Czytając komentarze, natknąłem się na multum narzekań na to, jak to Rey z Finnem pokonali Kylo Rena, Sitha trenowanego przez Luke'a.
Wszyscy praktycznie zarzucają tej walce absurd. Ja nie - dlaczego?
Uwaga, skupcie się, bo nie będę powtarzał:
1. Ren to nie mistrz pokroju Dooku, Palpatine'a czy Vadera, tylko jedynie ADEPT, i to adept pełny emocji, a jak każdy wie, emocje często są przeciwnikiem zdrowego rozsądku (aka Anakin w II epizodzie i łomot jaki otrzymał od Dooku).
2. Rey wykazała w tej walce że moc jest w niej silna - cholera wie, może to bedzie wyjaśnione w następnych częściach - może nie - ja osobiście uważam, że jest córką Luke'a, a ojciec jej w jakiś tajemny sposób w tej walce pomógł - ja to kupuję.
3. Kylo dostał postrzał od potężnej kuszy Chewiego co dodatkowo było pokazywane kilkukrotnie (kapiąca krew)
No i najważniejsze:
1. Każdy się czepia, że nowicjuszka pokonała adepta który porzucił trening Jedi (nie jest powiedziane po jakim czasie), natomiast nikt nie czepiał się, gdy w V epizodzie Luke trenowany kilka godzin przez Obi-Wana i zapewne kilka dni przez Yodę (raczej nie w walce na miecze, ponieważ Yoda w tym okresie miecza już nie miał) kilkukrotnie zagroził Vaderowi a raz nawet go ciął i gdyby nie potężny pancerz, Vader miałby znów problem z kończyną. Oczywiście stare tetryki fanboy'ujące Starą Trylogię ponad wszystko (żeby nie było, też preferuję ST ponad nową, co nie przeszkadza mi być fanem Przebudzenia Mocy) wyjadą mi z "a Vader nie walczył na sto pro, nie chciał uszkodzić syna, hurr durr..." ale takie tłumaczenie zdecydowanie do mnie nie trafia. Faktem jest, że żyjący przez większość czasu pod kloszem wieśniak z Tatooine poradził sobie nienajgorzej z najpotężniejszą pod względem mocy i jedną z najpotężniejszych pod względem walki na miecze świetlne postacią w Galaktyce, podczas gdy zdana na siebie przez większość życia, potrafiąca dobrze walczyć złomiarka (dodać trzeba - że również silna mocą) i szturmowiec, który z pewnością przeszedł szkolenie w walce - także wręcz - pokonali Z TRUDEM ciężko rannego ADEPTA.
O ile rozumiem zarzuty, że VII zbytnio przypomina IV i o ile rozumiem czemu tylu osobom nie przypadł do gustu Kylo Ren (mimo wszystko, najsłabsza postać z nowych) o tyle nie rozumiem tego jasiolenia dużej części fanatyków i mieszania z błotem filmu. Po prostu, niektórzy muszą narzekać i zaniżać ocenę z powodu zawodu tego, że VII epizod nie jest epizodem V czy VI - uważanym przez wielu za najlepsze. Moi drodzy, oceniajcie film taki jaki jest, a nie dlatego że "nie spełnił oczekiwań".
Słusznie piszesz, Rey miała już wcześniej jakieś umiejętności walki, dodajmy do tego nowoodkrytą Moc, która kieruje jej ruchami jak Lukiem już w Nowej nadziei - np. sceny treningu z zasłoniętymi oczami! Jej przeciwnik zaś był wrakiem pod względem emocjonalnym (zabicie Hana musiało wiele go kosztować, biorąc pod uwagę jego wątpliwości), jak i fizycznym (poważny postrzał w brzuch).
Nawet Vader, pożarty przez ciemną stronę nie umiał zabić syna, którego nigdy nie trzymał na rękach, nie uczył życia, nie miał z nim żadnych potężnych emocjonalnie wspomnień, nawet nie wiedział o jego istnieniu. Samo oglądanie jego cierpienia wstrząsnęło nim tak bardzo, że wrócił na jasną stronę. Tymczasem wszyscy są zawiedzeni tym, że Kylo nie był jakimś supermenem chwilę po tym, jak zabił jedną z najbliższych w jego życiu osób.
O to to, zwróćmy też uwagę, że jego ówczesny stan emocjonalny doprowadził do tego, iż w ogóle dał się postrzelić, a wcześniej powstrzymanie takiego zagrożenia było dla niego drobnostką!
