ludzkich odruchów. Wracając do nawrócenia - galaktyka osądzi Bena Solo, a raczej Kylo Rena, z jego czynów dopiero jako Najwyższego Wodza. Zabicie ojca, domniemane wybicie połowy Akademii Luke'a (nie wiadomo jeszcze do końca co się tak naprawdę tam stało) to czyny haniebne i tragedia ale bardziej w wymiarze osobistym, coś z czym musiał będzie żyć do końca swojego żywota - nie tak istotne na poziomie całej galaktyki. Nie wiemy co ma w planach gdy będzie rządził samodzielnie. A to, że nie przeszedł na Jasną Stronę pod wpływem Rey to chyba logiczne - gość jest jeszcze na etapie obwiniania Ruchu Oporu/matki/ojca/wujka za wszelkie niepowodzenia życiowe i gdyby jednak odpuścił i poszedł z nią to byłoby to mało wiarygodne (ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień). Rey jest akurat jedyną osobą, której on zabić nie chce - gdyby było inaczej to pozbył by się jej w sali tronowej po wygranym pojedynku ze strażnikami Snoke'a albo przy innej sprzyjającej okazji. Co do rozkazu strzelania - gość był w takiej furii, że najprawdopodobniej nie myślał o tym kto tam jest na pokładzie, a kogo nie ma. Gdyby w IX epizodzie ogarnął się ze swoimi morderczymi zapędami i zrobił coś dobrego dla ludzi/galaktyki to dlaczego ma ginąć? Jeśli już mówimy o przesłaniu to byłoby ono mniej więcej takie: zbłądziłeś, źle poprowadziłeś swoje życie w pewnym momencie - co z tego, że żałujesz i chcesz dostać drugą szansę, musisz ponieść karę,oko za oko, nie zasługujesz na drugą szansę.
P.S. Idąc podobnym tokiem rozumowania (psychopata, morderca) Vader powinien być nazwany zbrodniarzem wojennym. Dlaczego ludzie mają problem z tym, że w baśniach/bajkach/filmach fantasy zachowanie bohaterów to metafora i przenoszenie sytuacji z filmów typu SW na grunt życia realnego w proporcji 1:1 pasuje tu jak pięść do oka to ja nie wiem.
Tak czy siak, jak widać nasze postrzeganie tej postaci drastycznie się różni i chyba nie dojdziemy do porozumienia - ale spoko, Ty przedstawiłaś swoją opinię, ja swoją. Widzę mnóstwo analogii pomiędzy tymi dwoma postaciami - obydwie są z pewnością tragiczne patrząc na los jaki je spotkał.
Zobaczymy co z tego wyjdzie w epizodzie IX.
Myślę, że rozdarty między ścieżką do dobra, a złem Kylo powinien popełnić samobójstwo przebijając się mieczem świetlnym. To byłoby bardzo niespotykane i pasowałoby do Kylo.
Węszę sarkazm :D Ale serio - nie mam pojęcia co dalej zrobią z tą postacią i to jest ciekawe. Po zakończeniu z "TLJ" widownia spodziewa się 200% żądnego krwi złola (a jak wiadomo LucasFilm lubi odwracać kota ogonem więc nie zdziwiłabym się gdyby poszli w drugą stronę - i o ile zrobią to w sposób przekonywujący to czemu nie).
Bez urazy, ale pomysł (przynajmniej po zakończeniu akcji z TLJ) trochę słaby. Kylo w sumie znęcał się nad Rey (nie mówiąc o tym, że dokonał wielu złych czynów). W TLJ mogło się pomiędzy nimi narodzić, ale i tak Kylo uratował Rey główne dla władzy, został imperatorem, nadal pozostał złoczyńcą, a Rey z nim dalej musiała walczyć. Dodatkowo chyba Poe zaczął na nią lecieć.
Ja tam i tak ich shipuję ;) nie po to robili podwaliny od 7 części żeby nic z tego nie wyszło xD
o matko ani mi nie mów o Poe.. nie przepadam za nim oby na nią nie leciał jednak
1 epizod na wątek miłosny to jednak trochę za mało, pamiętajmy:
Prequele - Anakin i Padme od I części, poprzez Atak Klonów aż do Zemsty Sithów
Oryginalna Trylogia: Han i Leia przez 2 części.
