PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=522}

Herkules

Hercules
7,6 124 652
oceny
7,6 10 1 124652
7,3 15
ocen krytyków
Herkules
powrót do forum filmu Herkules

Po prostu tragedia, jedyna pozytywna rzecz w tym filmie to postać Hadesa.

ocenił(a) film na 10
Filip6666

Dlaczego tak uważasz?

ocenił(a) film na 2
Chocquet

Dla mnie o wiele za dużo odniesień do popkultury, nie wadzi mi jedno od czasu do czasu, ale kiedy humor całego filmu się na tym opiera to nie jest dobrze. Poza tym był bardzo mało angażujący, standardowa historia, która tylko mnie nużyła, zamiast intrygować. Mało też fajnych piosenek, co w produkcjach disneya zazwyczaj stoi na wysokim poziomie. Ogólnie ten film uszedł mi z pamięci, co tylko potwierdza to jak nudnym i pustym obrazem jest ta produkcja. Zapamiętałem go lepiej kiedy oglądałem go jako dzieciak, po seansie byłem bardzo rozczarowany.

ocenił(a) film na 10
Filip6666

A co oznacza "standardowa historia"?

I może dla porównania: która historia Disneya jest na tyle niestandardowa, że zaangażowała Cię i zaintrygowała?

ocenił(a) film na 2
Chocquet

Tutaj garść synonimów: "banalnie, bez polotu, bez pomysłu, konwencjonalnie, nieciekawie, niewymyślnie, niewyszukanie, nijako, płytko, po prostacku, pospolicie, prostacko, prozaicznie, prymitywnie, przeciętnie, przyziemnie, rutyniarsko, schematycznie, stereotypowo, szablonowo, sztampowo, trywialnie, zdawkowo, zwyczajnie"
A co do innych historii disneya to np. Król Lew, świetna adaptacja sztuki szekspira na sawanną rzeczywistość, bez niepotrzebnych, infantylnych żartów i odniesień do popkultury. Dużo ciekawych wątków, przede wszystkim dobrze zrealizowanych i przedstawionych. Inside Out, tego wyjaśniać chyba nie trzeba. Toy Story 3, Ratatouille, The Incredibles, a lista się ciągnie i ciągnie.
Jeśli porównać tą wywłokę dziedzictwa Walta Disenya jaką jest "Herkules" do ww. tytułów to od razu widać diametralną różnicę w jakości ich wykonania.
"Herkules" wydaje się być filmem zrobionym tylko po to żeby był, bez włożenia w niego serca i chęci, dodatkowo postaci to ogromny problem. Jak już wspomniałem jedynie Hades jest godny zapamiętania, reszta to bezbarwne, jednowymiarowe twory, które zapomina się już po napisach końcowych.

ocenił(a) film na 10
Filip6666

Słyszałam kiedyś, że w sztuce (książkach, filmach) itd. widzimy tylko to, co mamy w sobie. W świetle tego stwierdzenia nie do końca jest sens podejmować temat, bo opowiadając Ci, co ja widzę w "Herculesie" nie sprawię, że sam to zobaczysz, jeśli "tego" nie masz w sobie. A temat jest podwójnie ciężki, zwłaszcza że nie do końca wysłowiłeś się w temacie swoich oczekiwań wobec bajek tego typu. Chyba że jednak się wysłowiłeś i to naprawdę wszystko, czego Ci trzeba.

Nie chcę mieszać z błotem Twojego dzieciństwa, bo jeśli "Król Lew" jest dla Ciebie "świetną adaptacją sztuki szekspira na sawanną rzeczywistość" to oczywiście Ci gratuluję. Odniosę się do ostatniego Twojego akapitu o tym, jakoby "Hercules" był filmem "zrobionym tylko po to, żeby był, bez włożenia w niego serca i chęci" i że postaci są bezbarwne i jednowymiarowe.

