Halloween 2 zaczyna się tam, gdzie dobiegło końca, czyli od "udanego" morderstwa Michaela Myersa. Sam film zaczyna się ciekawą sekwencją, kiedy okazuje się że główny antagonista zniknął z miejsca, gdzie rzekomo dokonał żywota. Film sam w sobie jest dobrze zrealizowany, aktorzy zagrali przyzwoicie, zwłaszcza postać Michaela Myersa popełnia zbrodnie w tak samo ciekawy sposób jak w części poprzedniej, mimo że genialny halloweenowy klimat, gdzieś się tu ulatnia.
Fabuła jest trochę mniej wciągająca niż w poprzedniej części, ale nadrabia ciekawą muzyką autorstwa Johna Carpentera i Alana Howartha, która idealnie pasuje do ciągu wydarzeń przedstawionych w filmie. Jednym z moich ulubionych zbrodni to ta w saunie, poprzez utopienie kobiety we wrzącej wodzie.
Mimo ciekawie wyglądających morderstw i doskonałej muzyki, niestety klimat w tej części, jest nieco gorszy. Zakończenie film jest całkiem udane i przy okazji nie jest sztampowe. Jednak mimo tych niedogodności, drugą część uważam za całkiem udaną i naprawdę nie rozumiem jak można tak po niej jeździć. Ode mnie zasługuje na wysoką ocenę.