Rey i Poe - może nie najgorsze, ale na pewno za późno zaczęte. Chyba najnowsza trylogia pozostanie jednak bez ważnych wątków miłosnych (chyba, że Finn i Rose się liczą).
I jeszcze mała dygresyjka - nie widzę tych pieniędzy w filmach. Zemsta Sithów, ZNACZNIE bardziej widowiskowa posiadała mniejszy budżet. Część IV miała budżet 20 razy mniejszy, a wygląda nieznacznie mniej widowiskowo (a jeszcze pamiętajmy, że były to lata 70).
Cóż, wątkiem miłosnym tego nazwać nie można (Anakin ma przecież 9 lat!) ale dał niewątpliwie początek już prawdziwemu ww. wątkowi w części II. Anakin w cz. I się zauroczył, a Padme go po prostu lubiła (bo raczej się nie zakochała w dziewięciolatku), natomiast część II już to rozwija - Anakin już znał Padme i raczej się w niej nie zakochał z pierwszą sekundą z niczego.
Shipować ze sobą to można członków OneDirection w swoich fanfikowych, nastoletnich opowiadankach, ale nie tego emo-świra z Mary Sue. XDDDD Taaaak, wiem że łobuz k*rwa kocha najbardziej i bije najmocniej.
Jakby chciał ją wykorzystać tylko do przejęcia władzy to by ją ubił od razu po zabiciu ostatniego z gwardzistów zamiast uzewnętrzniać się bo walce i składać jej jakiekolwiek oferty wspólnego rządzenia. Na moje oko to chciał i rządzić, i mieć ją. A że plan się rypnął to już inna sprawa.
Tak samo zrobił z resztą Darth Vader, ale miał ku temu pewne powody, a Luke był jego synem, więc by go tak znowu z buta nie zabił.
Finn przewodzi buntem szturmowców, Hux odsuwa od władzy Kylo Rena, w Najwyższym Porządku dochodzi do rozłamu, Rey próbuje odczytać Księgi Jedi zabrane z wyspy, Luke pojawia się jako Duch Mocy, Rycerze Ren odwracają się od Kylo Rena i ścigają jego oraz Rey, Poe odkrywa "Skype Sessions" pomiędzy Rey, a Kylo Renem i każe Rey opuścić Ruch Oporu, pojawia się drugi uczeń Snoke'a (ponoć wg jakiejś książki będącej adaptacją "TLJ" ktoś taki istnieje - byłoby ciekawie), ktoś z Rebelii ginie (najprawdopodobniej Poe Dameron albo Chewie), nie wiem jak rozwiążą wątek Lei ale coś mi się wydaje że epizod IX zacznie się od jej pogrzebu.
Na czele Rebelii stanie kobieta. Rey będzie szkolić na Jedi małe dziewczynki. Chinka i Finn będą mieć małe murzyniątko. Chewie zginie. Hux nadal klaunem, Kylo znowu przegra z Rey. ale ona go nie zabije. - bo grzeczny happy end.
Ogólnie fabuła będzie bezpieczna, wszystko to samo. Imperium vs Rebelia, X-wingi vs Tie-fightery. na koniec jakieś feministyczne przesłanie.
o zapomniałem. na bank jakaś superbroń - ale inna wyglądem do DS. jakaś superstacja. super zły plan. Według Abramsa to będzie oryginalne..
Rebelia droidów płci żeńskiej? "Solo" ogólnie przypadł mi do gustu ale właśnie te treści feministyczne były totalnie na siłę i bez polotu, a ten droid (L3 bodajże się zwał(a) ) to była straszna męczybuła. Po co to tam wrzucali?
Każdy film nie wystrzegł się feministycznej propagandy Kennedy. I w EpIX też będzie na 100%
TFA - silna i niezależna "nie musisz mnie łapać za rękę" Rey
R1 - Jyn kopiąca tyłki szturmowcom i przypatrujący się Kasian
TLJ - Holdo
Solo - droid L3
może wyleci ze stołka. ale zastąpi ją kolejna feministka. każdy wie jak to dziala. a scenariusz EpIX juz dawno napisany.
