strasznie mnie dziwi fakt, że wiele osób w komentarzach tutaj, a nawet w profesjonalnych recenzjach (!) uznaje scenę tańca Harry'ego i Hermiony za komediową. Ludzie, serio? Ten moment to taki słodko-gorzki wyraz ich tęsknoty za normalnością. Para dzieciaków podrygujących do cudownego O Children Nicka Cave'a. W życiu bym się nie spodziewała, że można TAK zatańczyć do TEGO kawałka. Harry i Hermiona pląsają przy dźwiękach niesamowicie smutnego i "dorosłego" utworu jak para małych dzieci, znajdując się właśnie w takiej sytuacji - smutnej i przerastającej ich siły. No bo w końcu właśnie takimi dzieciakami są - zagubionymi i przestraszonymi tym, co ich czeka.
Dlatego właśnie ta scena jest chyba jedną z najlepszych w filmie - zarówno poraża swoim smutkiem jak i podnosi na duchu.
dla mnie ten film jest dramatem fantasy z odrobiną humoru. Nie wiem dlaczego przed premierą mówiono ze ten film jest śmieszny wręcz przeciwnie on dołuje (mnie zdołował i to mocno) a gdy Harry i Hermiona tańczą to mi się chciała łza w oku zakręcić ale mam dość ryczenia na filmach więc się powstrzymałem, ogólnie to dużo było takich momentów które sprawiały ze chciałem uronić łzę. Film był według mnie bardzo mroczny i dołujący więc się dziwiłem gdy na sali widziałem 6-9 latki, no bez jaj ale nie dość że ten film jest mroczny to jeszcze zbyt ciężki żeby 8 latki go oglądały.
Masz zupełną racje. Scena była troche zabawna nie da się ukryć ( wydaje mi się, że Harry tak tańczył żeby rozweselić Hermione a nie dlatego, że nie umie )ale rzeczywiście więcej było wniej poruszających aż do głębi emocjii. Tęsknota za normalnym życiem, jak Hermiona powiedziała do Harrego pare minut przed tą sceną- "Zostańmy tu i zestarzejmy się razem"- bardzo smutne. Ten film naprawde się rozkręca i nie jest już zwykłą bajką dla dzieci ale naprawde dobrym filmem wywołującym u ludzi takie emocje! Nadal jak sobie to przypominam to łezka się kręci w oku.
No właśnie, to "zestarzejmy się razem" też było dziwaczne. Może w ogóle "nic nie róbmy, ukrywajmy się tak długo, dopóki Voldemort nas nie znajdzie i nie zabije"?
O, kolejna sprawa, Tabu. Ani słowa wyjaśnienia skąd się wzięli śmierciożercy na Tottenham Court Road, wszyscy przez 7 lat mówili "Voldemort" a teraz Harry ni stąd ni zowąd używa nazwy "Sam-Wiesz-Kto"
No właśnie! To nie jest jakiś "Johnny Novack 5", to jest "Harry Potter 7" do diabła, film zrobiony z powieści, którą uwielbiają setki milionów ludzi na świecie, więc po co się trzymać dobrych pomysłów, lepiej zrobic po swojemu i spieprzyć, jasne.
Z tego, co pamiętam, to właśnie w filmie nie przenieśli się na Tottenham Court Road, tylko na jakąś inną.
Na początku, gdy zaczęłam się domyślać, że będą tanczyć i przez pierwsze sekundy oglądania tej sceny byłam nieco zażenowana...ale im dłużej to oglądałam, tym bardziej się śmiałam i tym bardziej zaczęło mi się to podobać :) To chyba przykład jednej z BARDZO NIELICZNYCH scen, które zostały "dodane" do Pottera, a ktorych nie ma w książce, która mi się PODOBAŁA :)))
na poczatku pomyślałam wtf?! ale potem strasznie mi sie spodobała, taka normalna i naturalna i pokazała relacje H&H wielkiej przyjazni... myslałąm ze troche nie w stylu Harrego ale jego niezdarnosc bardzo w stylu ;)
mnie na początku też chciało się śmiać , bo Dan zrobił baardzo dziwaczną mine . później jednak okazało się że scena jest bardzo smutna i widziałam wtedy w Hermionie i Harrym dojrzałych , ale zagubionych nastolatków , którzy chcieli przez chwile zapomnieć o problemach i wrócić do wspomnień w których mogli się powygłupiać , kiedy nie byli jeszcze tacy odpowiedzialni i kiedy nie mieli tylu problemów ...
ogólnie film bardzo mi się spodobał . na pewno najlepsza ekranizacja z ręki Yatesa. niestety na musiałam iśc z kumpelą do wc i nie widziałam jak Harry i Ginny się całowali ;//
No właśnie, Harry spojrzał tak na tę Hermionę, jakby miał zamiar się z nią zaraz przespać, serio. I wkurzało mnie to, bo w końcu nie ma Rona, to mogą sobie robić co chcą. Było to nie fair w stosunku do Rona.
I szkoda że nie pokazali sceny gdy Remus wpada do Grimmauld Place!
Wydaje mi się że twórcy filmu chcieli pokazać jakąś "chemię" miedzy nimi. Nie tylko w tej scenie Harry patrzy na Hermionę tak jak by miał na nią ochotę... Mam co do tego mieszane uczucia, ale chyba jednak jest to lepsze niż ta wydawało by się obojętność książkowego Harrego. W tej części ekranizacji w końcu widać jakieś ludzkie, przyjacielskie relacje między główna trójką.
scena tańca to najlepsza scena w całej sadze - cała sala śmiała się dziko a ja siedziałem i nie mogłem uwierzyć, że w końcu widzę w HP scenę tak naturalną i jednocześnie powalającą zwykłością, to jak okropnie tańczyli podbiło tylko stopień dramatu przez jaki przechodzą Harry, Ron i Hermiona
Zakochałem się w tej piosence do której tańczyli i ciągle ją odtwarzam. Kiedy jej tak słucham i uświadamiam sobie, że to już prawie koniec Harry'ego Pottera to chce mi się ryczeć. Harry Potter to kawał mojego życia.
polecam wszystkie albumy Nicka Cave'a, w szczególności Let Love In, Murder Ballads i Abattoir Blues/The Lyre of Orpheus (z którego pochodzi O Children) - wspanialy artysta
mi się ta scena bardzo podobała :)
właśnie w książce strasznie denerwowało mnie to, że Harry nijak nie zareagował na smutek Hermiony po odejściu Rona. Przecież całkiem obszernie było opisane (o ile dobrze pamiętam ;)) jak ona płakała, była smutna, prawie nie rozmawiali. Ta scena była idealna :)
Podobało mi się,że tak się śmiali i cieszyli a gdy piosenka się skończyła to wszystko wróciło do "normalności". No kurde wzruszyć się można ;)
Smutne było też jak Hermiona po ucieczce z Doliny Godryka powiedziała do Harrego żeby się razem zestarzeli.
mnie też scena się bardzo podobała, chociaż (przyznaję się) na początku wydawała mi się nieco śmieszna... ale była tak prawdziwa! zakręciła mi się łezka w oku pod koniec. bo chyba o to im właśnie chodziło.
a że daniel nie tańczył jak w czarze ognia... wg mnie, przecież nie musieli przed sobą nic udawać, to było spontaniczne i miało ich oboje oderwać na moment od rzeczywistości - i tak było. jak dla mnie efekt zamierzony i jak najbardziej ok.
(przepraszam że post pod postem) - mnie też brakowało sceny z remusem! i jeszcze retrospekcji voldemorta z doliny godryka, odnośnie pamiętnej nocy od której wszystko się zaczęło.
mi się nie podobało,że Tonks chciała po przyjeździe do domu Harrego pochwalić się,że jest w ciąży (albo,że wzięli ślub...czy oni już byli po ślubie wtedy? kurcze nie pamiętam...) i jej przerwano. no i nie było kłótni Harrego z Lupinem więc co, nagle na końcu filmu pojawi się syn Lupina i Tonks kompletnie znikąd?
Każdy interpretuje filmy na swój sposób, dla jednego to tragiczna i pełna smutku scena a dla drugiego jest to zabawna sytuacja a trzeci uważa że to nuda, jak widać powyżej ludzie mają różne zdania i nie ma co kwestionować czyjegoś zdania... i film był świetny, zamierzam na niego jeszcze raz się udać. :)
W pierwszej chwili jak zobaczyłam tą scene, na pewno nie przyszło mi na myśl, że ta scena jest taka "głęboka" w znaczeniu. Najzwyczajniej parsknełam śmiechem, gdy Harry poprosił Hermione do tańca. Teraz jak o tym myśle, to dobrze, że ta scena się pojawiła, bo teraz jest o czym dyskutowac i każdy przeżywa ;> , ale tak na serio to Harry w książce był dośc oziębły do Hermiony, a ona do niego, więc tutaj ta relacja była pokazana jakby między nimi żadnych sprzeczek nie było. Rowling była dośc powściągliwa:>
A tak apropos, to nie sądze, aby David Y., tak bardzo chciał pokazac w tej scenie jakiś wielki sens, nie podjerzewam go o to ;] jestem sceptyczna wobec niego.
Zgadzam się w 100% z tym co jest napisane ! Mi zatrzymała się łza przy tej scenie, ponieważ przeleciały mi przed oczami chwile pierwszych dni w Hogwarcie i ogólnie początkowe dziecięce części, a tu nagle tak ponuro i łapią chwile radości tym tańcem. Zrobiło mi się wręcz smutno, w ogóle nie pomyślałem o śmiechu przy tej scenie. Wiadomo Harry poruszał się jak się poruszał, ale to jeszcze bardziej było realistyczne i prawdziwe. Piękna scena, osobiście dla mnie najpiękniejsza z Insygnii.
Piękna i magiczna scena, bardziej emocjonalna od każdej z Hermioną i Ronem.
Pokazali, że mężczyzna i kobieta mogą być najlepszymi przyjaciółmi.
Mój ulubiony moment w filmie :))
Zagdzam sie z Toba. Dla mnie jedna z najlepszych scen w calej sadze. Strasznie smutna, zawsze placze na niej. Tak jak przy tej piosence. Prawde mowiac, gdybym nie zobaczyla tego tematu, tobym nawet nie pomyslala, ze ktokolwiek ta scene moze uznac za smieszna.
Też tak myślę wcześniej nie zastanawiałam się nad ta sceną ale teraz widzę i słyszę. Smutne
Dokladnie, nic smiesznego w tej scenie nie znalzalam a czytaja, ze pokracznie zaczeli sie ruszac to u mnie w domu moj chlopak tez mi tak robi jak jestem baaaardzo smutna nie chce mi sie nic wesolego on probuje mnie rozsmieszyc i rozruszac to tez tak pokracznie do tego podchodzi.
Nie ma tu nic wspolnego z umie/nie umie tanczyc
zgadzam się w 100% to jedna z lepszych scen w w tej części albo nawet i najlepsza w całej sadze <3