Jestem w ciężkim szoku, bo w to w "Herculesie" pojawia najbardziej odbiegająca od standardowej postać kobieca,na jaką mogłeś trafić w tego typu filmach. Dla mnie jest bardzo ciekawym połączeniem delikatności (kobiecie nie wypada inaczej), siły, pewności i świadomości siebie, zmysłowości i złośliwości. To mieszanka zupełnie niespotykana u Disney'a.

Filoktet to chyba najlepiej, jak dla mnie, zdubbingowana postać w tym i każdym innym filmie animowanym. I znowu - nie ma zbyt wielu sprośnych i lubieżnych bohaterów u Disney'a. Dla mnie historia Filokteta była i jest źródłem największych wzruszeń w filmie. Jakaż to ciekawa historia, mógłbyś spytać. Historia wielkiego, wielkiego, niespełnionego marzenia ("Hercules" oprócz tego, że to film o miłości, to przede wszystkim film o marzeniach). I kiedy obejrzałam "Herculesa" pierwszy raz odkąd byłam dzieckiem i usłyszałam pytanie młodego, zdeterminowanego Herculesa do starego, rozgoryczonego, smutnego i zrezygnowanego Filokteta: czy ty nigdy nie miałeś marzeń?, moja uwaga mocno się wyostrzyła. Fil opowiada o swoim życiu, a pod koniec całego filmu mamy krótkie odniesienie do jego opowieści, którego nie zauważyłam lata wcześniej.

Postać Herculesa nie zrobi na Tobie wrażenia, jeśli nie robi na Tobie wrażenia cała jego historia. Jest pewnie zbudowana tak, żeby można było się z nią trochę utożsamić ("chcę być taki jak wszyscy, ale mi nie wychodzi"). Jest wyobcowany, zagubiony, samotny i czuje, że nie jest we właściwym miejscu. W miłości jest nieśmiały, nieporadny, jak bywają nastoletni chłopcy czasami, ale jest dżentelmenem-idealistą. Czy to jakaś bardzo skomplikowana postać? Pewnie nie. Ale o ileż bardziej ciekawa od każdej z np. "Króla Lwa". Zachwyca mnie, z jaką klasą zachował się, gdy zdradziła go Megara i ile był w stanie poświęcić dla tej, tak niepozornie wyglądającej, niewinnej, nastoletniej miłości. Najpierw zrzekł się swojej siły, by ją uwolnić z rąk Hadesa. A potem poświęcić swoje największe marzenie i życiowy cel, na którego osiągnięcie poświęcony jest cały film, nawet własne życie, by wyrwać ją z rąk śmierci. I to nie wszystko. Kiedy w końcu stanie u wrót Olimpu, u wrót własnego domu, którego tak szukał, tak zdeterminowanie o niego walczył, rezygnuje z niego. Dla Megary. Może to ckliwy, ale bardzo subtelny przekaz, że "dom" to nie musi być miejsce, to mogą być ludzie. : )

I moje ulubione postaci: śmiertelni i niesamowicie ludzcy rodzice Herculesa. Czy wątek biednych, skromnych ludzi, którzy wychowują boże dziecię czegoś Ci nie przypomina? To nieważne. Ci dobrzy ludzie, którzy nie mogli doczekać się własnego dziecka, są najlepszymi rodzicami w dziejach filmów Disney'a.

Wydaje mi się, że pod względem formy i pewnej prostoty formy Hercules i Król Lew są do siebie bardzo zbliżone.

I sądzę, że niesamowicie się mylisz, jeśli sądzisz, że nikt w historię Herculesa nie włożył serca. Nie wiem, czego szukasz w tych filmach, ale jeśli podoba Ci się Król Lew, który jest przecież bardzo prostą historią, z bardzo takim sobie światem przedstawionym, średnią muzyką i bez cienia dobrego żartu, z czego robisz zarzut Herculesowi, to nie rozumiem, dlaczego Hercules Ci się nie podoba. Może po prostu boli Cię ten patos, z jakim trzeba mówić, gdy rozważa się motywy bohaterów. Szlachetność, poświecenie, miłość i marzenia - to brzmi tak ckliwie, że nawet mi teraz sprawia ból pisanie o tym. Ale w Herculesie nie ma świata do odkrywania jak np. w Pocahontas czy Tarzanie. I to, że Hercules ma taką prostą formę jest najlepszym sposobem na to dla przekazania... Wartości, tak to nazwijmy.