Może jeszcze postacie z serii: LPGZBNTD (lesbijki, pedofile, geje, zoofile, bi, nekrofile, trans i droidofile)?
Mój pomysł jest taki nowoczesny, że na pewno coś z niego przejdzie ;).
* Kylo Ren okaże się być biseksualnym drag queenem co czuje się nie tolerowany i przez to dokonał wielu potwornych zbrodni, ale i tak Rey będzie z nim kręcić, Swolo nie będzie wiedzieć czego chce, ale pod koniec filmu jak gdyby nigdy nic przejdzie sobie na jasną stronę mocy. Pojawi się również bez gaci, gdyż VII część bez maski, VIII bez koszulki, więc pora na coś więcej ;).
* Leia, Chewie, C3PO, R2-D2 i reszta starych postaci umrze.
* Na czele Ruchu Oporu znowu stanie jakaś kobieta rasy ludzkiej.
* W tle co chwilę będą biegały Porgi i inne sweet-zwierzaki żeby dzieci naciągały swoich rodziców na zabawki.
* W Ruchu Oporu będzie mnóstwo kobiet, Azjatów, Murzynów, osób LGBT itp.
* Skoro świat jest taki nowoczesny, to Leia sobie wyskoczy ze statku i poleci (jak gdyby nigdy nic) poddać się eutanazji.
* Nie będzie walki na miecze świetlne.
* Rose będzie niczym Yoda wygłaszać swoje mądrości.
* Reżyser zrobi kopię (nieudaną) wątku romantycznego Anakina i Padme z Ataku klonów w wersji Rose i Finna.
* Rey wszystko będzie wychodzić.
* Rose i Finn zaadoptują sobie małego islamistę i będę otwarcie walczyć o równouprawnienie dla Huttów w porno.
* Postacie będą się zabijać o kartony.
* BB-8 wpadnie w łapska droidofili.
* Poe będzie masakrował ważne osobistości żartami typu: ,,Twoja stara w kosmosie lata".
* Hux będzie pracował jako mop.
A tak na serio: mam nadzieję, że tego wszystkiego nie będzie.
A i jeszcze:
* głównym antagonistą okaże się być heteroseksualny jasnoskóry chrześcijanin.
* wybudują wielką gwiazdę śmierci w kształcie tyłka, która i tak zostanie jednym strzałem zniszczona.
* miecze świetlne będą w kształcie penisa.
Mój wymarzony scenariusz:
Rey, w obronie swego księcia z Bajki Finna zabija wreszcie Rena. Tą podłą, chorą gnidę, która gwałciła ją mentalnie, kilkakrotnie próbowała zamordować. Ba. Która zamordowała każdego kto stanął mu na drodze..
Tak. Liczę że Rey wypali mu flaki własnoręcznie zbudowanym mieczem, a potem pobiegnie rzucić się swemu księciu na szyję. I będą żyli długo i szczęśliwie, otoczeni gromadką ślicznych Mulatków. <3
Błagam KK o odrobinę elementarnej przyzwoitości. By nie przyklepywała czegoś tak społecznie szkodliwego jak Reylo. Mogła by pamiętać o tym, że robi dla Disneya; i że SW oglądają nawet 4 latki. To byłoby ohydne sprzedać wzorzec w którym przedstawione jako właściwe zostanie związek ofiary i oprawcy. To byłby szczyt ohydy i braku poczucia odpowiedzialności.
Również (po tym co zobaczyłem w TLJ) mam taką nadzieję, ale skoro IX będzie podobna do VIII to niestety może być następujący scenariusz: Kylo nie wie czego chce (wszystkich pozabija), Rey z nim kręci i pod koniec filmu tak jak gdyby nigdy nic przechodzi sobie na jasną stronę mocy.
Twój komentarz idealnie pokazuje zacietrzewienie wobec postaci Bena Solo/Kylo Rena, której kompletnie nie rozumiesz (tak jest!) i nie chcesz rozumieć - ale spoko, Twój biznes, ja Ci tłumaczyć nie będę bo najpierw trzeba by zdjąć klapki z oczu i chcieć poszerzyć horyzonty. No i "scenariusz", który przewidujesz jest lotów najniższych z najniższych i w sumie to nie dziwię się, że Ty i Tobie podobni uważają nowe "GW" za syf - wasza fabuła i wizja wydarzeń jest za to zajebista, nie ma co: prosty podział na dobrych i złych, gdzie oczywiście po co się wysilać i starać się rozumieć dlaczego ktoś jest jaki jest czy szukać ciekawszych rozwiązań fabularnych. Na szczęście to nie fandom pisze scenariusz, tylko ludzie kompetentni.
Zmartwię Cię - Twój idol Darth Vader był - operując Twoim prostym podziałem na dobrych i złych kolesi - o niebo większym sk... niż jego obecny odpowiednik i jakoś nikt mu flaków na końcu mieczem świetlnym nie wypruł - choć zdecydowanie powinien za to, że przez 20 lat albo i więcej terroryzował galaktykę i rozwalał całe systemy planetarne i układy słoneczne. Ale nie, on był spoko - przecież to Imperator nim manipulował, świat i ludzie się sprzysięgli przeciwko niemu, miał trudne dzieciństwo i w ogóle ooj... aha.
W ogóle nie czaję dlaczego ludzie na siłę chcą wcisnąć Rey w jakiś związek - a już związek inny niż relacja przyjaciel/brat-siotra Rey i Finna to byłaby mega przesłodzona do porzygu klisza, którą widzimy w co drugiej durnej i cienkiej jak odbyt węża komedii romantycznej made in USA.
Śmiejesz się z 'Reylo' shipperów czy jak to się tam zwie, ale sama masz jakieś chore jazdy na swatanie jej z Finnem (jest na to jakaś nazwa, ReyFinn/FinnRey? - dżizas, obydwa odłamy są równie żenujące i ślepe na to co jest w filmie, a co w waszych chorych głowach).
Rey nie musi z nikim być, żeby udowodnić swoją wartość.
A tak w ogóle to śmiać mi się chce jak ktoś mówi o gwałcie mentalnym - być może tego nie wiesz, ale technika wnikania w umysł to stara jak świat metoda którą stosowali Rycerze Jedi żeby wyciągnąć info od wrogów (w momencie gdy się poznają Kylo Ren i Rey są wrogami jak by komuś to umknęło). Ile zatem osób "zgwałcili" mentalnie Mace Windu,Obi-Wan, Qui-Gonn czy nawet Anakin w komiksach i serialach, że już nie wspomnę o wydawnictwach poza filmowych - ho ho, no banda chorych zboczeńców.
Zazwyczaj nie udzielam się na tego typu forach, ale - sorry - jak czytam takie dyrdymały z czterech liter to aż chce mi się śmiać i płakać jednocześnie.
Związek ofiary i oprawcy - ludzie, gdzie tu jest jakiś związek? On widzi w niej bratnią duszę (argumenty, że chciał ją kilkukrotnie zamordować można spuścić w kiblu bo gdyby tak było to już dawno by to zrobił), ona chce mu pomóc bo widocznie zobaczyła w nim coś więcej niż typowy zjadacz popcornu - tyle. Tylko tyle albo dla niektórych aż tyle. Ja tam żadnego romantycznego związku nie widzę - tak jak pomiędzy Rey, a Finnem (no ale jaki kto ma fetysz).
Ofiara? Rey to silna kobieta, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Rozpłatała mu połowę twarzy jarzeniówką więc można powiedzieć, że są kwita. Nie rób z niej jakiejś kulawej i upośledzonej mimozy.
To co dla Ciebie jest ohydą idealnie sprawdza się w filmach, które należą do gatunku fantasy/sci-fi (związki "złych" i "dobrych"). Nawet w SW w "Knights of the Old Republic" mamy bardzo podobną historię Dartha Revana i Bastili, która można powiedzieć też jest mega chora jak na Twoje standardy (wg mnie bardzo wciągająca i poruszająca).
