Śmiać mi się chciało, jak oglądałam sceny, w których Harry i Ron obrażają się na siebie albo kiedy
Ron kłóci się z Hermioną na balu. Film staje się w tych momentach telenowelą i nie mogę na to
patrzeć. W dodatku Emma Watson jest wyjątkowo irytująca. Zawsze grała z przesadą, ale to co robi w
tym filmie to za dużo. Ciekawe jak będzie w kolejnych częściach, za które niedługo się zabieram.
Tak się składa, że oba motywy były w książce. Poza tym, jeśli przejawy i komplikacje hum... uczuciowe (które zdarzają się i w życiu) sprawiają, że film jest telenowelą to gratuluję podejścia.