Widzę że starasz się bronić tego filmu na siłę cały scenariusz wykazuje brak logiki Leia jest członkiem ruchu oporu nie wiadomo po co i dlaczego szuka swojego brata też nie wiadomo po co. W ogóle Abrams zabił charyzmę Lei i Luka stali się wręcz postaciami bezbarwnymi. Kolejna rzecz brak porządnego czarnego charakteru Ren jest postacią wręcz śmieszną , który zachowuje się jak rozkapryszony dzieciak , który modli się do maski dziadka i prosi go o wsparcie bo go do jasności też ciągnie żenada jednym słowem. Nie wspomnę już że scenariusz w paru miejscach jest kopią Nowej Nadziei. Dlatego nie rozumiem zachwytów nad tym filmem rozumiem efekty są wręcz genialne , Ale scenariusz wręcz tragiczny i nie logiczny.
Nad częścią argumentów można sie zastanowić, i częściowo nawet zgodzić, ALE Luke postacią bezbarwną? Loles. Wnioskujesz to po tych 10 sekundach podczas których był w filmie? Absurd !
I druga kwestia: Leia szuka brata, by wrócił i dopomógł w walce z New Order, więc jest to jak najbardziej logiczne. Mniej logiczne jest to, że Luke udał się na wygnanie po porażce jaką był trening Bena Solo - tu zgoda - spora nielogiczność, ale liczę, że będzie wyjaśniona w epizodzie VIII.
Jaką ty nielogiczność chcesz wyjaśniać w epizodzie VIII? Ślepy jesteś? Nie widziałeś, że Kudłaty z Finem wjeb.ali do spółki razem Kylowi i tyle? Luke jako jego wcześniejszy mistrz teraz jeszcze bardziej ze wstydu się zaszyje. Na dokładkę ten nowy Imperator obije Kylo Rena kijem po grzbiecie i pogoni do matki.
Kylo Ren w scenie kiedy na krążowniku mu powiedzieli że droid uciekł z pomocą Rey i Finna, kiedy zaczął rozwalać komputery, przypomniał mi Anakina na Mustafar( niesamowicie rozchwiany z powodu wściekłości). Ren to słabeusz ogromny.
A może Kylo Ren wcale nie chciał pokonać Rey, z jakiegoś powodu? Przecież już wcześniej nie wziął ze sobą robota, tylko ją. Nawet nie był z nią brutalny podczas przesłuchania, zdjął dla niej maskę, a potem chciał ją uczyć, co ona oczywiście odrzuciła. Według mnie to była świadoma decyzja, a nie słabość. Szczegółów i tak dowiemy się w kolejnych częściach, ale moim zdaniem nie powinno się patrzeć powierzchownie na postać Kylo Rena, ponieważ tak naprawdę nic o nim nie wiemy.
Pozostawienie nas z wieloma niewiadomymi dotyczącymi Rena to przecież zabieg celowy w filmie, on się dopiero rozkręca i dorasta właśnie :)
Ja dodam, że w międzyczasie czytałam książkę i jest tam oczywiste, że z jakiegoś powodu Rey była dla niego znajomą osobą. Myślę, że znali się już wcześniej, ewentualnie widział ją w jakichś wizjach.
Tak samo ona go mogła widzieć - i chyba nawet widziała (wizje po dotknięciu rękojeści miecza świetlnego).
Tak, widziała go w wizji. Być może Luke szkolił ich oboje, tylko ona tego nie pamięta?
Przy założeniu, że Luke to ojciec Rey, Rey i Ren musieli spędzić jakiś czas razem, dlaczego Ren nie rozpoznał Rey?
Inna kwestia, w wizji Rey jest scena w której krzyczy ona za odlatującymi "rodzicami"? A za rękę trzyma ją UNKAR PLUTT!!! To oznacza, że ten handlarz zna jej pochodzenie
Dlaczego jej nie rozpoznał? Mógł ją znać jako małą dziewczynkę. (dyskusję na temat teorii o pokrewieństwie tutaj pominę, bo zaraz zacznie się o to wojna, jak w anglojęzycznej części internetu :D)
W wizji Rey leżała na ziemi i widziała Luke-a z R2, scena z ataku na jego szkołę Jedi. Ktoś zamachnął się na nią i został przebity czerwonym mieczem świetlnym (wyglądało to tak, jakby ją ratował), a potem to ona stała przed grupą Rycerzy Ren, których się bała (równie dobrze mogła widzieć ich po raz pierwszy, a Bena znała z innej strony, nie z tej złej). Ktoś zostawił ją na Jakku, ale kto (raczej wątpię, żeby Unkara Plutta interesowało dzielenie się takimi informacjami za darmo)? Może wskazówką jest odlatujący statek, ale nie mam pojęcia, kto taki miał. Tylko że Maz Kanata powiedziała jej, że ktokolwiek ją tam zostawił, już nigdy nie wróci, więc ta osoba chyba nie żyje? Ewentualnie miała na myśli Bena, który stał się Kylo Renem i nie jest już tym, kim był kiedyś. Może to on ją tam zostawił. Wątpię aby Luke oddał ją w łapska Unkara Plutta, pewnie prędzej wziąłby ją ze sobą na tą planetę, na której się ukrywał (skoro nikt nie mógł go tam znaleźć, to byłaby z nim bezpieczna).
Potem miała miejsce scena w lesie. Zanim zajrzał do jej głowy (co nagle przerwał tylko dlatego, że przyszli szturmowcy), ganiał ją z mieczem i ją dusił, a potem nagle zmienił zdanie i nie chciał szukać robota z gotową mapą, tylko zabrał dziewczynę? To przecież był idiotyzm, chyba że miał ku temu powód. Jeśli wcześniej ją znał, mógł przypadkiem trafić na jakieś ukryte wspomnienia, bo zanim przyszli szturmowcy sprawiał wrażenie bardzo zainteresowanego grzebaniem w jej umyśle.
Tak naprawdę to i tak nic nie wiadomo. Wszystkiego i tak dowiemy się za jakiś czas, a głęboka analiza scen i teorie mogą okazać się nietrafione ;)
Właśnie jak to napisałeś to coś mnie oświeciło... może Kylo zna Rey z przeszłości? Może się lubili? :D Chociaż był zdziwiony jak odparła go podczas przesłuchania, to nie wiem :/
Jeśli już, to "napisałaś" ;)
Rey go nie pamięta, ona chyba nawet nie pamięta jak znalazła się na Jakku. Kylo pewnie się tego nie spodziewał.
Na temat finałowej walki już się tu wypowiedziałem. Poza tym założyłem inny temat. Polecam.
http://www.filmweb.pl/film/Gwiezdne+wojny%3A+Przebudzenie+Mocy-2015-671051/discu ssion/Baza+Starkiller+-+jedyne%2C+czego+nie+kupuj%C4%99+w+%22Przebudzeniu+Mocy%2 2,2719577
@Gheric - moim zdaniem wszystkie twoje punkty blakną przy jednym fakcie: Kylo Ren BYŁ potężnym rycerzem, tudzież adeptem, bo zniszczył nową szkołę Jedi, którą prowadził Luke, który to, przez działania Kylo udał się na wygnanie jak zbity psiak. Jeżeli rzeczywiście było tak, jak opowiadał Han Solo, oraz analizując całą fabułę filmu opartą na poszukiwaniu ukrywającego się Luka, którego chce dopaść właśnie Kylo Ren, to znaczy, że nie mógł być to chłystek, który przegra pojedynek w tak banalny sposób. Ponadto jego przejawy mocy były fenomenalne, zatrzymanie laserowego strzału z blastera w plecy to przecież nie byle co. Więc tutaj już nie chodzi o to, czy złomiarka ma taką czy jeszcze większą moc, ale o konflikt logiczno fabularny. Ten pojedynek i jego wynik po prostu nie pasował do postaci Kylo i tego, czego o nim się dowiadywali widzowie przez cały seans. Właśnie dlatego, z powodu tych mielizn i sprzeczności fabularnych, uważam że Przebudzenie Mocy, mimo niesamowitej atmosfery i odwołań do starej trylogii, jest najsłabszą ze wszystkich siedmiu części. A myślałem, że Mrocznego Widma nic już nie jest w stanie w tej kategorii przebić. Na zakończenie dodam, że postać generała Huxa, jest znacznie bardziej odstającym i niepasującym do reszty elementem fabuły niż postać... Jar Jara. Straszne...