Kiedy ludzie zrozumieją, że filmy typu "Star Wars" to nie jest dokument o wypalaniu węgla drzewnego w Bieszczadach i zaczną nabierać trochę dystansu do tego co widzą? Kylo Ren to zboczeniec, morderca, gwałciciel, gnida, socjopata. Kulka w łeb i do piachu. To samo ludzie myśleli o Vaderze - a jednak zrobiono moim zdaniem coś bardziej sensownego i pod koniec życia zostało mu przebaczone. Tu mamy 2 z 3 filmów, nie wiesz dalej co zrobi znienawidzona przez Ciebie postać - chociaż w sumie co by nie zrobił to i tak masz już swoją wersję: Kylo Ren to sk... do zaciupania, a Rey i Finn będą uprawiać dziki sex na plaży o zachodzie słońca (obydwie wersje ekstremalnie mało kreatywne i inspirujące).
Kurde, serio współczuję twórcom nowych "GW" - chcieli zrobić coś ciekawego, nieoczywistego - a muszą użerać się z trollami, które mają w głowach oczywiście genialną fabułę w podobie tej, o której Ty piszesz ;] Ale chociaż można się pośmiać.
Jeśli Vadera umieścić by w literaturze, stałby się on postacią tragiczną i dynamiczną.
Anakin stał się Vaderem z miłości do Amidali i z powodu oszustw Sidiousa. Sam nie wiem, kto wybił więcej Jedi - Vader, czy Solo, ale nie ważne. Darth Vader nawrócił się na stronę dobra ze względu na swojego syna, którego nie byłby w stanie zabić (a przynajmniej w końcowym stadium swojej egzystencji). Słowem - Anakin miał ambicję i pragnął zostać Jedi, ale wykorzystał to rządny władzy Palpatine, szantażując Anakina i czyniąc z niego maszynę do zabijania. Pod wpływem syna, wiele lat później, odwrócił się od mistrza i wrócił na jasną stronę Mocy.
A jak jest z Kylo? Nijak, bo nie wiemy prawie nic o jego przeszłości. Jest niby zaślepiony w Vadera, dlatego stał się zbytnio ambitny, zapalenie miecza przez Luke'a uznał za powód do czynienia zła. Pozabijał uczniów Skywalkera, wstąpił do NP i zaczął zabijać. Może i podkochuje się w Rey, ale powrót na stronę dobra przez nią właśnie, będzie od twórców zagraniem tanim i przewidywalnym, a przy tym - żałosnym, gdyż Kylo jest w Rey zauroczony, a Anakin pomimo całego zła nie chciał zabić swojego SYNA.
Co do Vadera się zgadzam i uważam, że to jest dynamiczna postać.
Co do Kylo to fakt nie wiemy zbyt wiele, ale wystarczająco dużo, żeby stwierdzić, że to nie jest dzieciak z bogatego domu który od małego miał za dużo wszystkiego i nagle przewróciło mu się w dupie więc stwierdził, że co tam - pobawi się w zabijakę. Dziedzictwo szlachetnej krwi Skywalkerów było dla niego przekleństwem tak naprawdę, bo od małego za cel obrał go sobie stwór mącący mu w głowie i chcący go wykorzystać do wybicia tej rodziny (a na końcu zabić i jego), a Leia i Han nie potrafili sobie z tym poradzić, wysłali go do Luke'a,któremu też ciężko było do niego dotrzeć (całkiem prawdopodobne, że i jemu Snoke podsuwał swoje wizje celem skłócenia rodziny i odsunięcia chłopaka od bliskich - co się ostatecznie udało). Gość (Ben Solo w sensie) ma narąbane w głowie i ja się z tym nie kłócę - ale podobnie było z Anakinem - na ponad dwie dekady poddał się złemu wpływowi kogoś kto umiał zręcznie wykorzystać jego słabości i lęki. Z pozabijaniem uczniów Skywalkera to ja się bym wstrzymał, bo coś mi się zdaje, że nie poznaliśmy historii do końca (a jedynie z dwóch diametralnie różnych perspektyw). A postać będzie można w pełni ocenić dopiero po domknięciu trylogii i ewentualnie ukazaniu się dodatkowych źródeł poza filmowych. Vadera rozwijano przez łącznie 6 filmów (i niezliczoną ilość książek i komiksów), tutaj dostaliśmy tylko dwa filmy póki co.
Zgadzam się, choć tutaj uważam, że ten "brak pełnej historii" jest błędem twórców filmu. Dlaczego? Ponieważ pokazano nam Kylo Rena jako JUŻ złego. Epizod VII byłby znacznie ciekawszy, gdyby Kylo był jeszcze dobry i powoli kroczył w stronę zła, ostatecznie byłby zły dopiero w części VIII. W "Przebudzeniu" wszystko podano nam na tacy, bez sensownego uzasadnienia, przy tym zupełnie kopiując idee poprzedniego filmu. Weźmy np. ten cały NP.
- Powstał z popiołów Imperium i tyle o nim wiemy
- Ma statki niemal identyczne jak Imperium
- Ma moc trzymania układów w garści jak Imperium
- Chce zniszczyć Jedi jak Imperium
- Sprzeciwia się ku niemu rebelia, jak sprzeciwiła się niegdyś Imperium
A Kylo?
- Był Jedi, jak niegdyś Skywalker
- Był trenowany przez Skywalkera
- Nienawidzi Skywalkera jak Vader nienawidził pod koniec Obi-Wana
- Wychwala Vadera, ale zapomniał o Skywalkerze (o tym, że Vader ostatecznie stał się dobry)
A Rey?
- Pochodzi z pustyni jak Luke
- Posiada Moc jak Luke
- Walczyła z upadłym Jedi jak Luke
Etc. etc.
Wszystko zostało nam podane na tacy i to jest błąd - postacie są tak podobne do poprzednich i tak mało rozwinięte, że nie można ich później sensownie poukładać.
Jeżeli przyjąć, że idą w kierunku odwrotnym do losów Anakina to pokazanie Bena Solo w "szczytowej formie" jako użytkownika CSM ma jak najbardziej sens. Ludzie z Lucasfilmu aprobujący scenariusze wyjaśniali kiedyś, że celowo nie podają więcej info na temat tej postaci, bo zostawiają sobie jego backstory, realne motywy i punkt widzenia na zakończenie trylogii. Osobiście wolałbym wiedzieć więcej o nim choćby z książek, więc akurat tutaj nie zgadzam się z logiką Lucasowego storygroup no ale cóż poradzić. Z drugiej strony jak wyszło OT to też nie wiedziałeś nic więcej o Vaderze poza tym, że był ojcem Luke'a i Lei i że kiedyś był dobry.
Najpierw zmień ten infantylny i butny ton. Nie zaszkodzi też byś skończył z wymyślaniem nieskończonych bredni.
Ale po kolei.
W pierwszym punkcie chcąc nie chcąc muszę przyznać ci rację. NIE MAM ochoty rozumieć socjopatycznego, wyrachowanego, masowego mordercy bez powodu; dla których liczy się wyłącznie własna egocentryczna dupa - właśnie typy pokroju Kylo. To niczego mi to niepotrzebne, takie wstrętne i prostackie postaci wzbudzają moje obrzydzenie, odrzucają mnie. I włos się jeży na głowie, iż podobna kreatura ma tylu "obrońców." Gotowych zmieszać mnie z błotem bo "och, nie widzę czegoś w mas mordercy wyzutym z współczucia" - wbrew bzdurnym i fałszywym słowom postaci Snoke.
Idol? Ja nie mam żadnych idoli.^^ Nie cierpię tego słowa. :P
I nie. Moje postrzeganie jest, jak wynika z osobistych obserwacji, z reguły bardzo dalekie od powtarzanych w kółko nielogicznych komentarzy, na jakie się natykam.
Przykładowo taka Leia, która w białej sukience wyglądając niewinnie morduje szturmowca, nie jest moim zdaniem lepsza moralnie od Vadera; który rozkazuje "brać ich żywych!" i zamiast mordować, każe ogłuszać. Co zresztą na jego polecenie czyniono, oszczędzając życie rebelianckiej księżniczki zabójczyni.
Jestem pewna, że gdyby to Vader dostał się w ręce Rebelii, zostałby zabity bez wahania.
Vader tylko gada zuchwale, i wygląda grożnie, robi duże wrażenie swymi zamaszystymi gestami, ale to tyle.
W porównaniu z Kylo zachowuje się jak mroczny pieszczoszek.^^
Oczywiście mówię o prawdziwym Vaderze, tym ścisle od Lucasa. Nie o jego zakłamanych wersjach sprzedawanych pod szyldem LucasFilm. Gdzie darksajd Vadera jest, często ku uciesze gawiedzi; rozdmuchiwany do gigantycznych rozmiarów.
I sorry, ale mylisz elementarne kwestie. Mnie nie obchodzą wymysły i błędne kreacje Vadera złola, kultywowane w tworach pisarzy fanów. To fałszywy obraz Vadera. Lucas nigdy nie stworzył go jako sku...wiela. Nie w takim rozmiarze, w jakim fałszywie się go przedstawia. Jak sam George mówi, Star Wars to trzy światy. To ten wymyślony przez niego, ten wymyślany przez rzesze twórców w grach i książkach, oraz ten fanowski. On odpowiada tylko za swój, nie kontroluje reszty. Dlatego obraz Vadera w książkach i grach, a także filmach Disneya jest przekłamaniem, niekoherentnym z wizją jego autora.
Powtarzasz moim zdaniem wyuczone i zapamiętane formułki, które przeczytałeś gdzieś x razy, i przyjąłeś je jako prawdę bez zastanowienia i uwagi.
Vader nigdy nie wysadził ani jednej planety. Mylisz faceta z Tarkinem. Taki chudy, siwy, łysawy... Mimo wszystko powinieneś ich odróżniać.
I co takiego strasznego zrobił Vader?
Poddusił Mottiego?
Jakoś mi Mottiego nie żal.^^ Może dlatego że jego ból trwa zaledwie chwileczkę, a zaraz po siedzi z fochem.;) To nieładnie obniżać poczucie własnej wartości
faceta, który nie ma nawet własnych płuc. Astmatyk niestety zrobił się baardzo drażliwy po kąpieli w lawie. I nawet nie wiem czy wypada mu się dziwić. Chyba każdy byłby rozżalony i na maksa wk..ony. A Vaddie to już w ogóle, on ma wściekłość darksajdu zapisane w swoich midichlorianowym DNA.
Dość brzydkie było torturowanie Hana, rebelianta który próbował dwukrotnie zamordować Vadera, a za pierwszym razem dodatkowo strasznie go upokorzył; wysyłając w obracającej się kapsule w niebyt. Inna sprawa że Vader nawet nie może na cierpienie Hana długo patrzeć. I czmyha prędko...
A Kylo?
Kylo morduje z zimną krwią San Tekę, zupełnie bez żadnego powodu. Morduje całą wioskę, z małymi dziewczynkami, starcami, bez żadnego powodu. Gwałci mentalnie Poe, który wyje z bólu jak opętaniec. Porywa, grozi płonącym mieczem, zakuwa w kajdany, gwałci mentalnie Rey, sprawiając dziewczynie potworne cierpienie, zarówno w lesie jak i na przesłuchaniu. Morduje ojca z zimną krwią, próbuje zamordować przyjaciela (i oby przyszłego chłopaka^^) Rey. Próbuje zamordować ją samą.
Kto tu jest większym sku...m?
Vader zajrzał w jedną konkretną myśl Luke...to nie był gwałt. Luke nawet by o tym nie wiedział, gdyby Vader nie wyznał mu tego wprost. Luke to nie zabolało. Wściekł się samą informacją, bojąc się że ojciec zacznie kręcić się wokół siostry.
Rey jest zapłakana i przerażona, gdy ten zbok wchodzi w jej umysł.
Nie. Nie można "spuścić próby zabójstwa w kiblu, bo się nie udała. To chore, koleś.
I nie. To że ona - jako Mary Sujka - może się obronić, niczego nie zmienia. Kylo nadal jest tym, który bezskutecznie próbował ją zamordować. Liczę że dziewczyna odpłaci się gnidzie pięknym za nadobne.