Jeśli jeszcze kiedyś zdecydujesz się poświęcić swój czas i obejrzeć Herculesa ponownie, do czego Cię zachęcam, może wrócisz na uwagę na coś innego niż tak nieistotne efekty realizowane z myślą o podtrzymaniu uwagi najmłodszych widzów.

Filip6666, czy Ty nigdy nie miałeś marzeń?

ocenił(a) film na 2
Chocquet

Zgodzę się co do tej postaci kobiecej, która jest jedyna w swoim rodzaju, mogłem o tym zapomnieć. Danny De Vito w roli Filokteta też jest oczywiście wyborny, ale to ze względu na samego aktora, w filmie widziałem jego, a nie postać. Nie da się ukryć, że zawsze gra tą samą postać i tutaj nie jest inaczej, nawet wyglądem są do siebie bardzo podobni.

A co do tych wszystkich wyniosłych treści przedstawionych w "Herkulesie" to mimo, że tam są, uważam, że są przedstawione dość infantylnie, wręcz wciskając się widzu przed oczy, co może być zrozumiałe biorąc pod uwagę docelową widownię.

I fakt, "Król Lew" jest prostą historią, których ja osobiście naprawdę jestem fanem. Uwielbiam prostotę, tylko dobrze przedstawioną. Sztuką jest zrobić film o czymś już dobrze znanym i przedstawić to w sposób świeży i angażujący widza. I w tym aspekcie te dwa filmy tak bardzo się dla mnie różnią.

Ale jak już mówiłem w "Herkulesie" najbardziej boli mnie jego "nowoczesność", gonienie za trendami, żartami przystępnymi dla dzieci, które są "cool", oferując mało wartości, wciśniętych tam jakoby na siłę, aby można było powiedzieć, że film niesie ze sobą jakąkolwiek wartość merytoryczną.

Może w przyszłości dam jeszcze szansę temu obrazowi, ale moja opinia jest stanowcza i najprawdopodobniej niezmienna, niezależnie od tego, ile razy obejrzę daną bajkę.

A marzenia oczywiście każdy ma, tylko takie twory jak "Herkules" nie zachęcą mnie do ich realizacji.

ocenił(a) film na 10
Filip6666

Z jednej strony zgadzasz się ze mną, że są tam "wzniosłe treści", które, z czym się z Tobą nie zgadzam - "wciskają się widzowi przed oczy", a z drugiej twierdzisz, że film "oferuje mało wartości". To lekka niekonsekwencja.

Albo te wartości są i je widzisz, bo są wciskane na siłę i biją z każdego centymetra kwadratowego ekranu albo ich nie widzisz, bo zostały przytłoczone przez ogrom odniesień do popkultury. Albo jest to infantylna, ckliwa opowiastka dla dzieci albo popkulturowy śmietnik. Ciężko jest mi z Tobą dyskutować, kiedy odnosisz się po trosze raz do jednej skrajności, po trosze do drugiej.

Twierdzisz nagle, że lubisz proste historie. Ale potrafiłeś z tej prostoty zrobić zarzut wobec "Herculesa".

Przepraszam Cię, ale czy uważasz, że poczucie humoru i muzyka są lepsze w "Królu Lwie" niż w "Herculesie"?