"Ten pojedynek i jego wynik po prostu nie pasował do postaci Kylo i tego, czego o nim się dowiadywali widzowie przez cały seans". Pewnie tak, jeśli rozpatrujemy sprawę na poziomie emocji bohatera i przypisujemy mu wolną wolę. Problem polega na tym, że w scenariuszu to nie Kylo determinuje przebieg zdarzeń, ale pewne założenia fabularne wymuszają określone zachowania postaci. To oczywiście błąd i niespójność, bo zamiast pokazywać tożsamość postaci, scenarzyści niechcący przekazali nam swój własny tok rozumowania. Pojedynek się pojawił, bo pojedynki są: a) typowe dla uniwersum, b) wprowadzają dużo akcji, czyli dzieje się, c) dobrze wypełniają czas, d) ludzie na pewno je lubią. Jednocześnie wycięto szkolenie Rey, prawdopodobnie dlatego, że to siódmy film, ludzie już wiedzą czym jest Moc, widzieli szkolenie Luke'a i akademię Jedi, więc powtórka by im się szybko znudziła. Obawiano się dłużyzny, do tego w filmie było już bardzo dużo nawiązań, a równolegle do pojedynku miała toczyć się kolejna, typowa dla SW bitwa. Ogólnie zgadzam się z całym wydźwiękiem Twojego komentarza. Dziury fabularne są potworne, montaż też nie pomógł. W efekcie zamiast historii i przesłania dostajemy elementy fabuły, które scenarzyści uznali za najpopularniejsze- taka kompilacja leitmotivów Star Wars na oko spięta nowymi wątkami.
Na początku zaznaczam, że nie jestem fanem SW. Walka Rey z Kylo zaskoczyła mnie. Babka, która pierwszy raz trzyma w dłoni miecz pokonuje rannego, ale zaprawionego w bojach przeciwnika. Dziwne. Jednak nie będę się spierał o to czy powinna z nim wygrać czy też nie, ponieważ za mało wiemy o Kylo (ile był szkolony i na jakim poziomie jest, choć skoro potrafi dusić, czytać w głowie i zatrzymywać wiązkę świetlną to na wysokim).
Odnośnie starcia Luke z Darthem Vaderem. Luke był szkolony kilka dni przez Obi-Wana, następnie trzy lata trenował samodzielnie i na końcu szkolił go Yoda. Machać mieczem przez ten czas na pewno się nauczył gorzej z innymi elementami walki. Vaderem wiadomo mistrz. Sama walka to już element sprawdzenia przez Dartha ile potrafi Luke. Vader nie chce go zabić tylko przekonać do przyłączenia się i wspólnego władania galaktyką. Dla tego porównanie walki Skywalkerów i Rey z Kylo jest bez sensu.
Reasumując film jest totalny pod względem: wspomnianych efektów, które są widowiskowe bez przewagi "kreskówkowyc h" szturmowców, statków, pomieszczeń, plenerów i wszystkiego jak w "Ataku Klonów" prawie w całości nakręconego w jednym pokoju; aktorstwa (początkujący aktorzy spisali się na medal, nie można powiedzieć o nich złego slowa), czarnego charakteru, który jest całkiem parszywy nawet z wyglądu pod maską; złożonej, wielowątkowej, dynamicznej akcji bez niepotrzebnych dłużyzn ale i też usilnego nacisku na ekran zalany strzelającymi światełkami o wszystkich kolorach (znowu "Atak Klonów" i może i "Avatar", ten "rewolucyjny" jak taniec mongolski), scenerii przywołującej na myśl "Władcę Pieścieni" (końcówka), jest troszkę więcej przemocy niż bajki, brak też sztywnie zainscenizowanej choreografii walki na miecze świetlne, smaczkiem jest też humor na wyższym poziomie niż Jar-Jar, który włazi w kupę i mówi o kupie żeby rozbawić 3-latka. 9/10 wydaje się obiektywną oceną.
Vader akurat był bardzo słaby, nie raz podkreslano to w ksiązkach, zbroja mu wadziła, i miał z nią ciągłe problemy, jako jedi mógł być bardzo potężny i wykorzystać pełnie mocy, przeszedł na strone w której był jednak zwyczajnie słaby, nie dorastał do pięt dawnym mistrzom, o palpapainie(twu zakała zakonu) nawet nie wspominam, bo nie potrafił go dostrzec kiedy ten się poruszał. Samo pokonanie Palpapaina było szcześciem, a co Luka są teorie, że w walce z ojcem użył ciemnej strony, która jednak opanował, swoisty dark jedi. Czyści jedi sa słabi niestety, Windu był dośc silny, ale cóż w mieczu, moc słaba.
Do śmierci Hana byłem zachwycony. Zachwycony jestem pomysłem kontynuacji istnienia czarnych lordów, a w tym przypadku uznaję za rewelacyjny pomysł z maską, pod którą jest przystojniak, a nie poharatana morda. Rozumiem desperackie zabicie ojca przez Kyno Rena - zadeklarował w ten sposób jednoznacznie, że jest po ciemnej stronie. Natomiast to, co miało miejsce później, jest najzwyczajniej żenujące. Kylo, który wcześniej bez problemu zatrzymuje pocisk, obrywa w prymitywny sposób od Kudłatego? Następnie zostaje zraniony przez szturmowca, którego wcześniej obił inny szturmowiec jakąś pałką elektryczną. Dzieła kończy Rey. Zrozumiałbym, gdyby wątek zatrzymania pocisku był wykorzystany przez Kyno przy strzale od Kudłatego, a następnie w lesie, gdyby machnął Finem o drzewo, a w tym czasie Rey by go jakoś zraniła lub w innej wersji, gdyby w lesie była tylko Rey bez Fina, to byłoby to zrozumiałe, bo w końcu posiada ona moc. Wszystko by się wówczas jakoś tłumaczyło. Natomiast Lukas tak sknocił sprawę, że teraz fani SW muszą dorabiać uniwersytet do byle g.
Reasumując:
1. Pojechałem na film, żeby obejrzeć jak największy Kozak Ciemnej Strony Mocy zostaje przeciągnięty po glebie.
2. Dorabianie teorii, że był ranny, że miał rozdwojenie jaźni, że trochę ukończył, a trochę nie ukończył szkolenia, nie tłumaczy się w żaden sposób.
3. Cały sens trylogii IV-VI trzymał się na fundamencie Lorda Vadera, którego nie miały prawa sięgnąć żadne pociski, a tylko konfrontacja z kimś kto ma moc, dlatego Lukas sknocił najlepszą z postaci przyszłych SW, za którą będzie się ciągnął smród oberwania od Kudłatego i szturmowca od ścieków Fina.
4. Zatem największymi Kozakami w Epizodzie VII okazali się Kudłaty i Fin. To oni pokazali, że mają gdzieś czarną stronę mocy i tyle. Rey tylko dokończyła dzieła. Gdyby w tym lesie nie było Rey, to Kyno Ren i tak by się pozabijał o własne nogi.
zasmiane na glos z kozaka przeciagnietego po glebie :D
Ale sama prawda w tym co piszesz (oprocz tego Lucasa, ale dobra no, cala reszta zgadzam sie bardzo)
Jeśli do śmierci Hana byłeś zachwycony, to znaczy że pewne rzeczy Ci się spodobały. A 1 wystawia się filmom, które nie mają w sobie NIC pozytywnego.
Jak dla mnie IV i V epizod jest najlepszy, a nie V i VI.
W Powrót Jedi Ewoki były irytujące. Poza tym więcej kultowych momentów jest w
Nowej Nadziei i Imperium kontratakuje niż Powrót Jedi.
VII epizod świetny, lepszy niż jakakolwiek część nowej trylogii,
ale poniekąd jest jakby takim nieoficjalnym remakiem Nowej nadziei w stylu
kopiowania podobnym jak Jurassic world czy Terminator Genesis.
Film jest średni tak naprawdę. Nie chce mi się pisać o plusach i minusach tego filmu... Napiszę o końcowej walce która była absurdalna tak jak pojedynek i ostatecznie wygrana Obi Wana z Darth Maulem. To jest co najmniej dziwne że Finn dawał radę walczyć z Kylo nie umiejąc walczyć prawdopodobnie jakimkolwiek mieczem itp... ( w końcu pracował w oczyszczalni i dopiero wyleciał na pierwszą misję jako szturmowiec ). Gdyby Finn walczył z Obi Wanem który jeszcze był padawanem to Obi rozwalił by go w chwile, widzieliśmy zresztą jak radził sobie z Maulem. Rey no cóż ona sobie chodziła z tym podwójnym kijkiem i widać było że coś nim umie zrobić więc ostatecznie mogłaby nawiązać walkę z Kylo ( niestety nie nawiązała, i wyraźnie było widać że sobie nie radziła, dopiero w końcówce nagle ją olśniło... zresztą tak jak Obi Wana który ujrzał miecz a Maula sparaliżowało ). Bardzo dziwi mnie postawa Kylo, który może i nie przeszedł do końca treningu Jedi ale za to Snook go trenował, i to głownie z posługiwania się mocą - według mnie. Dlatego też mógłby wygrać z nimi samą mocą skoro był ranny i poruszanie sprawiało mu trudności. To dlaczego tego nie zrobił mimo że tak wymiatał? Ano pewnie dlatego że moc nagle go opuściła i nawet nie mógł wyciągnąć miecza ze śniegu... A czemu go opuściła? Ano też nie wiadomo... Ta walka na dodatek była nudna, dłużyła się, nie przykuła mojej uwagi ani trochę. Jeśli takie mają być walki w następnych częściach to może ktoś tam powinien się zastanowić na swoim życiem i odpuścić kręcenie następnych części
Kylo Ren nie uzywal mocy w finalnej walce (oprocz poczatku) bo chcial sie nad nimi znecic.
Kochani Kylo Ren jest synem Luka Skywalkera i Rey to siostra Bena. Jest mały ukłon w stronę starego Kanonu nawiązującego do książek. Rodzeństwo zostało rozdzielone w dzieciństwie podobnie jak Luke i Leia. Solo "zaopiekowali" się Benem\Renem a Rey trafiła na Jakku? (pytanie kto ją przygarnął?) Wydaje mi się że Ben przeszedł na ciemna stronę ponieważ dowiedział się prawdy o swojej przeszłości. Zastanawia mnie jeszcze dlaczego ich rozdzielono?
Jakim synem Luka ? Niby z kim. Ben to syn Hana i Lei, co do Rey nie zdziwiło by mnie gdyby była jakoś spokrewniona ale nie wiem jak.
Ten film to totalne dno żywcem spisane z pierwszej części kylo ren to aktor drewno.. uśmiercenie hana solo.. bez komentarza. Sprzedawanie złomu..Założę się że w 8 części zginie luke :) gwiazda śmierci została zniszczona i wszyscy się cieszą :)
Han nazwał Kylo Rena Benem. Jest to sugestia dla widza. W starym kanonie po epizodzie VI kim był Ben? Mara i Luke mieli syna Bena (zresztą imię te nadał mu Luke upamiętniając Kenobiego) Wiem że pokazane jest to troszkę inaczej w filmie(w książce dzieci Hana i Lei to Jacen i Jaina) ale wydaje mi się że to własnie będzie ta tajemnica że Ben i Rey to rodzeństwo. Dobry jest też motyw z mieczem Anakina/Vadera. Według mnie to nie Luke "pomagał" w walce z Rey tylko sam duch Anakina. Wyobraźcie sobie co musiał poczuć Kylo Ren jak zobaczył że miecz słucha Rey.
Kylo jest psychicznie chory i nic nie uzasadnia jego postępowania w przeciwieństwie do Anakina Skywalkera.
Na siłę naśladuje dziadka, maska, chodzenie podobne do Vadera itp. Coś musiało się wydarzyć że tak się stało, pytanie co?..mam ciekawą teorie :)
Wszystko fajnie, tylko, komiksy i książki po części szóstej zostały wykluczone z kanonu więc nie opierał bym się na nich, chociaż trzeba przyznać, że sam pomysł by syn Lei oraz Hana przeszedł na ciemną stronę jest rodem z EU. Zobaczymy co się stanie, pozostaje czekać. Jedyne czego nie rozumiem to ssania fanów, zabolało ich, że Kylo Ren po ściągnięciu maski to nie kozak pokroju Dartha Maula, no patrzcie, nie zawsze trzeba być wielce groźnym z wyglądu aby być złym. Osoby, które ten film krytykują to grono fanów jakiego nigdy nie zadowolisz, nie wiem czego oni się spodziewali.
Co do przygarnięcia Rey na Jakku, to w wizji Rey widać odlatujących "rodziców" i dłoń Unkar Plutt'a który trzyma Rey za rękę i coś do niej mówi czyli zna jej pochodzenie
Także zastanawiałem się jak to jest możliwe,ale wyjaśnieniem faktu ,żę Rey dala radę Kylowi może być to jakim mieczem się posługiwala.Gdzieś czytalem ze miecze świetlne były wyposażone w kryształy które nadawały im min. barwę i były przez jedi poszukiwane w różnych niebezpiecznych zakątkach galaktyki.żaden jedi nie dostawał miecza obligatoryjnie,musiał sam znaleść kryształ.Niektóre kryształy miały formę artefaktów które wzmacniały moce użytkownika.Moze fakt że Rey używała miecza vadera miało jakieś znaczenie.Generalnie Kyle okazał się słabym czarnym charakterem a jak zdjął maskę to już w ogóle.Brakowało jakiejś takiej mroczności...tzn ona była dopóki nie zdjął maski i nie okazał sie zagubionym chłopcem.
panie autorze tematu ten ADEPT złapał lecący laser z blastera, nawet Vader nie posiadał takiej mocy.
A co ma łapanie blastera do walki mieczem ?
Vader był w stanie powstrzymać lasery z broni Hana (Imperium Kontratakuje), więc większy laser również mógłby bez problemu złapać
"więc większy laser również mógłby bez problemu złapać" ale nie złapał, tylko odbijał ... więc Ren miał większą moc, zobacz sobie jak unieszkodliwia Rey w lesie, paraliż ... dlaczego nie zrobił tego podczas pojedynku z nią? ten film to bezsensowny badziew który dyskredytuje nową trylogię Lucasa w której już Anakin - jako 5 letni chłopie był za stary wg rady Jedi na szkolenie na Padawana! powtórzę, był za stary ... więc jak laska która ma pierwszy raz miecz w dłoni ma jakie kolwiek szanse z mistrzem Sith? że już o murzynie który nawet rani Sitha nie wspomnę. Druga sprawa nowa gwiazda śmierci, w epizodzie 4 chlopaki musieli się przebrać, po korytarzach gwiazdy chodzili szturmowcy, jeździły droidy, roboty, była cała masa drzwi, tutaj goście bez zmiany strojów wchodzą jak do stodoły i łapią kobietę generał szturmowców i zgniatają ją w śmietniku? ta laska była bossem, ta część jest idiotyczna ... walka o 10x większą gwiazdę śmierci to 15 X wingów kontra 15 Xfighterów, trwa to z 5 minut czasu kinowego, zero emocji, zero dramaturgii ... dla mnie prywatnie to najgorsza część, Mroczne Widomo o niebo lepsze z epicką finałową walką i świetnym wyścigiem racerów ...
Brak słów... po prostu BRAK SŁÓW...
Czy ja gadam z totalnym kretynem ???!!! (pytanie retoryczne)
Przecież Ren nie był żadnym doświadczonym wojakiem, to był chłopiec któremu pozwolono myśleć, że jest niesamowicie potężny, bo nieźle panował nad Mocą. Zresztą sam Snoke mówi potem, że jego trening się nie skończył, a jego dylemat ze sceny z Hanem jeszcze lepiej uświadamia, że gość jest bardzo niestabilny emocjonalnie i toczy walkę wewnętrzną (a jak wiadomo, Sithowie Moc czerpali z wściekłości, bólu, etc, a nie wrażliwości i łez :P). Do tego dostał prosto w podbrzusze z kuszy - która wcześniej kosiła po kołku szturmowców naraz. I ten rozkojarzony, ciężko ranny Kylo stanął do walki ze świetnie wyszkolonym Finnem (był przecież w elitarnym oddziale Phasmy) czy Rey, która nie dość, że okazała się być bardzo wrażliwa na Moc, to jeszcze umiała się posługiwać bronią biała, co było pokazane wcześniej.
I fakt, że Ren przez pół filmu pod maską wydawał się na zewnątrz badassem, a potem okazało się, że wewnątrz jest zagubionym chłopcem uważam za ogromny plus tej postaci. Inna sprawa, że Driver kilkoma scenami bez słów umiał o niebo lepiej zagrać wewnętrzny konflikt niż Christensen przez dwa filmy. Nie moge się doczekać co dalej z nim.
A Mroczne Widmo było fatalne - nędzni bohaterowie, nędzne dialogi, zaprzeczenie ideologii mocy i sprowadzenie jej do jakiejś idiotycznej teorii naukowej i fatalny character development (w Przebudzeniu Mocy bohaterowie są z krwi i kości oraz o wiele lepiej zagrani)
Ps: Kylo jest Rycerzem Ren a nie Sithem, wbij sobie to wreszcie do swojej pustej czachy ignorancie !
sam jesteś kretynem, Ren przeszedł szkolenie u samego Luka więc po co ma ten miecz? twoje tłumaczenie to krzyk rozpaczy, film ma fatalne błędy fabularne i nie chcesz tego przyjąć do wiadomości. Ray uczy się mocy w 5 minut!! potrafi nagadać strażnikowi żeby ją uwolnił, oraz przyciągnąć miecz! stary Luke w dwójce u Yody nie mógł podnieść kamień! zastanów się co ten baran Abrams zrobił z wczesniejszym kanonem trylogii ...
ekhm. luke mogl kaylo tez zbyt wiele nie nauczyc. jak dobrze pamietam yoda zmarl w trakcie jego szkolenia. pozatym yoda trenowal luka w urzywaniu mocy, a nie w walce na mieczyki ( przynajmniej tak pamietam). tak wiec to czego nauczyl go luke, moglo byc niczym w porownaniu do tego co wczesniej uczyli sie jedi.
Obi Wan żeby zrobić trik na strażnikach musiał machnąć ręką, Ray robi to bez machania, Obi Wan żeby przesunąć miecz Qui Gona i zabić Maula musiał się bardzo koncentrować i wyszło to wolno i niedokładnie, a Ray robi to mocniej i precyzyjniej niż Kylo Ren - gość który zatrzymuje laser z blastera, Obi Wan był mistrzem Jedi, Padawanem, i od małego był trenowany ... Ray nigdy nie była trenowana w żadnej sztuce Jedi ... Ray siada pierwszy raz za sterami i lata sokołem lepiej niż Han, mocą włada lepiej niż Kylo Ren, mieczem walczy lepiej niż facet trenowany przez Luka ... ode mnie tyle mistrzu
"Ray nigdy nie była trenowana w żadnej sztuce Jedi" - myślę, że w tej kwestii możemy się jeszcze w przyszłości zdziwić. Wszystko wskazuje na to, że Rey jest spokrewniona z Lukiem i była przez niego szkolona. Jej wizja przeszłości jest wynikiem wymazania pamięci.
Zgadzam się z Veressis... i możecie po mnie ujeżdżać: -) ale
- kto powiedział że masakry szkoły Luke`a dokonał Kylo (Ben)? A jesli była to dziewczynka, po masakrze z zanikiem pamięci, zostawiona przez ojca (Luke`a) na pustynnej planecie. Jak by nie było ród Skywalkerów był niezrównoważony (jak ktoś napisał sam Luke użył też ciemnej mocy w Powrocie Jedi). Dlatego umiała walczyć, miała wizje, reasumując następował powrót pamięci...
- w poprzednich częściach od początku było wiadomo kto po jasnej, kto po ciemnej stronie. Zabieg reżyserski przywiązania widza w tej części do postaci, by w ostatniej widz musiał tez dokonać emocjonalnego wyboru.... coś nowego w końcu. Zwłaszcza że trudno będzie stanąć za Kylem, który zabił ukochanego przez wielu Hana Solo...
Ale wszystko to tylko moje dywagacje, wybaczcie i pozdrawiam: -)
Mówisz ile wad jest w VII części ale tych samych rzeczy które krytykujesz nie dostrzegasz w ST. Jak to możliwe że Luke siadając pierwszy raz za sterami w kosmosie na pokładzie Sokoła od razu niszczy TIE Fightery "bo moc"? Co z tego, że wcześniej na Tatooine strzelał do szczurów pustynnych? A Rey na Jakku to niby nigdy nie ćwiczyła strzelania? Jak dla mnie ani tu ani tu nie ma błędu, ale dałem Ci przykład ;)
Walka mieczem to techniczne umiejętności, zarówno Jedi jak i Sithowie lata doskonalą swoje umiejętności posługiwania się mieczem świetlnym. A Rey chwyciła miecz w dłoń i niczym wyszkolony mistrz Jedi pokroju Obiego, ze szmaciła Kalyo Rena. Kaylo wyglądał w tym pojedynku jak by w życiu miecza nie trzymał. Powiedz mi jedno gdzie ona na była umiejętności techniczne walki mieczem?. Walka mieczem to nie jest używanie mocy, gdzie można w chwili wielkiego stresu użyć mocy, walka mieczem wymaga znajomości przynajmniej podstaw wechtunku a Rey chwyciła moc i niczym generał Jedi z wojny klonów walczyła z Kalyo jak równa z równym i jeszcze pokonał