I co za brednie? Jakimi wrogami? Rey nic temu socjopacie nie zrobiła. I nie. SamoObrona przed socjopatycznym zbokiem nie czyni niewinnej i niedoszłej ofiary równą agroserowi. Sorry batory.
A Reyfinn to wspaniała rzecz. Miłość oparta na wzajemnym wspaciu, zrozumieniu i ochronie. Fajny związek nie musi się opierać na plugastwie, zboczeniu i hejcie jak Reylo.
Oż w mordę, dawno się tak nie uśmiałem.
To co piszesz o Vaderze to są jakieś Twoje mokre sny, a filmy i źródła poza filmowe (które od wielu lat były na licencji Lucasfilmu zarządzanego przez George'a zanim sprzedał markę Disney'owi) dają inny obraz postaci. No ale...
W woli przypomnienia: Rey pierwsza strzela z blastera w lesie z zamiarem zabicia... sorry, ZARMORDOWANIA go, Ren odbija strzały (no bo co innego ma robić). I trzeba być chyba ślepym żeby nie widzieć różnicy w przesłuchaniu, przepraszam - GWAŁCENIU - Poe i Rey.
Rey jest zapłakana i przerażona, bo on czyta jej w myślach i grzebie w przeszłości, której ona nie chce ujawniać. Za moment za to odbija piłeczkę i wchodzi do jego umysłu czyli GWAŁCĄ się nawzajem.
"Morduje ojca z zimną krwią" - widziałaś kiedyś morderstwo zimną krwią? Wątpię.
Plugastwo, zboczenie - za dużo horrów albo pornografii oglądasz, bo to jedne z Twoich ulubionych słów na tych forach.
Lubię postać Vadera ale nie popadam w jakąś skrajność wypisując farmazony jakim to on był wzorem cnót wszelakich. Otóż nie, nie był - przez dwie dekady wybił tylu ludzi, że nie chciałabyś dostać tylu kopniaków. Oczywiście, on nie miał nic wspólnego ze zniszczeniem planety Lei chociażby, jeszcze celowo ją przytrzymywał, żeby wszystko widziała. Zaiste, ministrant!
Co mnie najbardziej śmieszy to fakt, że stosujesz jedną logikę do jednej postaci, a odmawiasz choćby odrobiny logiki drugiej - podczas gdy obydwie postaci mają więcej wspólnego niż jesteś w stanie ogarnąć.
Wypisujesz farmazony ze źródeł którym George pozwolił na zaistnienie, a do których w żaden sposób nie przyłożył ręki. Ani nawet nie uznaje za zgodne ze swoimi Star Warsami.
Zresztą, nawet Hamill powie ci to samo. Luke z Ostatniego Jedi nie jest Lukiem Lucasa, nie jest prawdziwym Lukiem. To jakiś nieznany mu "Jake Skywalker".
Rey się w lesie broniła. Ren wymachiwał jej bronią przed nosem. Wystraszyła się i strzeliła. Winisz ją za to?
I nie. Ona zdołała przerwać gwałt mentalny, i się obronić. Nie równaj niedoszłej ofiary z oprawcą, bo to obrzydliwe. Chociaż z drugiej strony to wiele wyjaśnia...To jak "dobrze rozumiesz" Kylo...przykre w piń.
Vader trzymał Leię żeby nie rzuciła się na Tarkina. No ale gnóój!
Rzekome wybijanie kogoś tam przez Vadera tkwi jedynie w twojej rozmoczonej fantazjami wyobraźni. Nic w filmach wg Lucasa o tym nie świadczy. Fanfiki Lucasfilmu mi powiewają, bo leją na wizję Lucasa równo.
Co do Reylo...Rey nie potrzebuje szmaciarza mentalnego, który szantażuje ją emocjonalnie i ściemnia że bez niego jest nikim.
Eh, na Twoim miejscu bym się już dalej nie kompromitował.
Zajeżdża mi to bólem nie powiem czego - bo teorie nie pyknęły i popcorn był za drogi.
Tak, Rey sama sobie da radę. Nie trzeba jej na siłę wciskać wątków miłosnych - to będzie ciekawa odmiana po Padme i Lei.