I czy tym "czymś już dobrze znanym", a "przedstawionym w sposób świeży i angażujący widza" jest, rzekome albo i nie, odniesienie do Szekspira? Zastanawiam się, czym masz na myśli coś konkretnego na myśli pisząc o zaangażowaniu, np. moment śmierci Mufasy? Bolą Cię wątki popkulturowe w "Herculesie", bo uważasz je... Niepoprawne? Nieadekwatne do starożytnej kultury Grecji? Czy zbyt nachalne? Uważasz, ze jest możliwe przekazanie wzniosłych wartości w bajkach Disney'a w nieinfantylny sposób? Zastanawiam się, jak miałoby to wyglądać... Wydaje mi się, że to wyeksponowanie, częściowo także ośmieszenie tej popkultury, która przesłania Ci cały film, całą zupełnie wspaniałą, wzruszającą historię, mogło właśnie temu służyć. Żeby nie było zbyt infantylnie. Wydaje mi się, że zawsze jeśli chce się przekazać coś więcej, a "Hercules" ma zdecydowanie takie aspiracje, mówiąc do dzieci, taki przekaz narażony jest na ryzyko infantylności. "Król Lew" nie jest infantylny tylko dlatego, że jest bardzo nudny i, jak dla mnie, trochę o niczym.

Strasznie żałuję, że nie potrafisz odkopać się od tej, jak to nazywasz, "nowoczesności" (ja uważam przeniesienie dzisiejszych standardów popkultury na warunki Greckie za udane, trafne i dosyć żartobliwe. W tym sensie, że przecież i Grecji dawniej mieli swoją "popkulturę", olimpijczykom oddawano boską cześć, byli uwielbiani i nieprawdopodobnie bogaci, uwieczniani tu i tam, pisano o nich. I jakby w tym nurcie trochę zachowany jest film. Powiązanie więc tych wątków jest całkiem zgrabne uważam. Mnie w każdym razie - nie razi. A moment takiej popularności Herculesa, wydaje mi się, jest tylko fragmentem. Wcześniej jest poszukiwanie swojego miejsca, trening u Filokteta, wyzwania rzucane Herculesowi przez Hadesa, by się go pozbyć i uniknąć przepowiedni. Potem pojawiają się te wątki popkulturowe i jego sukces, a potem jest dosyć szybkie przejście do punktu kulminacyjnego walki tytanów, bogów, etc. Chyba że za nachalne uważasz wiwatujące tłumy pod koniec filmu, ale chyba nie. Może oglądałeś dawno ten film i za bardzo polegasz na wrażeniu, pewnie dosyć złym, wrażeniu, jakie zapamiętałeś lepiej od filmu? Czy mogło tak być?

Wydaje mi się, że te wzniosłe treści "Herculesa" są na tyle dobrze zakamuflowane, że nikomu nie przychodzi do głowy za przykład wielkiej miłości brać Megarę I Herculesa. Te wątki bohaterstwa, poszukiwania swojego miejsca i swojej tożsamości, wyobcowania, odrzucenia, zdeterminowanej walki o marzenia, rezygnacji z marzeń z żalu czy poświęcenia, miłości... Nikt nie myśli o "Herculesie" w ten sposób. Właśnie dlatego, że nie są nachalne.

Nikt w tym filmie nie kładzie akcentów. Dlatego to prosta historia, z początkiem, rozwinięciem i zakończeniem. Tylko tyle. To dosyć banalne. Ale w krzywym zwierciadle, zniekształconej interpretacją twórców, z akcentami położonymi tam, gdzie oni chcą, trudniej byłoby nam się przejrzeć w tym filmie, jak w lustrze i dzięki niemu dowiedzieć się więcej o nas samych. (Ja tego szukam w filmach - siebie. : ) I strasznie cieszę się, że znalazłam aż tyle siebie właśnie w "Herculesie".)

To Ty musząc się jednak zastanowić nad tą prostą opowieścią nadajesz jej jakieś zabarwienie, bardziej osobiste. Ja wiem, które fragmenty mnie angażują, robią na mnie olbrzymie wrażenie, które mnie niszczą i wskrzeszają, w których fragmentach dosłownie widzę siebie. To, co piszę, brzmi źle, ale liczę, że wiesz, co mam na myśli.

I mam nadzieję, że jeśli jeszcze kiedyś obejrzysz "Heculesa", zobaczysz w nim coś więcej/coś innego niż zobaczyłeś wcześniej. Jestem prawie pewna, że tak będzie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones